Krakowska Platforma muczy jak Krowa
Nie lubią nas w krakowskiej Platformie. Nie lubią nas w niej, bo staramy się pisać jak jest, a nie jak twierdzą, że jest.
Gdy Krowoderska powstała, czyli jakieś trzy lata temu, w ogóle nie było planów wojowania z radnymi. Te zrodziły się dopiero po pierwszych kontaktach z naszymi drogimi reprezentantami i tym, co zobaczyliśmy w krakowskim samorządzie.
Traf chciał, że ten jest akurat zdominowany przez Platformę Obywatelską i to ona obrywała największe cięgi. W miarę możliwości i umiejętności staraliśmy się pisać jedno: krakowscy radni zamiast służyć innym, bronić ich i wspierać, zajmują się sobą, swoimi ludźmi i szukaniem dla nich popłatnych stołków oraz metod zarobku.
Z tego powodu mówiono nam, że jesteśmy nieodpowiedzialni, że ktoś za nami stoi i jesteśmy zależni; za wzór stawiano nam gazetki dzielnicowe i ich “odpowiedzialność” za miasto oraz dobre samopoczucie jego władzy; że sympatyzujemy z lewicą (przy okazji igrzysk) lub z prawicą (przy okazji każdych wyborów). Choć do Platformy mamy dokładnie tyle samo, co do każdej innej partii politycznej – ograniczone zaufanie. Tylko kim się niby mamy zajmować? Opozycją? To nie PRL.
Wszystko w całość zebrał ostatnio Bogusław Kośmider, który robiąc nam, a dokładniej to mnie, mikrolaurkę za jeden z tekstów, nie powstrzymał się przed napisaniem, że zdaniem jego i jego kolegów jesteśmy hejterscy, złośliwi, populistyczni i stronniczy.
Z laurki oczywiście ogromnie się ucieszyliśmy, panu Przewodniczącemu pięknie podziękowaliśmy, a cytat wykorzystaliśmy nawet w reklamie. Ale tym większe było moje zdziwienie, kiedy po przegranych przez PO wyborach przeczytałem, jak Bogusław Kośmider na swoim blogu napisał dokładnie to, co my piszemy już trzeci rok:
Przez media odbywa się dyskusja ws. konsekwencji ostatnich wyborów parlamentarnych, także konsekwencji małopolskich, krakowskich i platformerskich. Przyjdzie czas , że i ja odniosę się do tych wyników i konsekwencji tych wyników. Wiele trzeba zmienić w naszej organizacji, włączyć wiele osób i środowisk, popatrzeć, że nasza organizacja ma służyć innym, ich bronić i wspierać, a nie zajmować się tylko sobą i swoimi ludźmi, choć to też jest ważne.
Cieszymy się, że Pan Przewodniczący doszedł do słusznych wniosków. Jednocześnie zwracam uwagę, że gdyby zrobił to poprzez lekturę Krowoderskiej, a nie na drodze kolejnej sromotnej wyborczej porażki, to być może tej ostatniej by nie było.
Liczymy także, że to nie ostatni raz, kiedy krakowska Platforma muczy krowim głosem i podpowiadam, że porzucenie właściwej dla PO aroganckiej oraz samolubnej postawy najlepiej zamanifestować, rezygnując z posad w miejskich spółkach, które okupują związani z nią ludzie oraz parkingu na placu Wszystkich Świętych. Tego ostatniego – bo to bardzo symbolicznie.
–0 Komentarz–