Kraków – azyl dla przegranych polityków
Wielka gwiazda mediów i polityczny weteran znalazł pracę w Krakowie. Mieszkańcy będą mogli korzystać z usług Jerzego Wenderlicha. Polityka SLD po przegranych wyborach udało się ściągnąć do rady nadzorczej jednej z miejskich spółek. Kraków może w końcu poszczycić się kadrami o najwyżej jakości, bo do tej pory prezydent Jacek Majchrowski na podobne stanowiska mianował raczej trzecio- i czwartoligowych polityków. Tym razem pod Wawel zawitała partyjna liga mistrzów.
Złośliwi nazywają Kraków “azylem dla przegranych polityków”. Przykładów, które mogą potwierdzać taką teorie, nie trzeba szukać daleko. Pierwszy z brzegu to przypadek Grzegorza Lipca z Platformy Obywatelskiej, który po wyborczej porażce znalazł zatrudnienie na kierowniczym stanowisku w MPK. Inni politycy, którzy po wyborach stracili dotychczasowe funkcje, ale znaleźli prace w miejskich spółkach to chociażby Jacek Krupa (PO), który trafił do MPO czy Wojciech Kozak (PSL), który odnalazł się zawodowo w wodociągach. Mniej lub bardziej podobnych przypadków można by wskazać więcej, ale ostatni nabytek krakowskiej administracji przyćmił wszystkie inne. Nienaganna dykcja, język ostry jak brzytwa i brylowanie w najważniejszych politycznych programach telewizyjnych i radiowych III RP.
Tak, w miejskiej spółce – Agencji Rozwoju Miasta – służyć będzie nie kto inny, a urodzony w Toruniu Jerzy Wenderlich! Postać wielkiego formatu. Niewykluczone, że wyłowienie takiej perły, było możliwe dzięki szerokim znajomościom Jacka Majchrowskiego, który, podobnie jak Jerzy Wenderlich, zaczynał swoją polityczną karierę jeszcze w PZPR. Jednak działalność polityka lewicy nie ogranicza się do działalności w PRL-u. Po tzw. transformacji ustrojowej był posłem SLD przez sześć kadencji sejmu, w tym czasie dwukrotnie obejmował stanowisko w-ce marszałka sejmu, ale i tak zapamiętamy go przede wszystkim z brawurowych występów w mediach.
Na przykład takich:
To może być pierwszy z wielu spektakularnych transferów najbardziej zasłużonych dla polskiej polityki. Wybory przegrali przecież także Waldemar Pawlak czy Dariusz Rosati – czy nie powinni spróbować swoich sił na przykład w jakimś miejskim szpitalu albo teatrze? Do dyspozycji jest także Stefan Niesiołowski, który jeszcze nie dawno gościł w telewizorach w niemal każdym polskim domu. Szkoda, żeby się marnował. Może teraz mógłby podjąć pracę w zarządzie cmentarzy albo w jakimś miejskim muzeum? A skoro już marzymy o mocnych nazwiskach, to może trzeba pójść va banque i zaproponować jakiś menadżerski kontrakt Jerzemu Urbanowi? Mógłby zająć się wydawaniem miejskiej gazety albo redagowaniem miejskiego portalu. Z takim doświadczeniem mógłby wzmocnić ofensywy medialne krakowskich urzędników.
Sięganie po polityków z pierwszych stron gazet pewnie spędza sen z powiek tym mniej znanym politykom, którzy obecnie okupują mało eksponowane, ale dobrze płatne stanowiska w miejskich spółkach i urzędach. Prezydent Jacek Majchrowski dał im sygnał, że Kraków może sięgać po jeszcze lepszych ekspertów z najgłośniejszymi nazwiskami. Krakowscy podatnicy z pewnością przyjmą tą jakościową zmianę kadrową bardzo dobrze. Bo przyjemniej pracuje się na pensję dla dobrze znanej z mediów twarzy niż dla partyjnych dołów. To będzie ogromna ulga dla setek tysięcy mieszkańców.
Trochę pożartowaliśmy, ale sprawa wcale nie jest śmieszna. Z coraz większym obrzydzeniem przyglądam się temu, jak krakowskie miejskie spółki i urzędy stają się wygodnym miejscem pracy dla politycznych przyjaciół prezydenta Krakowa. Schronisko dla przegranych partyjnych jest utrzymywane z pieniędzy krakowskiego podatnika i pewnie w każdym mieście na zachód od Odry, taki folwark zostałby rozgoniony w cztery wiatry przez opinie publiczną i lokalne media. W Krakowie, opinia publiczna nie pasjonuje się – nudnymi jak flaki z olejem – sprawami miejscowego samorządu, a lokalne media nie próbują nimi zainteresować, bo od dawna mają wybite zęby za pomocą reklam miejskich spółek czy urzędów. Także tych, w których pracują przegrani politycy. Dlatego kadry krakowskiej administracji coraz bardziej zaczynają przypominać “Kawę na ławę” albo “Woronicza 17”.
Fot. Adrian Grycuk/Wikimedia Commons.
–7 komentarzy–
Panie Krzywak – Pan próbuje sprzedać przeceniony towar: etykę i przyzwoitość. A to nie jest chodliwe w dzisiejszych czasach. To nawet widać po ilości komentarzy tutaj (0). Naród biega po otwartych galeriach teraz. A nawet jakby Pan wystawił tu ofertę truskawek po 6 zł/kg, ooo to by Pan miał moc komentarzy… Takie czasy przyszły… nikt już nie reaguje na zagrania prezydenta Krakowa.
[…] Opinia publiczna, bez zaskoczenia, nie była zadowolona. Jej niezadowolenie skupiło się na samym zatrudnieniu polityka, co spowodowało, że umknęła nam wszystkim dużo ważniejsza […]
[…] od zarządzania – polityk SLD, PSL, PO lub PiS. Najlepiej z trzeciego lub czwartego szeregu, aby nazwisko nie rzucało się w […]
[…] radzie nadzorczej, która – zgodnie z deklaracją – ma spółkę kontrolować, zatrudniono na przykład Jerzego Wenderlicha z Torunia. To były poseł SLD, czyli partii, którą zakładał prezydent Jacek Majchrowski. Trudno […]
[…] Ja jestem dobrej myśli. Wesołą zajmuje się Jerzy Wenderlich z Torunia, kolega Jacka Majchrowskiego z […]
[…] czele stanie ktoś z PSL, być może nawet rekomendowany przez Władysława Kosiniaka-Kamysza, a w radzie nadzorczej zasiąść powinien jakiś kolega prezydenta Jacka Majchrowskiego z SLD lub PZPR. Np. Włodzimierz Czarzasty. W związku z tym, że schody znajdują się w pobliżu dworca […]
[…] A może trzeba spytać Jerzego Wenderlicha? Teraz będzie zajmował się najważniejszą miejską inwestycją, czyli zagospodarowaniem […]