Jeśli nie słoik, to kto?
Słoik, jak wszystkie fajne słowa, pochodzi z Krakowa. Metodą knowań buchnęła nam go “warszawka” i przykleiła do przyjezdnych z niejakim poczuciem wyższości. My przyjezdnych lubimy, a fajne słowa tworzymy szybciej niż Wiejska 4/6/8. Dlatego bez żalu odpalamy “warszawce” słoik i wymyślamy nowe fajne słowo na ziomków i ziomkinie, którzy przybyli na nasze podwórko z Mszany, Prokocimia lub Hokkaido. A także nas samych. Bo – jak rzekł nasz Naczelny – wszyscyśmy skądś. Pomożecie?
Niedawno wywołaliśmy mikroflejm pod postem na fejsie, w którym użyliśmy terminu „słoik”. Była to jedynie postmodernistyczna zabawa pojęciami, jak wszystko, co się teraz pisze, ale zarzucono nam niedelikatność. Być może jest w tym jakiś pierwiastek słuszności. Faktycznie, bywamy wyszczekani, lecz nie chcemy być niemili – dla nikogo, kto nie nadużywa władzy i pieniędzy podatników. Postanowiliśmy zatem pogimnastykować intelekt i zaoferować polszczyźnie nowe, miłe określenie na przybysza z… Powiedzmy, że skądinąd. Ktoś zapyta: a czemu nie „przybysz”? Otóż „przybysz” nie, bo nie brzmi miło i może kojarzyć się z Marsjaninem. A ma być miło i kojarzyć się ciepło.
Jako interaktywni demokraci, zwracamy się do Was z prośbą o udział w pomyślunku. Pomysły można proponować w postach na stronie, komentarzach na fan page’u, e-mailach & listach do redakcji lub depeszach – również do redakcji. Prosimy jedynie o niewypisywanie ich na murach.
Gdy zbierzemy dostatecznie dużo fajnych propozycji, zorganizujemy plebiscyt z nagrodą. Autor(ka) zwycięskiego pomysłu otrzyma od nas pół kilo “Kasztanków” i ulubiony wafelek.
No to zaczynamy!
My mamy zacząć? No, dobra.
Weczek?
–0 Komentarz–