Kiedy, kreśląc te karty, wpatrzyłem się w odległą przeszłość, odnalazłem jedno jeszcze wspomnienie: chrzciny Iwi. Ach, te chrzciny Iwi, co to było koło nich śmiechu. Kiedy Przybyszewscy przybyli do Krakowa, przywieźli z sobą dwoje dzieci; Zenonek — już trzyletni kawaler — i kilkumiesięczna Iwi, która ten pierwszy okres swego życia spędziła na tułaczce po Europie,...