Rynek Krowoderski – “Biedronka” zamiast życia
I po co to wszystko było? Te projekty, wizualizacje i robienie nadziei? Rynek Krowoderski – wielkie mi halo – zostały tylko obrazki i tyle. Konsultacje społeczne, prośby o pomoc, zapewnienia, że to już. – W tym roku, może następnym… I co z tego wyszło? Jedno wielkie gówno. Nie będzie agory. Nie będzie naszego krowoderskiego rynku. Dostaniemy za to “Biedronkę” (Albo “Żabkę”, albo “Robana”, albo…).
To jest symboliczny obraz tego, jak w Krakowie gospodaruje się pejzażem miejskim. Nikt nie chce dać obywatelom przestrzeni, zieleni i miejsc, gdzie mogliby się spotkać, porozmawiać i odpocząć. Dostają oni tylko sklepy i galerie handlowe, w których mają wydawać pieniądze. Jak najwięcej pieniędzy. I władze bardziej dbają o zagranicznego inwestora, który chce wybudować w Krakowie czterdziesty pawilon handlowy niż o swoich mieszkańców. Na Azorach o każdy, nawet najmniejszy remont prosić trzeba się latami. A kiedy Galeria Bronowice zażyczyła sobie podłączenia do wodociągów, to w przeciągu kilku tygodni, pracujący w pocie czoła robotnicy, zrobili to z pocałowaniem ręki.
Drogi w Krakowie są dziurawe i zakorkowane, ale remonty planuje się tak, żeby bez dziur dojeżdżać tylko do galerii handlowych. Droga dojazdowa do domów 95% mieszkańców Krakowa to „dziura na dziurze”, ale dojazd do np. Bonarki to prawdziwa autostrada z 10 pasami, wiaduktami i równym jak stół asfaltem. I tak to wygląda – nasza władza pokazuje mieszkańcom dupę, a inwestorom, którzy zabierają nam przestrzeń, do dupy wchodzi.
Szkoda mieszkańców, którzy liczą na miasto. Szkoda pracy Krzysztofa Bienia – wybitnego architekta, który wraz z synem za darmo (sic!) zaprojektował wspaniały krowoderski rynek. Projekt ten jednak podarto i wrzucono do śmietnika, a zarządzająca terenem Spółdzielnia Mieszkaniowa „Piast”, przehandlowała go pod pawilon. I gdzie ci wszyscy radni miejscy oraz prezydent, którzy w czasie wyborów zapewniali nas, że zrobią dla nas wszystko?
Tak mógłby wyglądać Rynek Krowoderski. Projekt Krzysztofa i Piotra Bieniów.
A tak będzie?
Jesteście żałośni, bo idealne warunki do życia zapewniacie tylko deweloperom i budującym tu galerie i pawilony handlowe. Jeśli waszą alternatywą dla Rynku Krowoderskiego, jest “Biedronka”, to wybaczcie, ale do rządzenia się nie nadajecie. I nie tłumaczcie nam po raz tysięczny, że na nic nie ma pieniędzy i na takie zbytki Krakowa po prostu nie stać. Założę się: przed wyborami, okaże się, że pieniędzy jest w bród, a inwestycje będą rosły jak grzyby po deszczu. Wstęgi przetnie oczywiście Pan Prezydent, który zapewni nas, że wszystko dla dobra mieszkańców. W tle powiewać będą plakaty tych, którzy dziś godzą się na to, aby przehandlować krowoderski Rynek za parę złotych. My jednak przypomnimy, że dobrze to potraficie zrobić tylko deweloperem. A mieszkańcy? Po dziurach do “Biedronki”! Zostawcie tam szmal i wracajcie do domu. Nic innego zresztą na Krowodrzy zrobić się nie da.
Więcej o projekcie Rynku Krowoderskiego przeczytacie TUTAJ.
–1 Komentarz–
[…] a jej wiceprez., Przemysław Miłoń, cytowany przez „Dziennik Polski” nazywa ją raczej halą targową. Największym sklepem będą delikatesy spożywcze z prawdziwego zdarzenia – nie mówimy tu o […]