Urzędnicy objaśniają świat głupim krakowianom!
Krakowscy urzędnicy postanowili raz a dobrze rozprawić się z krążącymi po Krakowie mitami mówiącymi, że miasto ulega zabetonowaniu. Bardzo dobrze! Złośliwość mieszkańców (motywowanych przez agencję pijarową?) przekracza już wszelkie granice. I uległość wobec deweloperów potrafią wypominać nawet wtedy, kiedy Prezydent wrzuca posty z “informacjami niezwiązanymi z szeroko pojętym »betonowaniem«”
Należy podkreślić, że krakowianie pisząc takie komentarze, zachowują się w sposób wyjątkowo niegrzeczny. Po pierwsze psują humor włodarzom, którzy wypruwają sobie dla nich żyły. A po drugie jest to niesprawiedliwe wobec ciężkiej pracy Ekipy Jacka Majchrowskiego, która rządzi dobrze. By nie powiedzieć więcej. Rządzi najlepiej!
“Niech Majchrowski dalej betonuje!”
Na szczęście znalazły się w ekipie rządzącej Krakowem osoby odważne, które postanowiły dać ludziom odpór.
Jako Krówka nie możemy przejść wobec tego obojętnie, więc postanowiliśmy wesprzeć Ekipę Jacka Majchrowskiego w próbie utemperowania niezależnie myślących krakusów. I najciekawsze fragmenty wiekopomnego tekstu, który zatytułowano „Betonowanie” miasta – fakty i mity” i opublikowano na łamach miejskiego organu prasowego Krakow.pl, puścić w świat także za pośrednictwem naszego skromnego osiedlowego bloga.
Uważamy bowiem, że zasługują na to, by je ocalić od zapomnienia.
Zacząć wypada od rzeczy najważniejszych, a więc zwrócenia uwagi, jakie to straszne rzeczy krakowianie – przynajmniej ci, których nie zdążono jeszcze zablokować – wypisują na magistrackich forach internetowych.
Oto tylko najbardziej cenzuralne z ich komentarzy:
A to jeszcze nic, bo na przykład Maciej śmiał napisać tak: “Można by Błonia sprzedać jeszcze. Szkoda kasy na koszenie”. A Marcin mu przyklasnął: „Znając władze Krakowa, stworzą piękne tereny zalewowe z blokami jak samotnymi wyspami”. Skandal, panie i panowie! Totalna nieznajomość tematu!
Oraz wyzwań, przed którymi stoi Kraków!
“Zabetonowaliście park”
Co gorsza, fałszywe przekonanie o rzekomym betonowaniu miasta żyje nawet tam, gdzie Prezydent się chwali.
Choć przecież – przekonuje organ prasowy krakowskiego urzędu – trudno znaleźć konkretne przykłady lub wpisy świadczące o zrozumieniu tematu.
Trudno jest najpewniej dlatego, że wbrew temu, co twierdzą rozwydrzeni krakowianie, takich przykładów w mieście po prostu nie ma.
A już w okolicy parku Lotników Polskich to w ogóle nie sposób ich znaleźć.
“Majchrowski to prezydent deweloperów”
Co gorsza, internauci całą winę za to, co się nie dzieje (przecież się nie betonuje), zrzucają na prezydenta Jacka Majchrowskiego. Posuwając się nawet do tego, że zarzucają mu bycie “prezydentem deweloperów” i to, że doprowadził Kraków do stanu, w którym nie da się w nim mieszkać. Kolejny skandal! I niezrozumienie tematu!
Rzeczywistość jest zupełnie inna.
O czym wiadomo, bo sam Prezydent powiedział w wywiadzie, że deweloperzy skarżą się na urzędowe szykany:
Tego, że urząd przedkłada zdanie mieszkańców ponad deweloperów, sprawnie dowiedziono “pacyfikując” komentarze tych pierwszych z pomocą komentarzy tych drugich. Skandaliczne argumenty krakusów, którzy niegrzecznie zwracali uwagę na betonowanie miasta, obalono bowiem z pomocą deweloperów.
I dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich odpowiada im w miejskim organie prasowym tak:
“Kraków […] jest absolutnie wyjątkowy i jest świetnym przykładem tego, jak antydeweloperska polityka Miasta wpływa na ceny mieszkań i jak w konsekwencji tego cierpią ich nabywcy […]. Kraków był jednym z pierwszych dużych miast, które otwarcie i jawnie wdrożyło antyinwestycyjną politykę.”
Bardzo dobrze, że tak zrobiono.
Ci, którzy tego nie rozumieją, muszą to wreszcie zrozumieć!
“Tylko ktoś, kto nie chce tego zrozumieć…”
Szczególnie, że jest tak wiele rzeczy, za które można pochwalić. Kraków uchwala na przykład plany miejscowe. To, że uchwala się je bardzo często wtedy, kiedy teren jest już zabudowany i to zabudowany byle jak, nie jest ważne.
Ważne, że się uchwala!
A do tego ludzie nie rozumieją, że Kraków to praktycznie sama zieleń i też sobie z tego żartują. A ta stanowi przecież 72 proc. powierzchni Krakowa, o czym Prezydent mówił już kiedyś w orędziu, ale ludzie nie zrozumieli tych jasnych jak słońce spraw.
Choć nie zrozumie tego – przekonuje Krakow.pl – tylko ktoś, kto nie chce zrozumieć.
Muzyk locuta, causa finita
Tekst zwieńczył wywiad z prezydentem Jerzym Muzykiem, który potwierdził, że Kraków jest bardzo zielony.
A przekonanie o “betonowaniu” miasta jest oderwane od rzeczywistości.
Rozmowa także jest bardzo dobra i warta polecenia. Przeprowadzono ją bowiem opierając się na starej zasadzie Roma locuta, causa finita. Pan Prezydent powiedział jak jest, więc tak na pewno jest.
I dyskusja powinna być skończona.
Co mogło pójść nie tak?
Ale – niestety 🙁 – rzecz nie poszła po myśli pijarowców urzędu, bo złośliwe komentarze, nie tylko nie zniknęły, ale też wręcz ich przybyło. A niewdzięczni krakowianie nic nie zrozumieli i nadal są niegrzeczni wobec rządzącej ekipy.
I to bardzo niegrzeczni.
Pewnie nie rozumieją, bo nie chcą zrozumieć. A nie chcą, bo się nie znają, są opłacani lub zmanipulowani.
Albo wszystko naraz. Innego wytłumaczenia nie ma. xD
Krowa objaśnia świat urzędowi
A może jest. Tylko, żeby zrozumieć, co się dzieje, to ludzie prezydenta Jacka Majchrowskiego, którzy zdają się coraz bardziej oddalać od rzeczywistości, musieliby mieszkańców uważnie posłuchać, a nie pouczać. Tak jak pouczają teraz.
Pozwolę więc sobie krótko objaśnić im świat. Tak jak oni objaśniają go krakowianom.
Rzecz przecież nie w tym, że się buduje. Ludzie nie są głupi i mają świadomość, że mieszkają w mieście, w którym coś budować się będzie zawsze. I dobrze. Rzecz w tym, że buduje się bez ładu i składu. A na przykład o plany miejscowe energicznie dba się często dopiero wtedy, kiedy teren jest już zabudowany. Przykładów na to nie brakuje.
Dlatego nie dziwi nawet to, że w Krakowie plany pokrywają dziś 72 proc. miasta. Choć wniosek z tego można wyciągnąć zupełnie inny niż urząd, bo pytać się powinno nie o to, ile jest ich dziś. Ale o to, jaki procent działek w Krakowie miał plan zagospodarowania, kiedy wjeżdżał na nie deweloper. Stawiam dolary przeciw orzeszkom, że bardzo mały.
Bardzo często widać w końcu w Krakowie sytuację, w której plany powstają tam, gdzie nie za bardzo jest już co planować, bo teren jest zabudowany bez planu. Lub budowy są już rozpoczęte, ewentualnie zaklepane. Nawet nas to już nie dziwi, bo przyzwyczailiśmy się do tego, że za planowanie przestrzenne Kraków zabiera się “po” budowie.
A nie przed budową. Taki plan do statystyk się liczy, ale zabudowy już nie zmieni i deweloperom nie przeszkodzi.
Wracając jednak do sedna sprawy. Rzecz – droga prezydencka Ekipo – nie w tym, że w Krakowie ma się nie budować. Rzecz w tym, że wtedy kiedy trzeba było się zajmować planowaniem przestrzennym, tego nie robiliście. Buduje się więc byle jak i byle gdzie. Efekty są dziś opłakane. Widać je choćby w krakowskich korkach, które są tego wynikiem.
***
Czytaj także: Na korki ekipa Majchrowskiego pracowała 20 lat
***
Ale też w bezładnej zabudowie, która polega na przykład na dogęszczaniu w miejscach, gdzie już nie powinno się nic budować.
Takich jak podwórka:
Choć jednocześnie tam, gdzie dałoby się coś zbudować z sensem, są pola.
I jak się nawet zaczyna na nich coś budować, to wciąż brakuje np. chodników.
Efektów tych dwudziestoletnich zaniedbań nie zaczaruje żaden artykuł w pijarowej gazetce. Tak jak nie zaczaruje ich plan miejscowy, uchwalony już po zabudowaniu terenu. Trzeba o tym mówić, bo warunkiem tego, żeby robić coś z sensem, jest trafna diagnoza sytuacji. A żeby rozumieć, co się w mieście dzieje, należy słuchać mieszkańców.
Tymczasem to pouczanie krakowian, które zastępuje ich słuchanie, zdradza, że Ekipy Jacka Majchrowskiego nie interesuje jak jest, co ludzie myślą o życiu w mieście, które stało się betonowe. I to jak im poprawić życie.
Interesuje ją tylko to, by się wybielić i “spacyfikować” niepokorne głosy. A winę zwalić na kogoś innego.
W tym wypadku, na ludzi, którzy nie chcą zrozumieć. xD
Przeczytajcie zresztą sami. Szczególnie warto rzucić okiem na komentarze. Ale i sam tekst jest bardzo warty uwagi.
Urząd zdaje się uważać tak samo, bo postanowił opłacić promocję postu w internecie. Niestety jak dotąd (pytałem) nie przyznał się, ile wydał na promocję. Wcześniej na podobne wpisy szło nawet kilka tysięcy złotych.
–0 Komentarz–