Rzeź krakowskich drzew
W tym roku wycięto w Krakowie prawie 14 tys. drzew (!). To tak, jakby wykarczować 30 hektarów lasu. Przeczytajcie historię siedmiu topól, które rosły w naszym mieście. Właśnie. Rosły…
Na pustym placu u zbiegu Mogilskiej i Cystersów rosło siedem drzew. Urzędnicy postanowili je wyciąć. Powód? Są stare i chore. Do odstrzału. Pierwsze cztery wycięto pod koniec października.To wtedy – mieszkające w pobliskim bloku – pani Iza i pani Krystyna rozpoczęły walkę o uratowanie trzech pozostałych. Poprosiły władze Krakowa, żeby zostawiły ostatnie skrawki zieleni spod ich bloku. Grzecznie. Po miesiącu z hakiem przyszła, a raczej przyjechała jednoznaczna odpowiedź. Była to ekipa z piłami, która rozpoczęła wycinkę. Pierwsze drzewo padło po kilkunastu minutach, ale dwa ostatnie kobiety zasłoniły własnym ciałem. Po kilku godzinach stania na zimnie wymusiły na urzędnikach wstrzymanie topolowej rzezi. Wygrały bitwę.
Dzień później o godzinie 7:57 zadzwonił telefon. – Niech pan przyjeżdża! Tną! – krzyczy pani Iza, a głos jej się łamał. Kiedy przyjechałem, kobiety, które próbowały wstrzymać wycinkę drzew, stały załamane. – Niech pan popatrzy, co oni zrobili – mówiły drżącym głosem. Okazało się, że po przyjeździe samochodów firmy zajmującej się miejską zielenią, jeden z mężczyzn wysiadł i natychmiast podpiłował dwa drzewa, które tam pozostały. Tak, żeby nie dać im szans.
To było wstrętne! Piła zagłuszyła mój krzyk. Dlaczego tak zrobili? Przecież od wczoraj prosimy ZIKiT, aby wstrzymał tę wycinkę – oburzała się pani Iza. Grupa mężczyzn w kapturach przypominała trochę osiedlową bandę, która przyjechała na „ustawkę”. Zakapturzeni, niemili i niechętni do żadnej dyskusji. Kiedy ktoś robił im zdjęcia zasłaniali twarze kapturami. Ich rzekomy szef nie wiedział jak się nazywa…
Na miejsce zdarzenia dotarła policja. Wezwały ją zrozpaczone kobiety. Kiedy sine z zimna zastanawiały się, czy tym drzewom można jeszcze jakoś pomóc, policjanci przy włączonym silniku pili herbatę w radiowozie. Po pół godziny jeden z nich łaskawie wyszedł. Podszedł do ekipy i spytał, czy mają przy sobie zezwolenie na wycinkę. Nie mieli. – To proszę ściąć już te drzewa, bo zagrażają bezpieczeństwu – powiedział policjant do “zakapturzonych”. Radiowóz odjechał. Zapanowała cisza… – Co my mamy teraz zrobić? – pytała mnie pani Krystyna, która jednocześnie dzwoniła to na straż miejską, to do ZIKiT-u. W pierwszym przypadku dowiedziała się, że żaden strażnik nie przyjedzie. W drugim zaś usłyszała, że pani odpowiedzialna za wycinkę nie może podejść do telefonu. Zapanowała głucha cisza. – Najgorsza jest ta bezduszność. Gorsza od samej wycinki – podsumowała rzeź zapłakana pani Iza.
Według urzędników topole były już stare i zagrażały bezpieczeństwu. Drzewa na stare nie wyglądały – wręcz przeciwnie – ale nie jestem ekspertem. Są zdjęcia, więc może ktoś, kto się zna, osądzi. Najgorsze jest jednak nie to, że wycinka się odbyła, ale sposób, w jaki została przeprowadzona. Nikt nie chciał rozmawiać z mieszkańcami. Wysłano po prostu najemników. Żadnych tłumaczeń i wyjaśnień. Jak to jest, że mieszkańcy, którzy składają się na pensje urzędników, są potem traktowani przez tychże urzędników w taki sposób. Nikt nie raczył przyjechać i wytłumaczyć. Nikt nie chciał rozmawiać. Dlaczego? Ano dlatego, że trzeba by było wsiąść do służbowego samochodu (w Krakowie jedynie samochód wchodzi w grę, bo tylko on gwarantuje prestiż – nota bene za pieniądze między innymi pani Izy i pani Krystyny), wlać służbowe paliwo (za pieniądze między innymi pani Izy i pani Krystyny) i spotkać się z obywatelami. Wygodniej było jednak wysłać najemników z piłami, żeby cieli. A potem im zapłacić (pieniędzmi między innymi pani Izy i pani Krystyny).
PS.
Na stronie ZIKiT czytamy, że:
“W środę (3 grudnia) wstrzymano realizację wycinki drzew na terenie miasta, dla których wydano decyzję bez rygoru natychmiastowej wykonalności . W tym czasie podjęte zostaną konsultacje z Wydziałem Kształtowania Środowiska odnośnie metod informowania mieszkańców o przyczynach planowanej wycinki. Tak by uniknąć zbędnych emocji.
W zamian za usuwane przez ZIKiT drzewa każdorazowo nasadzane są nowe egzemplarze. (…)
Od września do końca listopada tego roku trwały prace związane z sadzeniem drzew i krzewów na terenie całego miasta. W poszczególnych dzielnicach posadzono:
• Śródmieście : 636 szt. drzew i 182 szt. krzewów
• Krowodrza: 253 szt. Drzew i 1 728 szt. krzewów
• Podgórze : 650 szt. drzew i 1 131 szt. krzewów
• N.Huta : 896 szt. drzew i 983 szt. krzewów”
W tym roku wycięto w Krakowie prawie 14 tys. (z czego 3 tys. na wniosek Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu). Daje to nam szokującą średnią: 42 wycięcia dziennie. Wydział kształtowania środowiska UMK zapewnia, że tyle też będzie nasadzeń. Na przykład takich jak te:
Zdjęcia: Kuba Włodek.
–16 komentarzy–
Ja się dziwię, że przeciwko tej wycince nie są jeszcze organizowane jakieś protesty. Przecież widzę, że to wielu ludzi bulwersuje. Zwłaszcza wycinka na Placu Centralnym (ta już dokonana i planowana) byłaby dobrym pretekstem.
Panie czy pan wie co to jest miasto? W mieście powinny być parkingi szerokie wygodne drogi a nie drzewa i rachityczne trawniki. Jak miasto panu nie odpowiada proszę się przenieś na wieś
Tak powstało Detroit 😉
I tak potem upadło 😀
To dziś (24 sierpnia) wycięli na Azorach wierzbę. Zadowolone Zbysio pysio?
Kraków jest za małym powierzchniowo miastem by w nim pielęgnować zieleń. Jest ogród botaniczny, planty, błonia, park Decjusza, park Jordana, tam można małym dzieciom zatwardziałych krakowian, pokazywać jak wygląda trawa. Inne niby rabatki jak np. aleje tylko dobijają krakowian ogromem spalin na każdych światłach. Nowe dzielnice też projektowane są źle, wszystko w kupie bo taniej budować na uzbrojonym terenie.
Pewno panowie nie wiele wiedzą kiedy powstał Kraków a kiedy Detrioit. Nowa huta to w miniaturce Detroit, zobaczycie co się z nią stanie jak hutę niebawem zamkną i nie będzie dotacji z unii.
[…] Rzeź krakowskich drzew […]
A może ktoś wygrał przetarg na wycinanie? ZIKIT jest przecież dość hojny w płaceniu, np. 600 zł za przeniesienie ławki parkowej z jednego miejsca w drugie czy – podobno – 1500 za ustawienie jednego znaku drogowego.
[…] Mówicie, że się coś zmienia. A pamiętacie słynną wycinkę drzew przy Cystersów? Co obiecaliście po tej […]
[…] Na marginesie warto wspomnieć, jaki jest największy problem, który dzisiaj widzą władze Vancouver (miasto powszechnie chwalonego za świadomość ekologiczną). Obecnie 11 proc. powierzchni miasta stanowią utrzymywane przez samorząd parki. Uznano, że jest to liczba zdecydowanie zbyt mała. Zdecydowano, że do roku 2020 każdy mieszkaniec miasta ma mieć maksymalnie 5 minut spacerem do parku. Nie do terenu zielonego – podkreślam. Do parku! W jego realizacji ma pomóc posadzenie 150 tys. nowych drzew. Czyli rocznie będą tam sadzić więcej nowych drzew, niż Kraków wycina. […]
[…] wycieli tysiące drzew, żadnego nie przesadzili, a informacja o wycinkach przypomina głuchy telefon (ze zdecydowanym naciskiem na […]
[…] wszystkim takich o charakterze politycznym. Zarówno o wymiarze miejskim jak i krajowym. Były ścięte drzewa. Drewniane budy. Naród wołający „J…ć Araba”. I radny Wantuch, który połączył te […]
[…] w mieście jest wspaniale oraz zielono i oczekiwać, że wszyscy przyklasną. Otóż nie wystarczy. Cieszymy się, że drzewa stały się w Krakowie ważne, co uznajemy trochę i za naszą zasługę, … Jednak żeby odpracować lata traktowania zieleni jak zła koniecznego, którego z miasta najlepiej […]
Kochani! Tu i teraz można tylko ponarzekać i wylewać tyle niewczesne co nieskuteczne żale. Czas na SKUTECZNE działanie będzie przy urnach w czasie najbliższych wyborów samorządowych. Dokładnie przestudiujcie skład i działanie obecnych Radnych (uwaga: bierność to też rodzaj działania!), otoczenia p. Majchrowskiego i jego samego. No i do dzieła! Skoro lubią cięcia – dajmy im to.
Przy okazji: Brawo Krówka! Za determinację!
[…] winą za wycinkę drzew obarczają swojego szefa. Podobnie było w przypadku m. in. drzew u zbiegu Mogilskiej i Cystersów, przy ul. Mostowej, Królewskiej i na placu Na Stawach. Przypomnijmy – w Krakowie, właśnie […]