Uliczna biblioteka na przystanku autobusowym lub tramwajowym
W ubiegłym tygodniu pokazaliśmy bardzo fajny pomysł, na który wpadli pracownicy Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie, która znajduje się przy ulicy Rajskiej. Ci – wykorzystując książki, które w bibliotecznych zbiorach nie są dłużej potrzebne – zorganizowali na jej ogrodzeniu tzw. book crossing. Pod zdjęciem pojawiły się inne pomysły na miejsca wymiany książek. Jednym z najciekawszych była uliczna biblioteka na przystanku autobusowym lub tramwajowym.
Pomysł z Rajskiej polega na tym, że na ogrodzeniu biblioteki są zawieszane książki, które można zabierać, a po przeczytaniu należy zwrócić je do biblioteki lub przekazać innemu czytelnikowi. – Częstujcie się proszę, a po przeczytaniu puśćcie je dalej w obieg, albo zwróćcie na Rajską by dostały kolejne, nowe życie. – zachęcał dyrektor biblioteki Jerzy Woźniakiewicz.
Pomysł bardzo się Wam spodobał. Ale na tym się nie skończyło, bo zainspirowani przez bibliotekę czytelnicy Krowy także podsunęli kilka ciekawych pomysłów. Na przykład ktoś wspomniał o tym, jak w Jerozolimie zamieniono przystanki autobusowe w… “bookcrossingowe” biblioteki.
I rzeczywiście. Nie trzeba było długo szukać, żeby zobaczyć, że niektóre przystanki jerozolimskich autobusów Egged wykorzystano, by zapewnić ludziom łatwy dostęp do literatury i możliwość wymiany książek.
A zrobiono tak nie tylko w Izraelu, bo na podobny pomysł wpadli także Niemcy, którzy całą ideę realizują w różnych wersjach.
Są tam rozwiązania profesjonalne, które wyglądają lepiej.
Na przykład w Aschaffenburgu.
Lub Baden w Wirtembergii.
I chałupnicze, które wyglądają gorzej, ale wciąż spełniają swoją funkcję.
Podobne pomysły zrealizowano też w kilku miastach w USA, w Bogocie i Stambule. Dość często da się je spotkać na angielskiej prowincji, gdzie na przystankach po prostu wiesza się półkę lub stawia regał.
Robi się to zresztą także w Norwegii.
Pomysł spodobał mi się bardzo i chętnie przeniósłbym go do Krakowa.
Sprawdziłby się, jak sądzę, szczególnie na tych przystankach, gdzie rozkłady jazdy układa się zgodnie z ideami zaczerpniętymi z Papcia Chmiela i tego tomu Tytusa, w którym odwiedził on Wyspy Absurdu.
Oprócz trenowania cierpliwości, można by się wtedy też czegoś nauczyć.
Zdjęcie w nagłówku: Thomas Hassel/Flickr.
–0 Komentarz–