“Poke z polską duszą”. Dwie pasjonatki zmieniają Lea w raj pysznych misek!
W sercu Krakowa, na malowniczej ulicy Lea 17B, w dzielnicy pełnej zieleni i lokalnego uroku, kryje się restauracja Miski – prawdziwa perełka kulinarna. To miejsce, gdzie Anna Kurbiel i Eliza Kucharska, dwie pełne entuzjazmu właścicielki, tworzą przestrzeń przepełnioną kolorami, smakami i zdrową energią. Restauracja istnieje od ponad 5 lat, ale dziewczyny właścicielkami są od półtorej roku i dały temu miejsce drugie życie. Ulica Lea, choć nieco oddalona od zgiełku Rynku Głównego, tętni życiem dzięki mieszkańcom i pracownikom okolicznych biur, którzy pokochali Miski za ich unikalne podejście do jedzenia.
Co zainspirowało was do przejęcia tego miejsca i zanurzenia się w świecie poke bowli, ramenu i sushi?
Anna Kurbiel: To było czyste zrządzenie losu! Trafiła nam się szansa na przejęcie restauracji, która idealnie rezonowała z nami i naszym stylem życia – zdrowe, kolorowe, pełnowartościowe jedzenie pełne warzyw. Dodatkowo ulica Lea, z jej spokojną atmosferą i lokalną społecznością, okazała się idealnym miejscem dla nas. Obie lubimy jedzenie, jesteśmy fankami podróży, a Eliza dodatkowo miała doświadczenie w gastronomii. Od dawna marzyłyśmy o własnym miejscu, gdzie mogłybyśmy dzielić się pasją do dobrego jedzenia. I tak znalazły nas Miski!

Eliza Kucharska: Dokładnie! Dodatkowo, sam koncept – łączący różne strony świata bardzo nam się spodobał. Poke bowle choć narodziły się na Hawajach, zostały „wynalezione” przez japońskich imigrantów – do surowej ryby i świeżych warzyw dodali ryż i azjatycką nutę. My dodatkowo rozbudowałyśmy sekcję ramenową jako ciepłą alternatywę na chłodniejsze dni, a sushi kryjące się pod osobną marką – SushiTu to naturalne dopełnienie. Wszystko kręci się więc wokół misek – stąd nazwa! Latem królują lekkie poke, zimą ramen rozgrzewa serca. Ten mix kuchni z drugiego końca świata z naszymi lokalnymi dobrami idealnie wpisuje się w klimat ulicy Lea – blisko lokalsów, z dala od turystycznego centrum.
Nie miałyście wcześniej doświadczenia w prowadzeniu restauracji. Jakie wyzwania napotkałyście na starcie i jak je pokonałyście?
Eliza Kucharska: Byłyśmy totalnymi świeżynkami! Ja pracowałam w gastro, Anna w sprzedaży biurowej, ale to nasz pierwszy wspólny biznes. Rzuciłyśmy się na głęboką wodę i to była najlepsza szkoła życia. Na początku – schody! Od logistyki zamówień po losowe wpadki. Ale uczyłyśmy się na błędach, eliminowałyśmy problemy krok po kroku. Ekipa, która po przejęciu lokalu w większości została z nami, pomogła nam łagodniej przez to przejść i jesteśmy im za to ogromnie wdzięczne. Dziś jesteśmy zgrane jak nigdy!
Anna Kurbiel: Dokładnie, wyzwania zamieniłyśmy w siłę. Ułożyłyśmy procesy, odświeżyłyśmy lokal – stopniowo, w dużej mierze własnymi siłami, dodałyśmy świeżości i „kobiecej ręki”, by było przytulniej. Widziałyśmy duży potencjał w tym miejscu i staramy się go wykorzystywać! Zachowałyśmy nazwę Miski, bo ma historię i lojalnych klientów, szczególnie z okolicy ulicy Lea, gdzie mieszkańcy, studenci i pracownicy pobliskich biur wracają po swoje ulubione smaki. Catering też stał się ważną częścią naszej oferty – dostarczamy zdrowe posiłki na eventy, szkolenia, lunche do biur, zawody sportowe, a nawet prywatne imprezy, co pozwala nam dotrzeć poza Lea do szerszego grona krakowian. Ostatnio przygotowałyśmy 140 porcji właśnie na zawody sportowe w jeden dzień! To było bardzo duże wyzwanie logistyczne, ale daliśmy radę!
Wasze menu to mieszanka tradycji i innowacji. Na przykład miska letnia z bobem i ogórkiem małosolnym brzmi jak polski twist na hawajską klasykę. Jak to odzwierciedla wasze osobiste preferencje?
Anna Kurbiel: Uwielbiamy sezonowość! To nasze pole do popisu – co sezon nowa miska, inspirowana często polskimi smakami. Ogórek małosolny? To hołd dla naszej ziemi! Poke nie musi być sztywno hawajskie; my robimy różne wariacje, bawimy się tym. Jesienią na przykład będzie królowała miska inspirowana kuchnią bliskowschodnią. To zlepek naszych inspiracji – podróży, rodzimych smaków i zdrowego żywienia.
Eliza Kucharska: Jako, że menu jest raczej stałe, bo każdy smak miski ma swoich wiernych fanów – rotujemy właśnie miską sezonową. Mamy osiem poke bowli plus cztery rameny – każda miska to przygoda, którą można spersonalizować: ryż brązowy z kurczakiem czy sałata z krewetkami w tempurze? Zero nudy! Każdy może wybrać to co dla niego najlepsze i najsmaczniejsze. Tak skomponowane menu, pozwala nam odpowiedzieć na potrzeby wegetarian, wegan, osób na diecie keto czy mięsożerców.
Mówicie o promowaniu zdrowego stylu życia. Jak to realizujecie w Miskach, zarówno w lokalu, jak i przez catering?
Anna Kurbiel: Zdrowie to nasz priorytet! Świeże warzywa, ryby i mięso od lokalnych, krakowskich dostawców. Awokado? Szukamy idealnych źródeł. Nasze menu jest elastyczne: bazowo wegańskie, wegetariańskie, może być keto czy bez glutenu, staramy się dostosowywać do preferencji żywieniowych. Catering to nasz sposób na szerzenie tej filozofii – dostarczamy zdrowe, energetyczne posiłki na eventy, od kameralnych spotkań po duże imprezy.
Eliza Kucharska: Dodałyśmy do menu świeżo wyciskany sok z pomarańczy czy wegańskie desery w słoikach – idealne na przekąskę, którą można zabrać na wynos. Promujemy świadome jedzenie: odpowiednia porcja warzyw, energia na cały dzień. Nasza grupa docelowa jest szeroka! Lokalsi, pracownicy, studenci, a także sportowcy, ceniący sobie zdrowe, zbilansowane posiłki. Ostatnio odwiedziły nas dwie panie po 80-tce i delektowały się sushi i poke – bardzo rozczulił nas ten widok. To nas tylko utwierdza w tym, że nasze miski są odpowiednie dla każdego!
Jak wygląda dzień właścicielki Misek? I co daje wam największą satysfakcję?
Eliza Kucharska: Każdy dzień jest inny – dzielimy obowiązki między sobą w dużej mierze się uzupełniając. Papierologia, faktury, zamówienia to duża część naszej pracy, ale to tylko tło dla kreatywności! Catering wymaga dodatkowej logistyki – pakowanie, dostawy – ale daje ogrom radości, gdy widzimy, jak nasze jedzenie trafia na większe wydarzenia i smakuje!
Anna Kurbiel: Satysfakcja? Pozytywne opinie! Niektórych klientów widzimy kilka razy w tygodniu czy nawet codziennie, a po dobrych współpracach dostajemy maile z podziękowaniami. To naprawdę miód na nasze serca. Dodatkowo widzimy rozwój: czasem gdy oglądamy stare zdjęcia lokalu dociera do nas, ile zmian udało się wprowadzić często własnymi rękoma. W takich chwilach czujemy dumę! Nawet po wakacjach wracamy z tęsknotą za tą pracą i naszymi miskami!
Cały czas działamy, nie zatrzymujemy się, może kiedyś drugi lokal – wszystko przed nami!
Jakie rady dla młodych przedsiębiorców marzących o własnym gastro?
Anna Kurbiel: Bądźcie elastyczni! Problemy same przychodzą, skupcie się na rozwiązaniach. W gastro każdy dzień to niespodzianka – reagujcie z optymizmem. Owszem, godziny pracy nie są stałe a odpowiedzialność ogromna – jednak satysfakcja wynagradza wszelkie trudy!
Eliza Kucharska: I pamiętajcie: dzielenie się pasją to klucz. Razem raźniej – a dwie kobiety to siła! To ona pozwala szerzyć naszą pasję dalej.
Na koniec: wasz hit z menu?
Anna Kurbiel i Eliza Kucharska (śmiech): Lubimy je wszystkie! Miski skomponowane są tak; że każda z nich to osobna, pełna historia. Klasyczny poke dla tradycjonalistów, pikantny Korean Kimchi dla odważnych, a może Peanut Mango? Każda będzie inna, każda dopieszczona i ciekawa! Po 1,5 roku wciąż jemy je praktycznie codziennie – zero zmęczenia.
***
Czytaj także:
- Zaczynała w akademiku, a dziewczyny przyjeżdżały z całej Polski. Dziś ma ceniony salon
- Rewir: spółdzielnia buntu i codzienności. Krakowski UNDERGROUND szuka domu
- „Records Dillaz”. Winylowy azyl na Kazimierzu
- “Czujemy się rzemieślnikami, ale czasami trzeba ruszyć głową jak artysta”. Szewcy ze Starowiślnej 86