Azory przedwojenne
Dlaczego Azory to Azory? W latach, kiedy na tej podkrakowskiej wsi osiedlali się pierwsi mieszkańcy, głośna była katastrofa polskich lotników, którzy próbowali przelecieć Atlantyk francuskim samolotem Amiot 123 i rozbili się na jednej z wysp tego Archipelagu. Zapożyczona nazwa wkrótce weszła do użytku.
Lot weterana wojny polsko-bolszewickiej Ludwika Idzikowskiego oraz Kazimierza Kubali był na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku głośną historią. Zwłaszcza wśród żołnierzy, których na Azorach nie brakowało, ponieważ mieszkańcami nowego osiedla byli przede wszystkim kolejarze – ze względu na tory przebiegające na granicach Azorów – oraz właśnie wojskowi. O czym decydowała o tym bliskość koszar na Wrocławskiej oraz dwóch pobliskich fortów.
Była to druga próba przelecenia Atlantyku awaryjnym francuskim Amiot i niestety druga nieudana. Jednak o ile pierwsza skończyła się bezpiecznym wodowaniem kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża Hiszpanii, to podczas drugiej doszło do katastrofy. Idzikowski, który był pilotem, musiał bowiem lądować na skalistej i kompletnie do tego nie przygotowanej Graciosie. Podczas lądowania samolot przewrócił się, a sam Idzikowski zginął. Cało z lądowania wyszedł nawigator, czyli Kubala.
Jednocześnie dla mieszkańców Krakowa, ta okolica była takimi samymi peryferiami, jak dla Europy wyspy Azory.
Pierwszymi i jedynymi ulicami były dzisiejsze: Radzikowskiego (wcześniejsza Wspólna), Stachiewicza (dawniej uznawana za dalszy ciąg ulicy Wrocławskiej i tak też nazywana) i Chełmońskiego (przez pewien czas Krakowska), które nie były ulicami w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Dlaczego? Były to po prostu jary – niekiedy głębokie na 3 metry. Spływała nimi woda z okolicznych pól, a brak kanalizacji sprawiał, iż miejsce to w czasie roztopów i ulew tonęło od nadmiaru płynącej wody. Wyglądało wtedy jak dziesiątki wysp usianych na oceanie. Połączenie jednego z drugim spowodowało, że osiedle zaczęto nazywać Azorami.
Pierwsze domy na Azorach
Jeszcze w czasie zaborów na terenie ówczesnej wsi Bronowice Wielkie – w miejscu gdzie dziś od strony południowej ciągnie się osiedle Azory – wzniesiono nowoczesny jak na tamte czasy przystanek kolejowy Kraków-Łobzów. Posiadał on dwa perony dla wsiadających oraz wysiadających. Były także dwie poczekalnie. Jedna dla zwykłych podróżnych, druga dla specjalnych pasażerów i oficerów austriackich przyjeżdżających do okolicznych koszar. Na przystanku zatrzymywał się ekspres Kraków-Wiedeń.
Pierwsze zabudowania pojawiły się z początkiem lat trzydziestych. Wówczas te przedpola Bronowic były tylko polami gospodarzy z Mazowieckiej (min. Rodziny Rajtarów, Łachetów, Uznańskich, Worytkieczów, Koników, Szelichowskich, Mysiaków), Wrocławskiej, Bronowic i Zielonek. Pierwsze domy i gospodarstwa powstawały przy jedynych ówcześnie ulicach – dzisiejszych Radzikowskiego, Stachiewicza, Niskiej i Chełmońskiego.
Wieś Azory należała do tzw. terenu fortecznego. W związku z tym, aby wybudować dom, trzeba było mieć zezwolenie władz wojskowych. Podpisywano także umowę, iż w razie potrzeby, właściciele budynków na własny koszt będą musieli je rozebrać.
Między wsią, a Krakowem nie było żadnego połączenia. Drogę od Nowego Kleparza do torów, czyli granicy Azorów, można było przejść tylko na nogach, ulicą Wrocławską. W miejscu dzisiejszych domów, willi i bloków rozciągały się pola zbóż. Kilka piętrowych, małych domków otoczonych było ogródkami pełnymi kwiatów.
Azory zdawały się być miejscem, gdzie życie toczy się obok miejskiego zgiełku. Potęgowało to połączenie wsi z Krakowem. Był to wąski przejazd pod torem kolejowym do ulicy Wrocławskiej. Azory zasiedlali głównie wojskowi, robotnicy, kolejarze, urzędnicy, wojskowi oraz rzemieślnicy, ale także gospodarze uprawiający ziemie. Do dziś zachowało się gospodarstwo przy ulicy Słowiczej – wielka hodowla pomidorów rodziny Worytkiewiczów (jednak już od dawna nieczynne). Były rodziny inteligenckie – m.in. Gajewskich, Guzikowskich, Adamczyków.
Azory: Prąd, chleb i drzewo płaczu
Przedwojenne Azory były małą, podkrakowską wioską, gdzie wszyscy się znali. Jednak dzięki temu społeczność wsi integrowała się ze sobą bardzo dobrze.
Efektem tego była zwarta i sprawna inicjatywa społeczna. Już w roku 1936 mieszkańcy powołali do życia komitet elektryfikacyjny mający doprowadzić do wsi prąd. Co ciekawe, wszelkie koszty oświetlenia pokrywali sami użytkownicy.
Bardzo wcześnie, bo już w 1932 roku, Władysław Dąbrowski otworzył przy dzisiejszej ulicy Chełmońskiego pierwszą na Azorach piekarnię. Była ona przeniesiona z budynku przy ulicy Mazowieckiej. Piekarnia w szybkim tempie stała się podstawowym środkiem utrzymania rodziny Dąbrowskich. Pieczywo prędko zaczęło się cieszyć popularnością na Azorach.
Wtedy też u zbiegu dzisiejszych ulic Stachiewicza i Chełmońskiego wybudowano kapliczkę, która istnieje do dziś, i o którą do dziś dbają potomkowie mieszkający w tym domu.
Naprzeciwko kaplicy powstał też pierwszy na Azorach sklep, prowadzony przez rodzinę Dęboszów. W małym sklepiku spożywczym chętnie kupowali nie tylko sąsiedzi, ale także żołnierze idący na ćwiczenia do fortu Krowodrza. Drugim w kolejności sklepem na Azorach był sklep pana Domino – inwalidy wojennego na rogu dzisiejszych Ehrenberga i Chełmońskiego. Pomiędzy sklepem a piekarnią stało wielkie drzewo – które nazywano „drzewem płaczu”, ponieważ na nim wieszano informacje o śmierci mieszkańców Azorów.
Bronowice – Kleparz – Krowodrza – Azory
Pierwsze granice Azorów wyznaczył dekret metropolity krakowskiego Stefana Adama Sapiehy z 1940 roku. Wydzielał on „ze związku religijnego parafii w Bronowicach Wielkich mieszkańców osiedla Azory”, którego granice opisywał tak: „od miasta Krakowa i Bronowic Małych ulica Wspólna.) od Prądnika ul. Stachiewicza, od wsi Tonie rzeka Sudół, zaś od Bronowic Wielkich granica biegnąć będzie linią wzięta od ul. Wspólnej przez dwie ostatnie prochownie, które będą wchodzić w granice osiedla Azory, następnie obok dawnego cmentarza cholerycznego pozostającego na terenie Bronowic Wielkich i dochodzić będzie do rzeki Sudół będącej granicą naturalną od wsi Tonie.”
Ten teren administracyjnie do Krakowa włączył rząd Generalnej Guberni, który ustanowił XXXVI dzielnicę katastralną Bronowice Wielkie, wewnątrz której znajdowały się Azory. Po wojnie podział potwierdzono, a wszystko zmieniło się dopiero w 1954 roku, gdy zmienił się podział miasta i zamiast dotychczasowych 64 (sic!) dzielnic – powołano pięć. Azory stały się wówczas częścią Kleparza (stąd widoczne do dziś na wielu domach tabliczki „Dz. IV Kleparz”). Kolejna zmiana to rok 1974. Wtedy Azory stały się częścią Krowodrzy. Tak zostało do 1991 roku, kiedy wprowadzono podział na 18 dzielnic.
Zdjęcia: www.osiedleazory.pl.
–13 komentarzy–
Jestem pełna podziwu i wdzięczności dla Pana zapału! Na Azorach spędziłam większość życia i z dużym zainteresowaniem dopiero dzięki Panu poznaję historię tego miejsca. Dziękuję!!!!
Jestem wdzieczna za artykol i informacje. Nigdy historia nie byla moja mocna strona i nigdy tak na prawde sie nia nie interesowalam. Z zainteresowaniem przeczytalam teraz te informacje i z przyjemnoscia poznam historie tych okolic.. Dziekuje!
Ciekawe mimo paru nieścisłości.
1.Przystanek Kraków Łobzów powstał w latach 70 XX w , a rampa służyła do przeładunku taboru wojskogo.
2.Przejście było z Wrocławskiej /zasypane za okupacji i po wojnie odkopane przez mieszkańców/ i z Głowackiego zasypane do dzisiaj i przejście z Rydla.
3.Był jeszcze sklep na działce na której teraz jest plac /właścicielka Pani Brongielowa/ i w domu Kończakowskich
[…] To drugi z cyklu tekstów poświęcony historii Azorów, których autorem jest Grzegorz Krzywak. Pierwszy, poświęcony Azorom przedwojennym, można przeczytać TUTAJ. […]
A ja pamietam Azory porośnięte kapustą, kalafiorami, brukselką, rabarbarem. Jezdziłam z Ojcem zawozić na pola obiad dla pracujących tam dziewczyn. Jak tam było pięnie! A jaka urodzajna ziemia, piękny, tłusty czarnoziem. I wspaniałe ogniska na zakończenie wykopków, zabawy, śpiewy, tańce, przyśpiewki ludowe, zabawa w berka, skoki przez ognisko. To były czasy, łza się w oku kręci!
A potem wywłaszczenie pod budowę Osiedla i za 2 hektary kupiłam sobie Syrenkę, jeżdziła bez awarii chyba 12 lat!
można jakiś email kontaktowy do pani?
Urodziłem się na Azorach w 1950r. pomogła mi w przyjściu na świat Pani Trojakowa, która była akuszerką.Mieszkała na Azorach przy ul. Chełmońskiego.
Mieszkałem z rodzicami do roku 1965 róg ulicy Stanisławskiego i ulicy Chełmońskiego.
Przed wojną pradziadek Rudolf Raucher , który zmarł w 1941 prowadził w tym mieszkaniu sklep ogólnoprzemysłowy.Wydarzenia z lat 50-60-70 są mi znane jak i nazwiska , które sie pojawiają
Pierwotna nazwa ulicy Stanisławskiego była ulica PIękna , a ulica Stachiewicza nazwała sie ulią Parkową – ulica Heleny Modrzejewskiej nazywała się Ul. Rolniczą.
Budowę szkoły Podstawowej przy ul. Chełmońskiego pamiętam bardzo dobrze, ponieważ codziennie moja droga do przedszkola które znajdowało sie przy ul. Wysockiego iRadzikowskiego prowadziła przy budowie. Nastepnie byłem jej uczniem 🙂 Dyr. Szkoły była Pani Kozankiewicz Tercjanem Ha! Pan Miśkiewicz a Prof. od Wf był to pedagog z prawdziwego zdarzenia , który umiał dobrze sobie radzić z młodzieżą Pan Wiśniewski
.Dla mnie moje dzieciństwo oraz okres dojrzewania wspominam z łezką w oku i uważąm ,że tamte lata były dla mnie bardzo szczęśliwe i często w myślach wracam do nich .
Pozdrawiam wszystkich mieszkańcow STARYCH AZORÓW :):):)
ja mieszkałem na Azorach w latach 1973-81 przy ul słonecznej która już nie istnieje-była to uliczka prostopadła do ulicy Różyckiego -sporo osób przechodziło nią na skróty,aby wejść na alejkę przy ul Opolskiej.Na Słonecznej były trzy domy i niewielkie sady z obu stron.W wieżowcach przy Różyckiego miałem sporo kolegów więc przy trzepaku który stoi do dziś u wlotu do dawnej Słonecznej koncentrowało się życie towarzyskie dzieci i młodzieży.Trzepak jest do dzisiaj i może jest nawet oryginalny tak jak zielony śmietnik.Cóż lata płyną a sentyment pozostaje-jednak przejazdem jestem na Azorach często.Ostatnio byłem odszukać kultową piekarnię u DĄBROWSKIEJ-oczywiście z tamtych czasów-kłopotów nie miałem wejście lekko po schodkach budynek zarośnięty.,na szczęście sporo starych innych sklepów pozostało z tamtych czasów.pozdrawiam
Witam ! Co za piękne wspomnienia i odtworzenie starej historia która jest zapomniana juz przez młodych. Ja pochodze z rodziny Rajtarow o ktorych mowa Szkoda ze tak mało zdjec z czasów powojennych bez wybetowaniem azorow. Jeśli ktoś by miał pamiątkowe zdjęcia z domowego archiwum proszę o przesanie na meila a_rajtar@interia.pl Dziękuję!
błędny email a_rajtar@interia.eu ten jest poprawny
Co za piękne wspomnienia po zapomnianych juz Azorach. Mój dziadek nazywał się Rajtar wiele opowiadał mi o swoim miejscu gdzie się wychował i był słynny dom który stał przed pawilonem. Szkoda ze tak mało zdj za czasów powojennych gdzie jeszcze nie było porozlewago betonem. Czy ktoś może przesłać domowe archiwalne zdjęcia azorow za czasów powojennych? Była bym wdzięczna a_rajtar@interia.eu
Jeśli to było osiedle wojskowo kolejowe to za komuny z pewnością komuniści chcieli mieć swoja siatkę donosicieli, a budowa bloków była doskonała okazja, żeby ich tam poumieszczać.
[…] mi się ostatnio znaleźć zdjęcia, na których można dostrzec człowieka, który zaopatrywał dzieciaki w niezbędny […]