11,5 tys. miesięcznie za pisanie bloga i konsulting. W umowie: 1 wpis miesięcznie
Urząd Miasta Krakowa postanowił zadbać o ochronę dziedzictwa materialnego i niematerialnego Krakowa. By to zrobić, zlecił za ok. 11,5 tys. złotych miesięcznie prowadzenie bloga Kraków Heritage.
W wymaganiach zawartych w umowie znalazł się obowiązek przygotowania jednego wpisu miesięcznie oraz zadbania o social media (min. – sześć postów na Facebooku, cztery na Instagramie i osiem tweetów miesięcznie oraz dwa krótkie materiały wideo na YouTubie).
Obowiązki kontrahenta uzupełnia 30 godzin konsultingu w czasie trwania półrocznej umowy oraz przekazywanie w każdym miesiącu 10 zdjęć o tematyce związanej z dziedzictwem kulturowym Krakowa.
Oto fragment umowy.
Prowadzenie bloga oraz konsulting wyceniono na 75 tys. złotych za nieco ponad pół roku (podpisana 25 maja umowa obowiązywała do 18 grudnia), czyli około 11,5 tys. złotych miesięcznie.
Blog można znaleźć pod adresem https://krakowheritage.com/. Od maja opublikowano tam siedem tekstów. Towarzyszy mu min. subskrybowany przez 22 osoby kanał w serwisie You Tube, gdzie są publikowane filmiki poświęcone dziedzictwu kulturowemu Krakowa.
W drugim półroczu 2020 roku opublikowano ich tam 16. Siedem pojawiło się w grudniu. Najdłuższy z grudniowych filmów ma 31 sekund. Najkrótszy trzy sekundy i pokazuje Tatry.
W sumie (to stan na 21. stycznia) wszystkie filmy opublikowane w tym kanale od maja ubiegłego roku obejrzano 201 razy. Czyli każdy z nich zyskał średnio 12,5 odsłony.
Blogowi towarzyszą interesujące profile na Facebooku, Instagramie oraz Twitterze.
Z informacji przekazanych przez urząd wynika, że w ramach umowy zrealizowano więcej zadań niż zapisano w umowie. Na przykład w jednym z miesięcy tweetowano aż 14 razy, a nie jak zakładano zaledwie osiem.
W związku z tym, że udało się zrealizować więcej rzeczy niż zakładano, zwróciłem się do firmy LC Media – Łukasz Cioch z prośbą o przedstawienie tego, co udało się osiągnąć i zrobić dzięki zawarciu umowy na prowadzenie bloga oraz konsulting. Prośba niestety pozostała bez odpowiedzi*.
Kiedy taką otrzymamy opublikujemy ją bez zbędnej zwłoki.
Za to urząd miasta przedstawił uzasadnienie zawarcia umowy, które brzmi tak: “umowa (…) została zawarta w celu realizowania zadań Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego UMK związanych z ochroną dziedzictwa materialnego i niematerialnego Krakowa oraz działań towarzyszących pełnieniu przez Kraków prezydencji w międzynarodowej sieci OWHC.”
Dodano, że umowę zawarto po rozeznaniu rynku.
Kiedy poprosiłem o przedstawienie związanych z tym dokumentów, odpowiedziano, że “decyzję podjęto z uwagi na profesjonalizm i doświadczenie w obszarze komunikacji anglojęzycznej i komunikacji w mediach społecznościowych oraz fachową znajomość zagadnień zarządzania dziedzictwem kulturowym wynikającą z wcześniejszych doświadczeń kontrahenta i satysfakcjonującej współpracy w tym zakresie.”
Serwis SEMStorm, który pozwala ocenić jak strona się pozycjonuje, szacuje ruch z wyszukiwarek na dwa wejścia miesięcznie. Jeszcze w marcu przewidywany miesięczny ruch z tego źródła wynosił siedem wejść.
* Pan Łukasz stanowisko zajął po publikacji tekstu w komentarzach na stronie oraz na Facebooku. Zachęcam, by się z nim zapoznać.
–8 komentarzy–
Szanowny Panie Redaktorze,
Przeczytałem dziś publikację, której jest Pan wyłącznym autorem, a w której postanowił Pan (nie po raz pierwszy) podjąć się „analizy” i – co ważniejsze – oceny zakresu i szeroko rozumianej wartości działań realizowanych przez moją firmę na zlecenie Urzędu Miasta Krakowa. W międzyczasie dowiedziałem się również z jak wieloma osobami i w jak sugestywny sposób kontaktował się Pan w procesie, który z pewnością określiłby Pan jako normalne działania poprzedzające zredagowanie przedmiotowej publikacji.
Nie jest moją intencją dociekanie skąd tak szczególne Pana zainteresowanie moją osobą, ani tym bardziej zjadliwy, podszyty sarkazmem styl i ton (od domniemanej symboliki zdjęcia opatrującego artykuł, przez manipulacyjny tytuł, aż po niezwykle stronniczą i z premedytacją wyrwaną z kontekstu prezentację istoty zakresu), niemniej sądząc po Pana podejściu do zagadnienia, wciąż zastanawiam się, czy w ogóle jest jakikolwiek sens podejmować z Panem jakąkolwiek poprzedzającą ewentualne działania prawne merytoryczną dyskusję. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Pański tekst jest przykładem naruszenia zasad etyki dziennikarskiej i tworzenia treści pod z góry przyjętą tezę. Nie zamierzam się jednak emocjonować efektem Pana prac, ani w szczegółach wyłuszczać Panu, tu i teraz, rażącego subiektywizmu i świadomego pomijania kluczowych faktów, do których w niewielkiej tylko części nawiążę poniżej.
Choć projekt Kraków Heritage nie jest inicjatywą, której najważniejsze cele zasadzają się na budowaniu zasięgów (w budżecie nie zaplanowano też odrębnych środków na działania sponsorowane), świadomie pomija Pan wszelkie fakty świadczące o realnym nakładzie pracy, jakimkolwiek logicznym uzasadnieniu dla realizacji projektu, wreszcie o faktycznie zrealizowanych zasięgach, lub choćby prawdopodobieństwie takowych. Dla przykładu:
a) liczba odbiorców samego tylko fanpage’a na Facebooku w ostatnim miesiącu (tj. po zakończeniu umowy i niemal całkowitym ograniczeniu aktywności na fanpage’u!) to 12 996 odbiorców, a aktywność dot. postów (1229). Dla przykładu, jedna z ostatnich transmisji na fanpage’u ma ok. 4,5 tys. wyświetleń. W trakcie trwania umowy, samych tylko transmisji z różnych części miasta opublikowano (o ile pamiętam) ponad 30.
b) Na potrzeby prowadzenia fanpage’a zrealizowano kilkaset zdjęć. Samo zdjęcie z baneru fanpage’a ma ponad 230 udostępnień i zobaczyło je ponad 55 tys. odbiorców.
c) Niezależnie, w odpowiedzi na zgłoszone i modyfikowane w trakcie trwania tej wielomiesięcznej umowy zapotrzebowania, w jej ramach stworzono bank zdjęć i krótkich przebitek filmowych z różnych części miasta i pór roku, w odpowiedzi na konkretne potrzeby UMK.
d) W okresie objętym umową, na samym tylko Facebooku opublikowano ponad 160 anglojęzycznych postów.
Nawiązując do kanału YouTube, który tak bardzo Pan sobie upodobał, krótkie przebitki filmowe (zrealizowane w znacznej mierze przy użyciu dronów) zostały tam umieszczone wyłącznie poglądowo, a samo ich powstanie miało na celu stworzenie prostych i łatwych do uwzględnienia w różnego typu prezentacjach (wygłaszanych na różnych forach, m.in. przez przedstawicieli różnych departamentów UMK) materiałów filmowych.
Na marginesie, o ile mi wiadomo, oprócz Kraków Heritage do dziś nie ma w Krakowie ani jednego anglojęzycznego fanpage’a regularnie podejmującego tematy związane z architekturą, krajobrazem i dziedzictwem kulturowym miasta.
Budowanie zasobów, do których nawiązałem powyżej nie jest jednak w mojej ocenie najważniejszym, strategicznym celem realizacji projektu Kraków Heritage. Cel ten jest związany przede wszystkim z bieżącą analizą, diagnozą i wielowątkowym doradztwem w całym okresie objętym umową, a doradztwo to dotyka obszaru działalności wielu instytucji miejskich lub/i zlokalizowanych na terenie miasta. Jednym z istotnych, ramowych obszarów aktywności była praca nad zwiększeniem świadomości znaczenia strategicznej oraz bieżącej, anglojęzycznej komunikacji miasta (konkretne instytucje/kanały) w budowaniu międzynarodowej marki Kraków i agregowaniu treści pozwalających na wzmacnianie i optymalizowanie tego procesu w perspektywie długofalowej. Część prezentowanych propozycji i diagnoz jest wdrażana, część będzie wdrażana w przyszłości, część być może nie zostanie wdrożona, co oczywiście jest każdorazowo decyzją Zleceniobiorcy. Treści stworzone w ramach Kraków Heritage były prezentowane i wykorzystywane przez miasto m.in. na forum Allianz Forum Berlin, Rady Europy, OECD, EFA, EFFE, FCN, OWHC, OWHC CHINA, World Heritage Center, UNESCO, ICORN, Freemuse. Pojedyncze treści były wykorzystywane nie tylko w mediach/kanałach opisanych w umowie, ale też w prezentacjach strategicznych miasta dotyczących: turystyki, spraw społecznych, dziedzictwa, promocji kultury, promocji biznesowej.
Ponieważ nie jest Pan dla mnie stroną w umowie z Urzędem Miasta, nie czuję się uprawniony do przedstawiania Panu jakichkolwiek dodatkowych szczegółów. Z mojego punktu widzenia, jakość pracy i poziom zadowolenia z realizacji założeń opisanych w umowie podlega cyklicznej weryfikacji bezpośredniego Zleceniodawcy. Przez cały okres realizacji przedmiotowej umowy Zleceniodawca nie zgłosił ani jednego zastrzeżenia do zrealizowanej pracy – wprost przeciwnie, wielokrotnie spotkałem się z bardzo pozytywną oceną zrealizowanych działań.
Szanowny Panie Łukaszu,
Bardzo się cieszę, że zdecydował się Pan zabrać głos, choć martwi mnie wyrażona niechęć do podjęcia merytorycznej polemiki, a jednocześnie dziwi, że czekał Pan tak długo. Wszak w połowie grudnia przesłałem do Pana prośbę o pochwalenie się tym, co udało się zrealizować w ramach projektu, by czytelnicy mogli się zapoznać ze wszystkim, co chce im Pan pokazać. (Zrzut umieszczam w tekście, wraz z informacją, że zajął Pan stanowisko w komentarzach). Z Pana wpisu rozumiem, że prowadzono profil na Facebooku i kilka postów cieszyło się pewnym zainteresowaniem – informacja o tym, że blogowi towarzyszył fanpejdż jest w tekście wraz z odnośnikiem do strony, by każdy mógł sobie tam zajrzeć, obejrzeć i ją polubić. Informacji o liczbie zdjęć nie przekazał Pan przed publikacją, ale zaznaczyliśmy, że umowa to obejmuje. Oczywiście to, że liczba jest większa ma znaczenie, ale istotne z perspektywy oceny pracy urzędu jest i to, że w takiej kwestii pozostawiono kontrahentowi dowolność. Niezmiennie, jak robiłem to już wcześniej, zapraszam do podjęcia polemiki na łamach, które oczywiście udostępnimy, bo to lepsze miejsce od komentarzy tutaj lub na Facebooku, gdzie również Pan pisał. Zlecenie jest realizowane ze środków publicznych i jako takie podlega ocenie opinii publicznej, a nie jedynie – jak zdaje się Pan twierdzić – ocenie bezpośredniego zleceniodawcy, który wydaje tutaj w końcu pieniądze podatników, a nie własne. I oceniać można zarówno zasadność prowadzenia takiego projektu, jak stawki i jakość jego wykonania. Tym bardziej szkoda, że nie skorzystał Pan z okazji, by pochwalić się tym, co Pana zdaniem w projekcie udało się najlepiej przez półtora miesiąca, którą zapewniłem Panu przed publikacją tekstu. Podkreślę więc raz jeszcze, że zapraszam, by podzielić się tymi informacjami oraz Pana perspektywą patrzenia na sprawę z naszymi czytelnikami. Z poważaniem, Tomasz Borejza
Kurcze, gdzie można zgłosić chęć pisania takiego bloga 🙂 ? Według mnie, jeżeli wpisy były ok, wnosiły jakąś wartość dla mieszkańców lub turystów (promocja miasta) to nie ma o co robić wielkiego szumu.
Patrząc obiektywnie z perspektywy regularnego czytelnika krowoderska.pl to niestety autor chyba szuka problemu nie tam gdzie jego źródło. Z przytoczonej umowy wynika, że wykonujący usługę Pan Cioch wywiązuje się z niej z nawiązką. W czym więc problem? Może raczej w urzędniku/urzędzie, który zlecił to zadanie? Przecież w umowie nie było nic o promowaniu strony czy kanału na youtubie. Swoją drogą przejrzałem teksty na Krakow Heritage i nie ma się do czego przyczepić patrząć moim okiem laika.
Szczerze mówiąc po przeczytaniu wstępu spodziewałem się, że pewnie Pan Cioch jest wujkiem/kuzynem/bratem/siostrą kogoś z urzędu i będzie tu słuszne piętnowanie nepotyzmu. Nic takiego nie ma.
Co do ceny, to szkoda, że autor nie wysilił się na przeliczenie kwoty na wszystkie roboczogodziny i porównanie ze stawkami z tej samej branży. W obecnej formie to wygląda na taki bełkot i populizm jak serwują nam w tv rzucąjąc dużymi kwotami mającymi zrobić wrażenie.
W sumie to szczerze się zawiodłem bo traktowałem Krowoderską zawsze jako “źródło prawdy” o Krakowie, a tu dostaję jakiś paszkwil, którego celu nie rozumiem. I nie, nie znam ani Pana Ciocha ani redaktora ani nikogo innego zamieszanego. Po prostu w dzisiejszych czasach czytam wszystko ale staram się zawsze też zrozumiem i nie brać w ciemno tezy autora.
Szczerze, to artykuł jest tendencyjny. Weszłam, żeby przeczytać o tym, jak marnotrawione są pieniądze przez urząd, a przeczytałam jednostronny artykuł osoby, która dokonała analizy, nie mając ani narzędzi, ani wiedzy, jak działa rynek. Ponadto zupełnie zignorowała przedmiot umowy, dając clickbaitowy nagłówek wprowadzający w błąd czytelników. Nie ma tu mowy o 1 wpisie na bloga za 11,5 tys. miesięcznie, jak to nagłówek sugeruje. Mamy za to rzetelnie opisaną pracę w skanach umowy, które jasno wyjaśniają, co się znajduje w tych 11,5 tys., na dodatek BRUTTO. A jest to: prowadzenie bloga, w tym tworzenie i publikowanie treści, utrzymanie domeny i hostingu, Youtube – stworzenie i publikacja minimum 2 krótkich wideo, Facebook – co najmniej 6 postów miesięcznie ze zdjęciem lub wideo i opisem, Instagram- co najmniej 4 posty miesięcznie, Twitter – co najmniej 8 wpisów miesięcznie, moderowanie kanałów social media i interakcja z użytkownikami, przygotowanie banku autorskich zdjęć i materiałów filmowych (minimum 10 zdjęć i 2 wideo raz w miesiącu).
Jeżeli autor artykułu uważa, że te prace naprawdę nie są warte łącznie 11,5 tys. to naprawdę nie zadał sobie trudu poznania rynku, a za to zabrał się do jego dość naiwnej oceny.
Cieszę się, że wypowiedział się tu Zleceniobiorca, który bardziej do mnie przemawia i zyskał mój szacunek i za włożoną pracę, która – w ocenie osoby siedzącej w branży – została wykonana bardzo dobrze i zgodnie z przedmiotem zamówienia.
Moim zdaniem autor artykułu powinien przeprosić Zleceniobiorcę, bo narusza jego dobre imię. Autor sugeruje nierzetelnie wykonaną pracę oraz zawyżone, co jest totalną bzdurą. Proszę przede wszystkim wziąć pod uwagę, że podane kwoty są brutto, więc na rękę, po podatkach, kosztach, kwota już jest mniej clickbaitowa, a na pewno – w moim przekonaniu – mocno rynkowa i adekwatna do wykonanych prac.
[…] Cykl prezentujący interesujące punkty z rejestru umów ma przybliżać mieszkańcom miasta wydatki ponoszone przez Kraków. Tak, by mogli samodzielnie ocenić nie tylko ich wysokość, ale też – to często ważniejsze – sensowność. I na przykład to, czy sytuacja, w której Kraków z powodu pandemii oraz wcześniejszych wydatków, zadłuża się pod tzw. “korek”, to najlepszy moment na zlecanie usług, które opisujemy w ramach cyklu. […]
Drogi Panie Łukasza,
o jakości Pana pracy świadczy choćby przygotowanie artykułów na blogu pod kątem SEO – brak. Gdyby ktoś ze świadomością co sprawdzać ocenił Pana pracę – nie przetrwałby Pan spotkania z wolnym rynkiem, ponieważ na terenie Krakowa znajdziemy wielu specjalistów, którzy za podobną stawkę wykonali by 3 razy lepszą robotę, a brak okazji zawdzięczamy brakowi znajomości…
Mówi Pan o zasięgach? Proszę je rozbić w oparciu na lokalizacje, z których pochodził użytkownik, proszę również pochwalić słowami kluczowymi na stronie 😉
metaphor for city
city metaphors
krakow tourism statistics
Chętnie dowiem się czemu w Pana wizji ma służyć pozycjonowanie się na hasło city metaphors?
A nie, znalazłem…..
“Jednym z istotnych, ramowych obszarów aktywności była praca nad zwiększeniem świadomości znaczenia strategicznej oraz bieżącej, anglojęzycznej komunikacji miasta (konkretne instytucje/kanały) w budowaniu międzynarodowej marki Kraków i agregowaniu treści pozwalających na wzmacnianie i optymalizowanie tego procesu w perspektywie długofalowej. ”
W żaden sposób Pana działania nie służyły temu celowi, mowię to z pełną świadomością jako osoba zajmująca się marketingiem…
Więc proszę nie wciskać kitu o jakości swojej pracy, bo jest jeszcze wiele poziomów, na których się Pan wyłożył….
Pana działalność w kontekście celu jest pomijalna…
A i dodawnie samemy komentarzy nie sprawi, że Pana praca stanie się wartościowa…