Obywatele Trzeciego Wieku
Irena Szlachta mówi, że obraz seniora, który pokazują media, irytuje ją. Przedstawia się go albo jako staruszka niefrasobliwego, albo staruszka upierdliwego, który swoimi problemami zadręcza rodzinę. To przykre – dodaje – bo na tym stereotypowym obrazie uczą się młodzi, którzy później nie szanują starszych.
A to nieprawda, obydwa obrazy są fałszywe i niesprawiedliwe, bo – mówi pani Irena – trzeba zobaczyć przede wszystkim to, że senior to po prostu człowiek. I jak to z ludźmi: każdy jest inny. Choć w tym wypadku są dwie rzeczy, które ich łączą. Pierwsza to życiowe doświadczenie. Druga to problemy z wiarą w siebie.
O Seniorach z Fundacji Stańczyka możecie przeczytać też w Marketingu przy Kawie – tekst znajdziecie TUTAJ.
To się jednak zmienia. Seniorzy mają jej coraz więcej i wygląda na to, że za chwilę to oni będą zmieniać Polskę. W wielu miejscach już zaczęli to robić. Często zaczynając od rzeczy drobnych, ale ważnych. Jednym z takich miejsc jest Kraków, gdzie seniorzy na cel wzięli czcionki wykorzystywane na rozkładach jazdy, które wiszą na przystankach komunikacji miejskiej. Te były tak małe, że ciężko je było odczytać nawet ludziom młodym. – Mała czcionka i słabe oświetlenie często wymagają zmiany okularów albo pomocy osób trzecich, co jest rzeczą kłopotliwą, czasem upokarzającą – mówiła o nich Maria Kałuża. Tak było, ale już nie będzie, bo za sprawą grupy seniorów litery zaczęły rosnąć i będą już tylko większe. A sprawa nie była prosta.
Zaczęło się od rozkładu jazdy
Grupa, która wywalczyła zmianę, liczy siedem osób. Są w niej Irena Szlachta i Maria Kałuża też. A także: Irena Hołuj, Regina Żyła, Wiesław Bugaj, Marian Bereśnicki oraz Lucjan Surdej, który właśnie do nich dołączył. Najstarsza osoba skończyła już 75 lat. Najmłodszy ma trochę ponad 60. Choć może trzeba napisać, że najmłodszy ma lat 30, bo członkiem zgranego zespołu jest też Jan Niedośpiał, który prowadzi grupę w ramach Akademii Obywateli Trzeciego Wieku. To program krakowskiej Fundacji Stańczyka. Większość z tych ludzi spotkała się tam po raz pierwszy. Niektórzy trafili tu śladem wcześniejszej aktywności lub studiów na Uniwersytetach Trzeciego Wieku. Inni za sprawą rodziny, znajomych lub po prostu okazji: – Ktoś zadzwonił z pytaniem.
Celem programu jest – jak mówi Małgorzata Fedas, koordynatorka projektu –„wzmocnienie głosu seniorów w sprawach społecznych i obywatelskich”. Grupa Niedośpiała postanowiła wzmocnić swój głos w sprawach komunikacji publicznej. Podczas pierwszego spotkania zespół wyznaczył sobie trzy cele: umieszczenie w tramwajach i autobusach informacji o tym, na jakie linie można się przesiąść na danym przystanku; przeprowadzenie w MPK kampanii zwracającej uwagę, że nie wszyscy mają ochotę słuchać rozmów telefonicznych poświęconych sprawom intymnym (i nie tylko takim); oraz zwiększenie czcionek na rozkładach jazdy. O tym, skąd wziął się ten ostatni, mówi Irena Szlachta: – Pojechaliśmy jakiś czas temu do Wrocławia na spotkanie rady seniorów, i tam na pytanie o osiągnięcia odpowiedziano nam, że dopiero co powiększono czcionkę na rozkładach jazdy. Skoro więc dało się tam – pomyśleli Obywatele Trzeciego Wieku – to dlaczego w Krakowie ma się nie udać? Rzecz nie okazała się jednak taka prosta, bo o ile krakowskie MPK należy do najlepszych w kraju, o tyle za przystanki odpowiada nie ono, a Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, który opinię ma nieco gorszą.
Seniorzy zaczęli standardowo: od pisma do dyrektora MPK, w którym wyłożyli swoje racje. To z MPK trafiło na biurko jednego z wicedyrektorów ZIKiT. Ten odpisał z „prośbą o przyjęcie informacji”, że „zwiększenie czcionki stosowanej do opisywania godzin kursowania pojazdów Komunikacji Miejskiej w Krakowie wiązałoby się z koniecznością zwiększenia formatu papieru, na którym drukowane są rozkłady jazdy. Powyższe uniemożliwia wprowadzenie wnioskowanej zmiany z uwagi na konstrukcję gablot przystankowych, które dostosowane są do odpowiedniego formatu papieru. Wymiana wszystkich gablot przystankowych spowodowałaby konieczność poniesienia znacznych nakładów finansowych”. Dopisano jeszcze, że sprawa będzie analizowana w przyszłym roku.
Pijarowcy 60+
– Z jednej strony napisali, że się nie da, a z drugiej, że będą analizować koszty. No to albo się da, albo się nie da – mówi Szlachta i dodaje jeszcze: – To taka metoda, żeby powiedzieć nie, ale tak naprawdę tego nie powiedzieć.
W takim wypadku człowiek potulny, taki ze stereotypowego obrazka seniora (patrz: wyżej), zapewne by się poddał. Ale ci państwo do potulnych nie należą, a treść listu rozsierdziła ich tak, że zaczęli zastanawiać się, co zrobić dalej. Następny krok mógł być jeden: pójście do prasy. Jednak to trzeba było zrobić umiejętnie.
Krokiem pierwszym był fanpage. – Założyliśmy na Facebooku stronę „przyjazna komunikacja miejska w Krakowie” – opowiadają Obywatele Trzeciego Wieku – ale to nie wystarczyło.
Jan Niedośpiał postanowił zaprosić kogoś, kto podpowie, jak trafić do dziennikarzy i sprawę nagłośnić. Padło na mnie. Takiej prośbie odmówić nie można, opowiedziałem więc o kilku podstawowych zasadach: jak przygotowuje się materiały prasowe, jak się je rozsyła, co muszą zawierać i do kogo je kierować. I po tygodniu znalazłem w skrzynce przygotowaną przez nich informację prasową, która była lepsza niż większość tego, co dostarczają profesjonalne agencje public relations.
W ciągu tygodnia o sprawie donosiły wszystkie ważniejsze lokalne media – pisały m.in. „Gazeta Krakowska” oraz „Dziennik Polski”. Sprawa trafiła na sprzyjający moment (wiadomo: kampania wyborcza) i po zaledwie kilku dniach prezydent Jacek Majchrowski zapowiedział, że czcionki zostaną wkrótce zmienione na większe. – To dla nas wielki sukces i znak, że „da się” – mówią seniorzy. Gdy pytam, co było najtrudniejsze, odpowiadają: – Jak już wiedzieliśmy, jak się zabrać do rzeczy, to wszystko było łatwe.
A krakowskie wróble ćwierkały też, że wszystkiemu towarzyszył dywanik, na który trafili odpowiedzialni za „prośbę o przyjęcie informacji”. Zapowiedzi prezydenta zaczęto już realizować i na kolejnych przystankach pojawiają się rozkłady drukowane większą, bardziej czytelną czcionką.
Będzie sojusz pokoleń
Obywatele Trzeciego Wieku na tym nie skończyli i swój sukces potraktowali jak początek, a nie koniec pracy. Efektem była bowiem nie tylko załatwiona sprawa, ale też przekonanie, że świat można i trzeba poprawiać. Nawet małymi krokami. – Trzeba się polubić, pogodzić ze swoją starością i wykorzystać ją jak najlepiej – mówi Irena Szlachta. Wzięli się więc za komunikacyjny savoir-vivre i tym razem wraz z ZIKiTem, który zaangażował się w sprawę, bo rzecz podziałała na urzędników otrzeźwiająco, wspierają MPK w realizacji kampanii „Weźże gadaj ciszej”. Ta pojawiła się w miejskich tramwajach i autobusach niezależnie od seniorów, ale dzięki ich staraniom nabrała tempa i trafiła na przykład do szkół. W następnej kolejności chcą sprawdzać, czy w wydawaniu tzw. środków senioralnych nie pojawiają się nieprawidłowości.
Grupa jest przykładem, jak wiele dobrego może się stać, kiedy w społecznej aktywności spotkają się różne pokolenia. Wrażliwość wynikająca z doświadczenia znajdzie wsparcie nowych narzędzi, które pomagają skutecznie wpływać na rzeczywistość. – Wiedza, która jest ukryta w tych ludziach, jest niesamowita. Są fantastyczni. Tak jak ich doświadczenie. Ogromna inteligencja. Niezwykłe „ogarnięcie”. Także wrażliwość na problemy i to, że chcą je rozwiązywać, a nie obojętnie przejść obok. Okazało się, że jedyne, w czym trzeba pomóc, to wsparcie techniczne i informacje, gdzie w systemie są słabe punkty – mówi Jan Niedośpiał. Na pytanie, czego nauczył się od „swoich” seniorów, odpowiada: – Przede wszystkim tego, że różnice pokoleniowe mają bardzo małe znaczenie. Ważniejsze są kwestie osobowościowe.
Obywatele Trzeciego Wieku uważają jednak, że jest w tym coś więcej niż tylko narzędzia. Dla nich współpraca była wyjątkowa także przez sympatię i szacunek, z którymi się spotkali.
Potencjał zmiany jest wielki
Mogłoby się wydawać, że ten ostatni jest oczywisty, ale tak nie jest. – Żyjemy – mówi Jan Niedośpiał – w świecie propagandy młodości i młodego stylu życia. Lansuje się tezę, że wszyscy muszą być piękni i młodzi, a to starszych spycha na margines. W parze z tym idzie narracja postępu. Chcemy wszystko zmieniać, w tym i to, co reprezentują sobą seniorzy. Tak było na przykład wtedy, gdy mówiono, że oni należą do systemu starego, a teraz mamy nowy system i w nim nie ma dla nich miejsca.
Seniorzy są niedoceniani i pomija się potencjał zmiany, który w nich tkwi. Zmieniać mają młodzi. To błąd, bo potencjał jest olbrzymi. Świadomość tego mają ci, których dotyczy to najbardziej.
– Trzeba skończyć z wyobrażeniem seniora, że jest to jakiś „leśny dziadek”. Już samo to określenie jest deprecjonujące. To taki człowiek, z którym nie ma o czym gadać. Na niczym się nie zna. Jak weźmie telefon, to nie wie, z której strony go do ucha przyłożyć. Z komputerem też nie za bardzo sobie radzi. Jest nieużyteczny. Może poza momentem, kiedy trzeba dać kasę. Ale tak przecież nie jest – mówi Lucjan Surdej. Zapytana, czy seniorzy mogą zmienić Polskę, Irena Szlachta odpowiada: – Chyba tak, bo taka jest tendencja demograficzna i będzie nas w Krakowie, i w ogóle w Polsce, coraz więcej. Z naszymi potrzebami coraz bardziej będą musieli się liczyć nie tylko politycy, ale też rynek. Będą musieli słuchać tego, co mamy do powiedzenia.
Podobne zdanie ma Paweł Kubicki, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który mówił mi niedawno tak: – Współczesny emeryt to człowiek w sile wieku. Często funkcjonuje takie stereotypowe postrzeganie seniorów, że są to ludzie, którzy prawie z domu nie wychodzą, a jak już, to z reklamóweczką leków, jak to przedstawiają tabloidy. Tacy ludzie oczywiście są, ale ci, którzy angażują się w działania tych instytucji, to ludzie sprawni, którzy radzą sobie bardzo dobrze i niedługo to oni będą zmieniać naszą rzeczywistość. Są zresztą miejsca, gdzie już to robią. (PRZEGLĄD nr 48/2014, „Nowi mieszczanie”). Jako przykład podał wtedy to, co stało się z… czcionkami na rozkładach komunikacji miejskiej w Krakowie.
Już dziś osób w wieku emerytalnym jest w kraju ponad 6 mln, w roku 2035 ich liczba ma się zbliżać do 10 mln. Mniej więcej co czwarty Polak będzie się zaliczał do tej grupy. Nie jest wprawdzie i raczej długo nie będzie tak jak w Niemczech, gdzie co trzeci senior jest zaangażowany w aktywność społeczną lub wolontariacką. Ale i tak poziom zaangażowania szybko rośnie. I nawet jeżeli nie będzie to niemieckie 30 proc., a tylko 1/10, będzie to oznaczać milion zaangażowanych społecznie seniorów. To ogromna siła. Wielką rolę odgrywają w tym Uniwersytety Trzeciego Wieku, których jest w Polsce ponad 100. Już czas przyzwyczaić się do myśli – nie żeby była to myśl nieprzyjemna – że na scenę wchodzi wielotysięczna rzesza starszych, aktywnych ludzi, którzy dysponują ogromnym doświadczeniem i mogą chcieć zadbać o rzeczywistość wokół siebie. Oby chcieli, bo kto ma zmieniać świat na lepsze, jeżeli nie ci, którzy zdążyli się nauczyć, jak on działa i co jest naprawdę ważne.
Tekst pochodzi z Tygodnika Przegląd.
–1 Komentarz–
[…] uczestniczka Akademii Obywateli Trzeciego Wieku […]