Dajcie projekt, a paragraf się znajdzie
Chwilę mnie nie było, bo zwiedzałem. M.in. miasta, w których w ogóle nie ma nocnych sklepów. Tak – są takie. Tak – da się. Nie – też nie wiem, jak ludzie tam żyją. Być może chodzi o to, że znajdują się one w kraju, w którym inaczej niż u nas, życie na trzeźwo jest do wytrzymania.
Kiedy wróciłem, szczęśliwy i wypoczęty, to okazało się, że i w domu nie brak powodów do radości.
Wszystko za sprawą krakowskiego magistratu i projektu rewitalizacji parkingu przy placu Wszystkich Świętych. Wiedziałem oczywiście, że ten zostanie odrzucony. Nie mogło być inaczej, bo Budżet Obywatelski jest w Krakowie traktowany przede wszystkim w kategoriach marketingu. Ma powiedzieć mieszkańcom: patrzcie jacy jesteśmy fajni i otwarci na wasz głos. To oznacza, że sprawy drobne będą przechodzić. Pomysły, które wywracają politykę miasta lub są dla władzy dolegliwe, będą upadać. Nie chodzi bowiem o to, żeby oddać wam część władzy nad miastem, tylko żeby wyglądało, że się ją wam oddaje.
Do takich rewolucyjnych pomysłów należał i ten (Krakus, co wyszedł z pudełka), który rewitalizował przez likwidację, a z czasem zaowocowałby zmianą myślenia krakowskich radnych, którzy dziś bez samochodu czują się jak żołnierz bez karabinu i nie potrafią myśleć kategoriami innymi niż kierowcy. I to kierowcy, który swobodnie jeździ nawet po Rynku Głównym i nie musi parkować “przy Muzeum”, bo może parkować pod magistratem.
Zakładając, że budżet obywatelski to rzecz ładna, ale będąca listkiem figowym, łatwo było przewidzieć, że zastosowanie znajdzie tutaj zasada „dajcie mi człow…. projekt, a paragraf się znajdzie”. Jednak w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, że miejscy urzędnicy odrzucą go w tak zabawnie-absurdalny sposób. A wiadomo przecież, że na Krowoderskiej niczego nie lubimy tak, jak tych chwil, gdy UMK pisze scenariusze, które sfilmować mógłby tylko Stanisław Bareja. Jest to wszak woda na nasz młyn.
Jak już zapewne wiecie “paragrafem na projekt” stała się… opinia konserwatora zabytków (sic!), bo „teren przed zabytkowym pałacem Wielopolskich, obecnie stanowiącym gmach Urzędu Miasta Krakowa, siedzibę Prezydenta, został przed kilku laty zrewitalizowany i pełni funkcję reprezentacyjną.”
Owym zabytkiem – nikt przecież nie zamierzał robić niczego z pałacem Wielopolskich – który za wszelką cenę należy chronić jest w praktyce PARKING.
Miejsce obdarzone wielkimi walorami i wypełnione pomnikami zachodniej i japońskiej myśli technicznej:
W rzeczy z pozoru bezsensownej da się nawet doczytać głębszego sensu.
Z perspektywy współczesnej urbanistyki parking w takim miejscu jest zaiste zabytkiem i symbolem przeszłości. Artefaktem myślenia o mieście, które najpiękniej i najpełniej zwizualizowało się na Ruczaju. Jednak o ile da się zrozumieć przesłanki, które stały za decyzją UMK, to o wiele trudniej zrozumieć dlaczego sprawę potraktowano w tak wybiórczy sposób.
Skoro bowiem na parkingu nie da się nic zmienić, bo PARKING jako całość stanowi zabytek, to chronić trzeba też WSZYSTKO, co się na nim znajduje. Wliczając w – oczywiście! – także usuwanie i ustawianie nowych pomników europejskiej i japońskiej myśli technicznej, które w centrach miast od jakiegoś czasu stanowią oryginalny ewenement (patrz: artefakt myślenia) i z czasem mogą się stać nawet atrakcją dla turystów z Zachodu lub… Poznania. Każda zmiana jego układu architektonicznego powinna być więc poprzedzona opinią konserwatora zabytków. Wymiana magistrackich karocy, nie powinna być tutaj wyjątkiem, bo stanowią one stały element zabytkowej przestrzeni i można je tam podziwiać dokładnie tak, jak podziwia się piękną trójkątną fontannę na Rynku Głównym. Aż trudno zrozumieć dlaczego o opinię nie wystąpiono przed zakupem nowego Lexusa i kilku Insignii.
Trzeba jednak oczekiwać, że od teraz to się zmieni. Jak zabytek to zabytek. Nie ma wyjątków.
***
Do budżetu obywatelskiego nie ma się jednak co zniechęcać. Trzeba mu tylko nadać treść. W końcu nie od razu Kraków zbudowano.
Zrobić to można zgodnie z tym, co pisał człowiek, który go w Polsce rozpropagował, czyli Rafał Górski.
A ten pisał tak:
„Na pewno nie stać nas dłużej na powierzanie losów naszej dzielnicy, gminy czy miasta kolejnym politykom i urzędnikom, nad którymi nie ma oddolnej kontroli. Spróbujmy zastosować w praktyce oficjalne deklaracje polityków o »aktywnym« uczestnictwie obywateli w samorządzie lokalnym. Faktyczne uczestnictwo ma miejsce tylko wtedy, gdy mieszkańcy mogą rzeczywiście decydować o przeznaczeniu i sposobie wydatkowania ich pieniędzy.”
Słowa klucze to faktyczne i rzeczywiście.
–1 Komentarz–
[…] Reprezentacyjny charakter utrwalał dotychczas beton i parking. Najlepszym na to dowodem jest „uwalenie” projektu z budżetu obywatelskiego, który prze…. […]