Chocante. Sklep z prawdziwym i organicznym kakao ceremonialnym
– Siedzieliśmy na poduszkach, gdy jedna z dziewczyn nagle wybuchła płaczem. Wtedy cała grupa ruszyła z tych swoich poduszek, żeby ją przytulić, aż wreszcie zaczęła się śmiać. To była pierwsza ceremonia kakao, w której uczestniczyłem – wspomina Tomasz Orzeszko, jeden z założycieli sklepu internetowego Chocante z prawdziwym i organicznym kakao ceremonialnym, które ma siedzibę w Krakowie.
Jego właściwości były znane Majom i Aztekom, którzy traktowali je z ogromnym szacunkiem i czcią. “Wywar z nasion kakaowca stanowił nieodłączny element życia, pełnił niezwykle ważną rolę i było związane przede wszystkim z duchowością” – piszą autorzy “Prawdziwej historii czekolady”. W ostatnich latach stuprocentowe kakao – nie tylko w formie proszku, czy tabliczki czekolady, a właśnie gorzkiego wywaru z przyprawami – dociera do coraz większej liczby osób. Ale mimo rosnącej popularności, wcale nie jest tak łatwo o dobre źródło. Teraz można je znaleźć dzięki nowemu projektowi z Krakowa – Chocante.
Kakao ceremonialne, czyli jakie?
Kakao dostępne w Chocante powstaje z ziaren kakaowca sprowadzanych z Kolumbii, Wenezueli, Peru, czy Dominikany – po to, aby klienci mieli możliwość spróbowania smaków z różnych części świata. Zanim trafi ono do oferty sklepu, jest testowane przez Tomasza Orzeszko i jego wspólników; na podstawie smaku i odczuć po każdej degustacji decydują, które puszczają w obieg. Kupuje się je w postaci bryłek bądź bloku (pasty), które łatwo pokruszyć lub pokroić nożem, by potem zrobić z niego wywar.
– Różnica między sproszkowanym kakao znanym ze sklepowych półek a tym prawdziwym, ceremonialnym jest taka, że to drugie jest nieprzetworzone i nieodtłuszczone. Jest w nim wykorzystana cała masa ziaren, podczas gdy w przypadku tego standardowego kakao, tłuszcz się odbiera, bo jest drogi, więc trafia na przykład do kosmetyków. Tymczasem większość wartościowych substancji rozpuszcza się właśnie w tym tłuszczu – wyjaśnia nam współzałożyciel Chocante.
– Można zatem powiedzieć, że kakao ceremonialne to po prostu stuprocentowe, nieprzetworzone, naturalne kakao, ale z uwagi na rosnącą popularność ceremonii z jego użyciem, zyskało taki przydomek – dodaje.
Majowie raczej by się z tym przydomkiem nie kłócili, bo sami wierzyli, że kakao zostało odkryte i podarowane im przez jednego z bogów. Nawiązuje do tego nadana przez Linneusza nazwa rodzajowa kakaowca właściwego – “Theobroma cacao” – znacząca z greckiego “pokarm bogów”.
– Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że ktoś w Polsce organizuje ceremonię z kakao, trochę się zdziwiłem. Wtedy mi wyjaśniono, że prawdziwe kakao ma właściwości otwierające umysł i serce, dzięki czemu stajemy się milsi, bardziej czuli, zrelaksowani. Zacząłem więc czytać o jego właściwościach, a że jestem z wykształcenia chemikiem, było to dla mnie tym bardziej ciekawe. Tak zaczęła się kolejna z moich fascynujących podróży, choć tym razem nigdzie daleko nie jechałem – wspomina.
Jak zarobić i przynosić innym dobro
Jest podróżnikiem, specjalistą od marketingu internetowego i współzałożycielem firm związanych z turystyką, która przeżywa obecnie bardzo trudny czas. Nie bał się o inwestycję w nowy projekt w tych niełatwych okolicznościach, bo jak mówi, większość sklepu stworzył samodzielnie, siedząc w domu z laptopem i kubkiem (rzecz jasna) kakao. Po drugie, to produkt bez ryzyka, bo można je przyrządzić i pić bez względu na okoliczności – zarówno w domowym kubku, jak i podczas grupowych ceremonii. Chocante nie powstałoby jednak bez zaangażowania Irminy i Michała Myszów z Krakowa, którzy od lat zgłębiają tajniki leczniczych roślin oraz promują wiedzę o działaniu kakao.
– Szukałem biznesu, który pozwoli mi zarobić, ale jednocześnie przynosiłby ludziom coś naprawdę dobrego. W kakao ujęło mnie właśnie to, że z natury jest proste i dokładnie takie, jakie powinno być. W branży marketingowej mogłem się nie raz przekonać, że w produkcie zwykle coś jest naciągnięte, podkoloryzowane. W kakao nie ma żadnej ściemy – podkreśla Orzeszko.
Skoro firmę założył m.in. chemik, porozmawiajmy o składzie. Otóż prawdziwe kakao nie zawiera cukru, dodatków, konserwantów. To źródło m.in. magnezu, błonnika, czy przeciwutleniaczy, które wstrzymują procesy starzenia. Lista jest jednak znacznie dłuższa.
– Można znaleźć wiele informacji o tym, że kakao wywołuje efekt euforyczny, ale środek, który w teorii miałby za to odpowiadać, w praktyce szybko rozkłada się w żołądku. Aktywny zaś jest anandaamid, czyli naturalny związek z grupy kannabinoidów i to on powoduje, że się tak otwieramy. Nazwa pochodzi z hinduizmu, gdzie “ananda” oznacza stan rozkoszy, szczęścia i błogości niezależnych od czynników i wpływów zewnętrznych – opowiada.
Druga kluczowa substancja to teobromina – za jej sprawą zmniejsza się zmęczenie, podnosi koncentracja i zdolności umysłowe. Kakao może więc niektórym osobom zastąpić kawę.
Dlatego też ci, którzy odkryli te wszystkie wspaniałości, coraz częściej organizują w Polsce spotkania przy zdrowotnym, gorzkim napoju, dołączając do jego konsumpcji muzykę, taniec czy elementy rytuałów inspirowane rdzennymi kulturami.
– Siedzieliśmy na poduszkach, gdy jedna z dziewczyn nagle wybuchła płaczem. Wtedy cała grupa ruszyła z tych swoich poduszek, żeby ją przytulić, aż wreszcie zaczęła się śmiać. To była pierwsza ceremonia kakao, w której uczestniczyłem. Ujęło mnie za serce, że coś tak odżywczego i zdrowego dla ciała, może być też takim pokarmem dla duszy – mówi Tomasz Orzeszko.
Syn marzy o wakacyjnym stoisku Chocante
Tomek mówi, że w takich momentach, kiedy trzeba zaczynać niemal na nowo, towarzyszy mu myśl z jednej ze świętych ksiąg hinduizmu: bądź zrównoważony w wypełnianiu swego obowiązku i pozbądź się wszelkiego przywiązania do sukcesu i niepowodzenia.
– Jak dla wielu krakowskich przedsiębiorców, stanąłem przed wyzwaniem, bo wszystko, na co pracowałem finansowo przez wiele lat, zaczęło się walić z hukiem. Ja się z tego jednak cieszę, bo dzięki temu znalazłem przestrzeń, żeby zająć się tymi rzeczami, na których mi naprawdę zależy i wśród nich znalazło się promowanie picia kakao – zaznacza.
I na koniec naszej rozmowy rysuje obrazek, jak budzi się na rano jakimś letnim festiwalu ze swoim synem. Gdy festiwalowicze odsypiają imprezę, oni przygotowują swoje stoisko z prawdziwym kakao. Ośmioletni Michał ma ostatnio takie małe marzenie, żeby móc coś sobie sprzedawać i czerpać z tego frajdę.
***
Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu Krakowski biznes. W tych przeczytacie między innymi o doskonałej pizzerii w krakowskich Czyżynach, Hucie Wypieków, którą także znajdziecie nieopodal Zalewu Nowohuckiego, tym jak na dachu bloku zrobić elektrownię słoneczną oraz warsztacie rowerowym, w którym osoby bezdomne doprowadzają do porządku nawet te rowery, na których inni postawili już kreskę. A także za kulisy słynnego Coctail Baru Czarodziej. Oraz o krakowskich restauracjach, które są polecana na Trip Advisorze i miejscach, gdzie w Krakowie warto zamówić jedzenie z dowozem.