Drzewa do wycięcia nie są do wycięcia
– Drzewa, które tam rosną konserwator zabytków polecił wyciąć, ponieważ w zdecydowanej większości zagrażają istnieniu fortu – mówił Grzegorz Stawowy Michałowi Radziechowskiemu o zieleni wokół “Siódemki”. Tylko czy na pewno?
Kilka tygodni temu Monika Dębowska z inicjatywy Zielone Bronowice alarmowała o tym, że zieleń wokół Fortu reditowego nr 7 jest zagrożona, a przy Rydla – na terenach należących do Agencji Mienia Wojskowego – szykuje się inwestycja mieszkaniowa. Robiła to w rozmowie, którą opublikowaliśmy w Krowoderskiej.
Na publikację zareagował Grzegorz Stawowy, który starał się odpowiadać na zarzuty. Zrobił to w dwóch wywiadach, w których zarzucił Monice Dębowskiej, że kłamie lub mówi nieprawdę w sumie 11 (słownie: jedenaście) razy!
Część z zarzutów dotyczyła spraw takich, jak na przykład to, że wokół Fortu jest nie 10, a 8,8 ha. Czyli błahostek, które nie są istotą rzeczy. Część stanowiła retoryczne zabiegi, które powodowały, że dało się odnieść wrażenie, iż Dębowska rzeczywiście nie ma racji, choć jej rację przynajmniej w kilku wypadkach z łatwością da się obronić.
Jednak politycy z takich zabiegów są znani i nie mogą one dziwić. Nawet jeżeli się nie podobają. Dlatego mnie bardziej od wypominania drobnych pomyłek i retorycznych chwytów, zaciekawiło co innego. Mianowicie twierdzenia, że teren wokół Fortu nr 7 nie jest zielony, choć to, że jest, można zobaczyć gołym okiem. (Nawet jeżeli rzeczywiście nie był oznaczony kategorią ZU Zieleń Użytkowa, ponieważ tereny wojskowe i forteczne nią po prostu tak oznaczane.)
W końcu zieleń nazwana betonem, nie przestanie być zielenią, a nikt nie lubi jak robi mu się z mózgu wodę.
[imagebrowser id=3]
– Drzewa, które tam rosną konserwator zabytków polecił wyciąć, ponieważ w zdecydowanej większości zagrażają istnieniu fortu – mówił też Grzegorz Stawowy Michałowi Radziechowskiemu o przyfortecznej zieleni.
A w lovekraków nawet więcej, bo tak: – Niestety, jest to złudna zieleń, ponieważ są to porośnięte drzewami, a przede wszystkim samosiejkami mury i dachy fortu. Zgodnie z wytycznymi Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków: „Przyszły użytkownik fortu bezwzględnie musi w trybie pilnym wykonać podstawowe prace zabezpieczające: usunąć krzewy i drzewa z nasypów osłaniających obiekty kubaturowe, lokalnie odsłonić kominy naprawiając ich uszkodzenia spowodowane przez korzenie roślin” oraz „Na wale głównym należy usunąć jedynie najmłodsze samosiewy oraz drzewa rosnące bezpośrednio przy koronie murów, zagrażające ich strukturze, pozostawiając zieleń jako relikt dawnej, celowo sadzonej roślinności maskującej”.
Przekonujące? Trochę. Tylko jaki konserwator poleciłby wyciąć zieleń, która przy odrobinie starań – tak w każdym razie mówią specjaliści z Politechniki Krakowskiej – mogłaby stać się zabytkiem przyrody? No i jakim cudem gęstwina otaczająca fort to złudna zieleń, skoro – tak sobie myślałem – widzę ją dobrze, a złudzeń nie mam?
Rzecz trzeba było sprawdzić. Tym bardziej, że jak się okazało nie było trudno, gdyż wcześniej zrobiło to już Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody. (Za udostępnienie urzędowych odpowiedzi pięknie dziękuję Mariuszowi Waszkiewiczowi).
Napisano w nich, że: „Wydział Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Krakowa uprzejmie informuje, że na ww. Wnioskodawcę nie były wydawane żadne decyzje na usunięcie zieleni ze wskazanego terenu.”
W drugim piśmie konserwator zabytków informował, że wydał zgodę na wycinkę 12 (sic!) drzew znajdujących się na działce należącej do PKP i sąsiadującej z torami kolejowymi. I… tyle.
Dzwine? Dziwne. No bo jak drzewa kazano wyciąć, jeżeli nie kazano? By się tego dowiedzieć poprosiłem Grzegorza Stawowego o udostępenienie opinii konserwatora, na którą powoływał się w rozmowie z Michałem Radziechowskim i lovekraków.pl. Ten od razu i bez problemów przesłał tekst z marca 2008 roku, za co także dziękuję. Cały do pobrania TUTAJ.
Tym bardziej, że jest to lektura bardzo ciekawa, ponieważ o ile wspomniany „nakaz” we fragmentach i wyrwane z kontektu brzmi jako tako, bo są jakieś drzewa i trzeba je wyciąć, to całość konserwatorskiej opinii jest napisana raczej w innym tonie.
Oto cytowany punkt:
Mnie wychodzi z tego, że konserwator nie każe wycinać, tylko o zieleń i fort dbać, co – niekiedy – wymaga usunięcia krzaków i młodych drzew, które mogą zagrażać drzewom starszym. A te z kolei trzeba pozostawić jako „relikt dawnej, celowo sadzonej roślinności maskującej”, które w forcie jest mnóstwo.
Czyli, zdaje się, drzewa do wycięcia wcale nie są do wycięcia?
Oceńcie zresztą sami. Wszystko, co potrzebne – czyli dokumenty i galeria zdjęć Kuby Włodka – znajduje się powyżej.
Wywiad z Moniką Dębowską znajdziecie TUTAJ. Z kolei odpowiedzi Grzegorza Stawowego TUTAJ (u nas) i TUTAJ (w lovekraków.pl).
–0 Komentarz–