Jak urząd wykorzystał wakacje, żeby zrobić coś, czego nie chcieliście
Kiedy krakowscy urzędnicy bardzo chcą coś zrobić, ale wy nie chcecie, żeby to zrobili, to robią to w wakacje. Jak nie wierzycie, to zobaczcie sami. Trzeba tylko zacząć od powrotu do pierwszej połowy roku, kiedy Zarząd Dróg Miasta Krakowa postanowił zatrudnić szóstego i siódmego wicedyrektora.
A dokładnie do marca, kiedy większość z nas martwiła się tym, czy po pandemii będzie jeszcze mieć pracę, a w Zarządzie Dróg Miasta Krakowa zatrudniono szóstego wicedyrektora:
Oraz kwietnia, kiedy postanowiono, że sześciu to za mało i zaczęto zatrudniać siódmego:
Pomysł się Wam za bardzo nie spodobał:
Co miało wpływ na to, że kilka dni później – kiedy zaczęły się pytania o wynagrodzenie nowego dyrektora oraz to, czy w okresie, kiedy miasto wyłącza latarnie, żeby zaoszczędzić, wypada mnożyć stanowiska – nabór odwołano. O czym poinformowano w odpowiedzi na interpelację radnego Łukasza Gibały.
Wskazując przy tym na trudną sytuację finansową miasta:
Wasz opór nie wystarczył jednak na długo – i tutaj dochodzimy do wakacji, które są czasem, kiedy robi się te rzeczy, których opinia publiczna nie lubi i nie popiera – bo w sierpniu Gazeta Krakowska przyniosła taką informację:
Tłumaczono, że wszystko jest ok, bo w międzyczasie jeden wicedyrektor gdzieś się zapodział, więc nowy dyrektor nie będzie siódmym wicedyrektorem. Będzie po prostu dyrektorem projektu.
Wynajętym ekspertem-dyrektorem został Zbigniew Rapciak, którego możecie pamiętać z tego, jak “na przeczekanie” szefował krakowskiej Arenie. – Osoba pana Rapciaka, z uwagi na jego doświadczenie i dorobek zawodowy, miała kluczowe znaczenie w wyborze wykonawcy – tłumaczono w ubiegłym roku, kiedy ZDMK rozpoczął współpracę z jego firmą.
***
A za komentarz do tego, że kiedy krakowscy urzędnicy bardzo chcą coś zrobić, ale wy nie chcecie, żeby to zrobili, niech posłuży cytat z Misia:
Ja tutaj jestem kierownikiem tej szatni! Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?
–0 Komentarz–