AMP Futbol: Trenują w Krakowie. Pojadą po medal Mistrzostw Świata?
Niewiele jest sportów, w których nasi zawodnicy mogą głośno mówić o sukcesach na mistrzostwach świata. Uprawiający AMP Futbol mogą.
Póki co trenują na Orliku Jadwigi i szukają sponsorów. A i odrobina uwagi ze strony miasta też byłaby nie do pogardzenia.
Tomasz Borejza rozmawia z Krzysztofem Wajdą, trenerem krakowskiej drużyny ampfutbolu i trenerem bramkarzy w kadrze.
Na początek pytanie standardowe. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą – co to jest amp futbol?
Amp futbol to odmiana piłki nożnej dla osób po amputacjach. Zawodnicy z pola są po amputacji kończyny dolnej lub mają ją niewykształconą. Bramkarze są po amputacji kończyny górnej lub mają ją niewykształconą.
Jakie są zasady gry?
Jedna drużyna to sześciu zawodników plus bramkarz. Mecze są rozgrywane na boiskach typu Orlik. W ciągu połowy meczu trener może wziąć jednominutowy czas. Zmiany są lotne. Zagranie kikutem lub kulą jest traktowane jak faul. Bramkarz nie może opuszczać pola karnego, a do obrony też może używać tylko ręki, którą posiada.
Na AMP futbol patrzy się z przyjemnością. Widać ogromne zaangażowanie. To zupełnie inaczej niż zawodowcami, gdzie zdecydowanie zbyt często, gdy nie ma kasy to i ochoty do grania nie ma.
Tutaj każdy przyjeżdża za własne pieniądze. Nie dostaje za to nic oprócz satysfakcji i poczucia, że dał z siebie wszystko. Tyle ile tylko mógł. Widać piękno sportu amatorskiego. Nieskażonego pieniędzmi. Wolny od wszelkich układów. To jest piękne.
W Polsce są dwie drużyny. Jak to się stało, że jedna jest w Krakowie?
My, trenerzy reprezentacji, mieszkamy w Krakowie. I tak się złożyło, że jeszcze kilku chłopaków z kadry mieszka w Krakowie lub na południu Polski, doszliśmy do wniosku, że spotkania regionalne, pomiędzy zgrupowaniami reprezentacji, będą dla chłopaków dodatkową motywacją i kolejnym treningiem.
Zespół od samego początku zapalił się do tego pomysłu i tak się zaczęło. Na razie spotykamy się dwa razy w miesiącu. Oprócz tego raz w miesiącu jest trzeci trening w Warszawie. Docelowo chcielibyśmy się spotykać raz w tygodniu, tylko że to wiąże się z kosztami. Poszukujemy sponsorów, bo na razie wszystko finansujemy ze środków własnych.
Do sponsorów jeszcze wrócimy, bo okazja jest dobra. Ale wcześniej chciałem zapytać – skąd piłkarze?
Kraków. Kielce. Żywiec. Szczawnica. Nowy Sącz. Śląsk.
Pół reprezentacji Polski?
Każdy z chłopaków jest reprezentantem, chociaż nie każdy zagrał już z orzełkiem na piersi.
Jak się zostaje trenerem reprezentacji AMP Futbol?
Przez przypadek? Poważnie mówiąc. Od lat współpracuję z Markiem Dragoszem, który jest pierwszym trenerem reprezentacji. Prywatnie też się przyjaźnimy. On otrzymał propozycję zostania głównym trenerem kadry i skompletowania sobie sztabu szkoleniowego. Zaproponował to mnie, a ja się oczywiście chętnie zgodziłem.
To była współpraca trenerska?
Marek prowadzi szkołę bramkarzy. Prowadziłem tam zajęcia. Wcześniej sam może nie tyle broniłem, co przebierałem się za bramkarza, bo to był poziom amatorski. I dzięki temu udało się zagościć w reprezentacji. Teraz cieszy to, że chłopaki przyjeżdżają i mają satysfakcję z tego co robią. A skoro zdobywają wyróżnienia dla najlepszych bramkarzy to chyba robimy dobrą robotę.
Wiemy już jak się zostaje trenerem AMF Futbol. A jak się zostaje piłkarzem?
Trzeba zgłosić się albo bezpośrednio do mnie, albo do Rafała Bieńkowskiego, albo bezpośrednio do prezesa stowarzyszenia, który nadzoruje pracę w Warszawie. Kontakty są na stronie internetowej.
Jak trafiliście na Jadwigę?
Sprzęt pożyczamy z KS „Clepardia”, gdzie przez kilkanaście lat trenowałem, a teraz mój tata jest prezesem. Dlatego bardzo nam to miejsce pasowało, a jeszcze udało się nawiązać bardzo dobry kontakt z Aleksandrem Kawiorskim, który jest wiceprezesm PKS „Jadwiga” i zaczęliśmy tutaj trenować.
Wiem, że ograliście kibiców z Danii…
…tak. W czasie trwania EURO 2012 zaprosiła nas Anna Dymna. Wtedy jej Fundacja organizowała pokazowe treningi różnych sportów niepełnosprawnych na Rynku Głównym. Kibice reprezentacji Danii zapytali, czy mogliby z nami zagrać i przegrali 3:2. Nikt się tego nie spodziewał, że chłopaki poruszając się o kulach i mając jedną nogę, ograją pełnosprawnych ludzi.
Kibice to jedno i nie o to chciałem zapytać. Do zdobycia jest ponoć medal Mistrzostw Świata w Meksyku i nie są to nierealne rojenia. Dobrzy jesteście?
Zakładamy, że pojedziemy na Mistrzostwa Świata i osiągnięcie tam jak najlepszego wyniku. Każdy wychodzi na boisko żeby wygrać. Wiadomo. Jeżeli tam pojedziemy i będziemy wygrywali, to zostaniemy mistrzami świata. Każdy pracuje i zasuwa po to, żeby na tych Mistrzostwach zaprezentować się jak najlepiej.
Mieliśmy już okazję być na takiej imprezie w Kaliningradzie. Byliśmy tam po pół roku działalności. Dostaliśmy pokaz gry w ampfutbol, ale było to też niebagatelne doświadczenie. A jako jedyna debiutująca drużyna nie zajęliśmy ostatniego miejsca. To był pierwszy taki przypadek w historii dyscypliny. Ograliśmy Japończyków i skończyliśmy imprezę na 11. miejscu. To była namiastka czegoś fajnego. Tego, że można się mierzyć z najlepszymi i być od nich lepszym.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia i chcemy wygrywać coraz więcej.
To wróćmy do sponsorów. Wygląda na to, że ci mają okazje zasponsorować nie byle co, bo złoto mistrzostw świata. W Polsce to się nie zdarza zbyt często.
Niestety niezbyt często. Nie chcę narzekać na Polskę…
Nie chodzi o narzekanie. Sukcesy mamy, ale niesposób ukryć, że niezbyt wiele.
Ludzi lubią się podpisywać pod czymś, co już jest. Jak już wygramy to chętnych do chwalenia się nie brak, a nam by się teraz przydała pomoc w tym, żeby sukces odnieść. Chodzi o to, żeby chłopaki miały możliwość dojeżdżania tutaj raz w tygodniu. Żebyśmy nie musieli szukać pieniędzy na wodę, stroje, czy pożyczać piłek. Przydałyby się dobre warunki do tego, żeby trenować i móc się rozwijać. A dzięki temu wygrywać z najlepszymi i przywieźć złoty medal.
Sponsorzy prywatni to jedno. Miasto?
Potrzebujemy wszelkiej pomocy i na każdą jesteśmy otwarci.
Co jest najbardziej potrzebne, żeby cieszyć się z sukcesów w AMP futbol?
Chcielibyśmy mieć stałe miejsce do treningów. W tej chwili, dobrze że jest taka pogoda, udaje nam się jeszcze trenować na zewnątrz, ale w zimie przydałoby się boisko pod balonem. To najważniejsze, a dalej kolejne kwestie. Piłki pożyczamy z Clepardii, ale fajnie byłoby mieć swoje. Na razie prywatny sponsor opłaca specjalistyczne treningi naszego bramkarza. Stroje obiecał mi kolega i już się robią, ale przydałyby się też lejbiki, itd…
Ale tak jak mówię. Krok po kroku. Na razie najważniejsze to mieć gdzie trenować.
Oby się znalazło.
O ampfutbolistach czytaj też TUTAJ.
–0 Komentarz–