Delegacja rodem z Misia. 9 tys. za cztery noce w Wilnie.
Wycieczka do Wilna: Krakowscy urzędnicy pojechali do Wilna przygotowywać publikację pocztu sołtysów i wójtów podkrakowskich wsi. Co w tym dziwnego? No raz, że gdzie Wilno, a gdzie Mydlniki. Ale jeszcze dziwniejsza jest cena delegacji. Za pięciodniowy wyjazd dwóch osób (kierowcy nie liczę) zapłaciliśmy 9 tysięcy 88 złotych i 63 grosze (sic!).
Słownie DZIEWIĘĆ TYSIĘCY OSIEMDZIESIĄT OSIEM ZŁOTYCH i 63 grosze.
Delegacja widnieje w rejestrze umów, który jest dostępny w Biuletynie Informacji Publicznej:
Polecenie wyjazdu służbowego nr 69 /2015
miejscowość/państwo: Wilno/Litwa
termin pobytu: 22 – 26.06.2015
uczestnicy delegacji: Agnieszka Staniszewska-Mól – Kancelaria Prezydenta
Bogdan Kasprzyk – Biuro Skarbnika
Wojciech Ślusarczyk – kierowca UMK
cel wyjazdu: przygotowanie części materiałów do publikacji Poczet sołtysów i wójtów wsi, gromad i gmin przyłączonych do Krakowa po 1915 roku, koszt wyjazdu: 9 088,63 zł
Nie mogąc się nadziwić temu, ile może kosztować kilkudniowa delegacja do kraju, w którym ceny są podobne do naszych oraz chcąc ustalić, co też Wilno ma wspólnego z Mydlnikami i innymi gromadami oraz gminami przyłączonymi do Krakowa po 1915 roku, przesłałem do Biura Prasowego UMK szereg pytań. Między innymi o to, co łączy jedno z drugim, a więc Wilno z gromadami, bo na pierwszy rzut oka głównie to, że w jednym i drugich rządzili kiedyś Jagiellonowie. Ale też o to, jaką to dokładnie “część materiałów” opracowano w czasie wyjazdu.
Zamiast odpowiedzi otrzymałem “sprawozdanie”.
Oto jego kluczowe fragmenty.
Pierwszy:
Oraz drugi:
Czy sens wyjazdu się broni – oceńcie sami.
Mnie bardziej ruszyło co innego. Jego cena. Poprosiłem więc o informację na temat tego, gdzie i za ile spano, ponieważ szybki rzut oka na Booking.com sugerował, że w tej cenie jest to zapewne pięciogwiazdkowy Radisson w samym centrum miasta i to pod warunkiem, że pokój bierzemy razem z “pakietem fitness”. Okazało się, że informacja o tym, gdzie śpią nasi drodzy urzędnicy, jest w magistracie ukryta lepiej niż złoty pociąg, a jedynie dzięki prośbom oraz ponagleniom udało się ją wyciągnąć. A także bez trudu zrozumieć, dlaczego tak skrzętnie ją chowano. Radisson był niezłym strzałem, ale wybrano hotel jeszcze lepszy.
Delegacja spała w hotelu Ramada (w link warto kliknąć choćby po to, żeby zobaczyć łazienki – nieczęsto człowiek ma okazję obejrzeć takie, które mają telewizor na wyposażeniu). Ta jest w tej branży mniej więcej tym, czym Lexus w samochodowej.
Cztery noce kosztowały 6 678,05 zł. (sic!)
Do tego doszedł koszt przejazdu i delegacji.
W sumie zebrało się prawie tyle, ile niedawno zapłaciliśmy za wysłanie Magdaleny Sroki na Mur Chiński, by zbierała tam doświadczenia, które dziś będzie mogła wykorzystać do kręcenia filmów, choć po tym z Kopciuszkiem mogło się wydawać, że już więcej w tym temacie nie może się nauczyć.
A pomyślcie sami.
Gdzie Wilno, a gdzie Chiński Mur?
Wycieczka do Wilna: Szkolenie z Fly4Free dla krakowskiego magistratu, czyli Krowa jedzie do Wilna
Krakowscy urzędnicy jeżdżą dużo i…
…dzięki temu przywożą do Krakowa cenną wiedzę. Mimo to, jak widać na przykładzie Wilna, ale też latania do Wiednia, gdy służbowa limuzyna stoi, a szofer bierze pensję, nigdy nie zaglądali na portal Fly4Free i mogą skorzystać z małego szkolenia z organizowania delegacji oraz podróży. A ja, ciężko poirytowany kosztami pięciodniowego wyjazdu do stolicy Litwy, z chęcią przeprowadzę ich przez meandry taniego podróżowania. Wszystko na przykładzie Krowy, która jadąc w delegację do Wilna, wydałaby na nią dokładnie 2702 złote. I to bynajmniej nie decydując się na spartańskie warunki i nie nudząc się, bo choć Krówka jest krakowskim centusiem, to lubi też wygodę, gdyż w spartańskich warunkach oraz niepodlewana daje mało mleka.
Gdyby Krówka pracowała w magistracie, to do Wilna wybrałaby się tak:
Po pierwsze rezygnujemy z kierowcy. Co dwie osoby, to nie trzy osoby. Jeden pokój i cztery diety do przodu.
Do Wilna jest 750 kilometrów, więc urzędową karocą można obrócić tam i z powrotem za mniej więcej 500 złotych.
Można jednak pojechać jeszcze taniej. Polski Bus na trasie Warszawa – Wilno oferuje bilety za 35 złotych. A z Krakowa do Warszawy jedziemy nim za jakieś 18 złotych. W sumie 53 złote w jedną stronę.
Razy dwie strony i dwie osoby jedziemy za… 212 złotych.
Do tego dochodzą diety, które przy wyjazdach na Litwę wynoszą 39 euro dziennie na osobę, czyli jakieś 165 złotych. Pomnożone razy osiem (dwie osoby, cztery dni) dają 1320 złotych. W sumie mamy 1532 złote. Dorzucając piąty dzień wychodzi nieco więcej, ale aż tyle nie bierzemy, bo nie jesteśmy zachłanni na publiczną kasę.
I jeszcze tylko hotel. Koniecznie ze śniadaniem, bo wtedy dieta może nie tylko starczyć na dobrą imprezę, ale jeszcze nawet coś zostanie. Ten najlepiej znaleźć na Booking.com. Szukamy 3* z dobrymi ocenami i do 210 złotych za noc. Pamiętamy bowiem, że wydajemy pieniądze nie swoje a publiczne i telewizor w łazience nam po głowie nie chodzi. Wybór jest duży i hoteli z ocenami powyżej 8/10 nie brakuje.
Bierzemy wyglądający sympatycznie Ecotel Vilnius, który niedawno przeszedł kompletną renowację.
Rezerwujemy dwie jedynki, bo para urzędników była mieszana.
Za dwa pokoje ze śniadaniem i cztery noce płacimy 1170 złotych, chociaż poświęcając jeszcze chwilę na szukanie, da się spokojnie zejść poniżej tysiąca.
W sumie wychodzi 2702 złote.
W związku z tym mam dwa pytania.
Pierwsze: gdzie jest nasze 6386 złotych i 63 grosze?
Drugie: ile magistrat traci na takim organizowaniu wyjazdów służbowych?
Po trzecie, mam propozycję. Zgłaszam chęć organizowania delegacji w UMK za 50 proc. pieniędzy, które zaoszczędzę. Zawsze chciałem zostać rentierem, ale nigdy nie miałem ręki do pieniędzy. Może dzięki pracy w urzędzie mi się poszczęści.
Stoi?
PS. Wypatrujcie tekstów oznaczonych hashtagiem #lekcjaoszczędzania. W najbliższym czasie będziemy się bowiem przyglądać temu, gdzie i jak przeciekają nasze wspólne pieniądze. A zwykle przeciekają nie w wielkich aferach, a w drobnej niegospodarności. Tu 6 tys. za aparat lub hotel. Tam 10 tys. za coś innego. I tak ziarnko do ziarnka – zbiera się miarka. Jednocześnie postaramy się pokazać, jak te pieniądze można zaoszczędzić i tutaj mamy do was prośbę. Pomóżcie nam. Czekamy na podpowiedzi, inspiracje i gotowe rozwiązania. Zafundujmy magistratowi #lekcjęoszczędzania.
Źródło zdjęcia nagłówkowego: reklama Hotelu Ramada w portalu Booking.com.
–12 komentarzy–
skurwysyny
Sprawa jest złożona. Zacznijmy od plusów: wysłanie w przedmiotowej sprawie do Wilna AKURAT Pana Bogdana Kasprzyka, to dobra inwestycja. Za to ręczę. Gość ustawił sobie pobyt wcześniej, spiknął się z ambitnym miejscowym specem, znalazł i przywiózł to, co chciał. To są – czy się to Krówce podoba, czy nie – źródła do historii Krakowa, nie oszukiwane, bite źródła. Nowe. Wczesniej nie znane. Pan Bogdan jest w stałym i to dość fachowym kontakcie z poważnymi uczonymi w branży. Dobrze się zna na tym co robi. Tyle co do celu.
Reszta – to jakiś kosmos, ale Pan z Wąsami ma gdzieś upublicznianie tego rodzaju danych, co wiemy od czasu słynnego pokoju w Motelu Krak. Wzięcie na wycieczkę do Wilna Pani z Kancelarii? Nojicostego? Pan z Wąsami, – jak wiemy – ładnymi lalami się nie brzydzi. Lala potrzebna była Panu Kasprzykowi w tym Wilnie jak gwóźdź w bucie. Ale przejechała się? Przejechała.
Przespała się w najlepszym hotelu w mieście? Przespała. A Ty, j… podatniku siedź cicho i płać, bo Pan z Wąsami nie po to wygrał wybory po raz czwarty, żeby mu jakaś z przeproszeniem Krówka miała mówić, co on ma robić. On to świetnie wie i bez krówki. W rachubę wchodzą – moja Wy święta naiwności – powazne interesy na poziomie wielu milionów peelenów a nie jakieś z przeproszeniem g… dziewięć kafli. Jak chcesz Krówko odkopaćcoś fajnego, to sprawdż czy budowa ogrodzenia wokół najpiękniejszego ze stadionów w tej części Europy, przy ulicy R, R i 3M naprawdę została opisana w kwitach jako remont ogrodzenia w innym obiekcie?
I nie w kij dmuchał tylko poważne rzeczy się tu dzieją, a nie żadne tam wycieczki: “Agnieszka Staniszewska-Mól – zastępca dyrektora Kancelarii Prezydenta Miasta, polonistka, wykładowca akademicki, recenzent i korektor wielu wydawnictw i publikacji”. NO.
[…] No i co to za oszczędność, która odbywa się kosztem naszego bezpieczeństwa? Gdzie ta oszczędność była, kiedy organizowano Igrzyska Olimpijskie, których nikt nie chciał, za kilkadziesiąt milionów złotych? Gdzie była, kiedy Jacek Majchrowski wyjeździł luksusowym Audi 170 tys. km, spalając przy tym benzynę za 120 tys. zł? Gdzie była ta oszczędność, kiedy kupowano limuzyny (do każdej kierowca na etacie) dla w-ce prezydentów i dyrektorów miejskich jednostek? Gdzie była ta oszczędność, kiedy budowano stadion Wisły? Gdzie była ta oszczędność, kiedy budowano parking pod Muzeum Narodowym za 17 mln zł bez żadnej analizy finansowej? Gdzie była ta oszczędność, kiedy szychy z magistratu jechały do Litwy po jakieś mapy i spały w najdroższym hotelu w mieści…? […]
Dziękuję, że się Pan pofatygował I zrobił tę analizę. Szok. Za cudze pieniadze wynajmowac najdroższy hotel? Przecież to są pieniadze z podatków m.in. ludzi, którzy z trudem wiążą koniec z końcem. Mam nadzieję, ze ta pani przeczyta Pana artykuł I zwróci te roztrwonione pieniadze do kasy miasta. Myślę że tego powinniśmy się domagać jako obywatele, którzy nieświadomie zrzuciliśmy się na tę wycieczkę.
[…] W poniedziałek odbyło się pierwsze losowanie w ramach Loterii Paragonowej. A było w czym losować. Do tej pory Polacy zarejestrowali niemal 20 milionów paragonów fiskalnych. Jako Fundacja Krowoderska.pl zawsze zachęcaliśmy do czynnego uczestniczenia we wszelkich aspektach lokalnego życia. Jednym z nich jest właściwe funkcjonowanie obrotu gospodarczego. Wierzymy, że podatki, które dzięki niemu zostaną w Krakowie, służyć będą poprawie standardu życia mieszkańców, walce ze smogiem, a nie tylko pięciogwiazdkowym delegacjom urzędników. […]
[…] nie mówcie, prosimy, że się nie da, bo trzeba będzie was wysłać do Eindhoven. W delegację. Tam będzie można z bliska przyjrzeć się […]
[…] krakowskich urzędników w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Zainspirowała nas słynna delegacja rodem z „Misia”, którą opisywaliśmy we wrześniu. Za cztery noclegi w Wilnie dwojga urzędników zapłaciliśmy […]
Zerknałem sobie na zdjęcia z hotelu. Szok. Na 5 zdjęciu wanny z kolumnadą widać w telewizorze jakby znajomą twarz z Lexusa. Chyba ze to ja już mam zwidy.
[…] wsi. Jeśli macie deja vu, nie przejmujcie się. Takim samym zdaniem rozpoczynał się tekst o „Delegacji rodem z Misia”. Wtedy zamiast do Lwowa pojechano do […]
[…] pisał Ignacy Krasicki. Patrząc na pozostałe delegacje: Lwów, Majorkę, Brukselę, Singapur czy Wilno stawiamy jedno, ale za to bardzo istotne pytanie: jak to jest, że najważniejszy krakowski […]
[…] na Majorkę: Jeszcze nie ucichły echa hitu “Mallorca” zespołu Loft i naszego tekstu o delegacji jednej z urzędniczek na tę pełną atrakcji wyspę, a już pojawiło się uzasadnienie wyjazdu ze strony magistratu. […]