Kleparz lepszy niż galeria
Nie kupujcie w galeriach handlowych. Idźcie na place, targowiska i giełdy. Krowoderska.pl poleca lokalne targi. Tym razem wybraliśmy się na Nowy Kleparz, aby zrobić świąteczne zakupy. Było – jak zawsze w takich miejscach – tanio, wesoło i bardzo swojsko.
Kilka przystanków z Osiedla Azory prosto na Nowy Kleparz. Przejazd zajął nam kilkanaście minut i nie musieliśmy martwić się o parking. Wchodząc usłyszeliśmy – choineczki, choineczki… Jodełka dla pana? – zachęcali uśmiechnięci panowie zajeżdżając górskim akcentem. – Te so spod Zakopanego – pokazują dumnie swoje drzewka, których ceny wahają się od 30 zł za malutkie, półmetrowe choineczki, do 130 zł za dużą i pachnącą jodłę.
Tuż obok stoisko z karpiami. Jego zaplecze znajduje się w niebieskiej Nysce, a główny punkt to basenik. W środku pływają dorodne karpie z Bestwiny spod Czechowic-Dziedzic. Ceny od 16 do 19 zł za kilogram. Na Nysce napis: „łososiowi norweskiemu mówimy stanowcze nie”. – To niepolskie ryby i drogie jak pieron. Kupujcie nasze, polskie karpie! – zachęca sprzedawca zapytany o napis. Nie jestem zwolennikiem trzymania ryb w metalowej wannie przez kilkanaście godzin, ale muszę przyznać, że te „kleparzowe” były w lepszej formie, niż te tłoczone w basenikach w galeriach handlowych. Może tak jak my, wolą plac na którym sprzedawcy targują się i zachęcają do zakupów, niż galerie w której jedyne co można usłyszeć to kiczowate kolędy z głośników.
Idziemy dalej. Zatrzymujemy się przy stoliku na którym handluje starsze małżeństwo.
Mają stroiki, choineczki, jemiołę i sianko pod obrus. Rozglądamy się niepewnie, ale sympatyczny starszy pan nie czeka na naszą łaskawą decyzję. – Po dyszkę. Wszystko po dyszkę… – zachęca. Biorę średniej wielkości stroik i szukam dalej. – Bierz pan większy. Mówię panu, że po dyszkę obojętnie który – mówi mój sprzedawca i pokazuję największy stroik, który głupio mi było wziąć. – A jemioła po ile? – pytam. – Bierz pan dwa stroiki i jemioła gratis – dobija targu starszy pan. Jego żona pakuje wszystko do darmowej siatki, a ja podaje 20 zł.
Życzymy sobie wesołych świąt, podajemy ręce i jesteśmy szczęśliwi. Obrazek nie do spotkania w galerii. Tam każdy pracuje na „zachodniego właściciela” więc z uśmiechem raczej nas nie obsłuży. Żegnamy starszych państwa kłaniając się nisko i idziemy dalej. Trzeba kupić jakieś łakocie na święta.
Słodycze w foliowym, trójkątnym worku znajdujemy na stoisku w rzędzie tuż obok Alej Trzech Wieszczów. Prowadzi je od kilkudziesięciu lat małżeństwo. Pakiecik łakoci kupujemy za jedyne 12 zł. Z wydawaną resztą dostajemy uśmiech od sprzedającej pani – wesołych świąt, dzięki! – słyszymy na pożegnanie. Przechodząc wzdłuż kramów z kwiatami i stroikami przy ulicy Długiej, zatrzymujemy się na chwilę przy stoisku nr 5. Tutaj interes również prowadzi małżeństwo. Reklamują swój asortyment nad którym wisi kartka: „płatność kartą”. Kupić można u nich kwiaty, stroiki każdego rodzaju, szopki, małe Jezuski, a nawet orzechy laskowe. Decydujemy się na sianko i malutki stroik w kształcie choinki. – niech będzie 13 zł – słyszymy od miłej pani. Spuściła nam o o 2 zł, bo przecież idą święta. Płacimy, znów słyszmy „wesołych świąt” na odchodne i idziemy dalej.
Przywołuje nas starsza kobieta. Na jej stoisku warzywa, owoce, a przede wszystkim słoiki i butelki po wódce. W butelkach – barszcz – biały i czerwony. Na wigilie bierzemy oczywiście czerwony. – Chcecie to spróbujcie jaki dobry, jak nie wierzycie – droczy się z nami sprzedawczyni. Wierzymy i płacimy. Jedyne 4 zł. Obok jakieś poruszenie. Drobną, zapłakaną kobietę otoczyli sprzedawcy choinek. – Panowie, pomocy! W 130-tce na Azorach ukradli mi portfel. Poratujcie groszem na busa – mówi załamana kobieta pokazując pustą torebkę na dowód, że nie kłamie. Chłopy, jak to chłopy – choć handlują to potrzebującej bez pomocy nie zostawią. Zaczęli wrzucać na jej dłoń pieniądze, które zarabiali w zimnie przez ostatnie godziny. – O Jezu! Dziękuję wam! – mówiła z prawdziwymi łzami w oczach poszkodowana kobiecina. I ten Jezus o którym mówiła był tam wtedy z nami. Bo święta to nie drogie prezenty w promocyjnych cenach w wielkich zachodnich pawilonach. Święta to ta złotówka od chłopa spod Zakopanego, którą wrzucił do potrzebującej ręki płaczącej kobiety spod Krakowa. Wesołych Świąt i kupujcie czasem na Nowym Kleparzu.
Na Nowym Kleparzu kupiliśmy:
Dwa stroiki – średni i duży – za 20 zł (siatka gratis)
Domowej roboty barszcz czerwony – 4 zł
Łakocie w foliowym worku – 12 zł
Stroik na stół i sianko pod obrus – 13 zł
Siatka z mikołajem – 50 gr
W sumie wydaliśmy 49,50 zł.
Czytaj także: Stary Kleparz w Krakowie i inni: Frykasy spod lady
–1 Komentarz–
[…] świąteczne zakupy. Było – jak zawsze w takich miejscach – tanio, wesoło i bardzo swojsko. TUTAJ przeczytacie […]