Azory okupacyjne i powojenne
Jesienią 1944 roku na azorską bocznicę przyjechał pociąg z mieszkańcami z powstańczej Warszawy. Część z nich znalazła na Azorach schronienie. Tak było choćby z warszawianką, którą ukrył gospodarz Tokarczuk.
Ale też z dziećmi przygarniętymi przez ochronkę stworzoną przez siostry Stowarzyszenia Najświętszej Duszy Chrystusa Pana, która zapisała piękną kartę w historii osiedla. Niestety większość ukrywających się nie doczekała w Krakowie końca wojny. W przeddzień wyzwolenia Niemcy wyśledzili część przyjezdnych i wysłali ich transportem na roboty przymusowe do Rzeszy.
W okupacyjnej historii Azorów jest więcej pięknych kart. Na przykład podoficer Wojska Polskiego Szwabentan w swoim domu, przy zbiegu dzisiejszych Stachiewicza i Makowskiego, przechowywał żydowską rodzinę dentystów. Na obecnej ulicy Ehrenberga rodzina Guzikowskich ukrywała płk. Lindenbauma wraz z bliskimi – choć akurat oni zostali zdekonspirowani i rozstrzelani jeszcze w dniu aresztowania.
Nie można pominąć też rodziny Pąchalskich.
Władysław Pąchalski był wybitnym nauczycielem. Przed wiele lat był dyrektorem szkoły podstawowej na Azorach. Za swoje zasługi na polu edukacji został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski, Srebrnym Krzyżem Zasługi i Złotą odznaką. Zofia Pąchalska również była nauczycielką. Uczyła także w konspiracji w czasach okupacji. Odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi. To oni w tych trudnych czasach starali się organizować czas dla młodzieży. Urządzali wycieczki – stanowiące odskocznię od realiów trwającej wojny.
Nasi jeńcy w fortach
Nie sposób też nie wspomnieć o biedzie, głodzie i chorobach – wszechobecnych na okupacyjnych Azorach. Wojna przyniosła zmiany w zaopatrzeniu piekarni. Odtąd wypiekano tzw. chleb kartkowy. Używano do tego mąkę mizernej jakości, przeznaczoną dla Polaków. Mimo to do piekarni od samego rana ustawiały się kolejki.
Problemy z zaopatrzeniem i reglamentacja żywności była codziennością. Do tego w okolicznych fortach poaustriackich osadzono jeńców wojennych, którym mieszkańcy Azorów pomagali jak mogli. Polaków osadzano głównie w dwóch miejscach – oficerów w koszarach przy ulicy Wrocławskiej, a podoficerów i szeregowców przy ul. Bartosza Głowackiego (6PAL). Mieszkańcy Azorów dostarczali im żywność oraz cywilne ubrania.
Nie była to jednak zorganizowana akcja, lecz spontaniczne odruchy pomocy.
Problemy powojenne
18 stycznia 1945 roku o godzinie 10 na Azory wkroczyła 115 KA i 59 Armia I frontu Ukraińskiego, wypędzając Niemców już na stałe. Bilans strat operacji na tym terenie to: 264 zabitych Niemców, 2 czerwonoarmistów i 11 mieszkańców Azorów. Rozbite były wszystkie szyby – tak w kościele jak i w domach. Zniszczony został także dach kościelny.
Wkroczenie Armii Czerwonej oznaczało koniec okupacji niemieckiej i nastanie rządów komunistów. W takich warunkach rozpoczęła się odbudowa kraju z wojennych zniszczeń, która nie ominęła także Azorów. Ludzie – zmęczeni przez okupację i umiejętnie zachęcani przez propagandę – podchodzili do sprawy z zapałem. Zaraz po wojnie sytuacja Azorzan nie była najlepsza. Panowała bieda – zarówno wśród rdzennych mieszkańców, jak i wśród rodzin wysiedlonych ze wschodu, które znalazły tutaj schronienie.
Na bardzo niskim poziomie stały infrastruktura i komunikacja z centrum Krakowa, co zostało jeszcze spotęgowane zasypaniem przez Niemców dwóch przejść pod torami, łączących osiedle z centrum miasta. Inną bolączką był problem poczty, a raczej jej braku. W związku z tym nie dało się z Azorów nigdzie zatelefonować, ani nawet nadać listu. Co prawda mieszkańcy tuż po wojnie sami wygospodarowali budynek dla poczty, jednak sprawa bardzo długo przechodziła przez biurokratyczne mechanizmy. Również kwestia opieki lekarskiej nie była rozwiązana. Lekarz, któremu podlegały Azory, urzędował przy Al. Krasińskiego. Taka odległość, przy problemach komunikacyjnych osiedla, mogła być zabójcza dla chorego.
Azorzanie sami rozwiązują swoje problemy
Tym problemom postanowił zaradzić o. Felicjan Dyka. Zebrał on w kancelarii parafialnej przedstawicieli mieszkańców Azorów. Wnieśli oni do Urzędu Miejskiego i Kuratorium prośbę o budowę szkoły, poczty i o odkopanie wiaduktu kolejowego.
Mieszkańcy Azorów dbali jak mogli o rozwój młodego krakowskiego osiedla, który był wówczas przede wszystkim inicjatywą społeczną. Tylko dzięki trudom mieszkańców Azory z małej wsi podkrakowskiej, stawały się organizmem miejskim. Osobami, które po wojnie wzięły na swoje barki rozwój tego miejsca to w szczególności: O. Felicjan Dyka, Pąchalski, Suder, Skotniczy, Domino, Tomczyk, Dąbrowski, Worytkiewicz i inni.
Dzięki ich inicjatywie już w dwa lata po wojnie na Azorach sporo się zmieniło. Z początkiem 1947 roku otwarto czteroklasową szkołę powszechną dla 160 dzieci. W miejscu rozpoczętej przed wojną budowy Kościoła działała także kaplica. Dodatkowo na Azorach działała ochronka, a także świetlica „Caritas”. Rozpoczęła się budowa nowej nawierzchni przy ulicy Wspólnej (dzisiejsza Radzikowskiego). Przy ulicy Krakowskiej (dzisiejsza Chełmońskiego) wyrównano wcześniejszy wąwóz między domami, który miał być imitacją drogi. Na ulicy Rydla – łączącej Azory z przystankiem tramwajowym, – czyli jedynym miejscem, z którego dało się dojechać do centrum, zainstalowano oświetlenie. Dzięki temu droga ta stała się bezpieczniejsza. Była to pierwsza fala poprawy infrastruktury. Rozwiązano również sprawę poczty – uruchomiono ją podczas wakacji 1947 roku.
Od tego momentu rozwój osiedla był wynikiem nie tylko działań mieszkańców, ale także władz, które miały ochotę upaństwowić osiedle i zepchnąć władze kościelne w cień. Budowa kościoła została całkowicie przemilczana. Azory miały zostać w pełni nowoczesnym, robotniczym osiedlem, na którym religia nie powinna by obecna.
Jednocześnie walczono z analfabetyzmem, z którym spotykano się wówczas bardzo często. 29 czerwca 1949 roku w czasie konferencji Miejskiej Społecznej Komisji do walki z analfabetyzmem przedstawiono raporty na temat analfabetów z danych dzielnic. I tak na Azorach oraz w Bronowicach Wielkich i Małych, na Kleparzu i w Krowodrzy zanotowano 338 analfabetów i 162 półanalfabetów.
Plany gospodarcze i czyn społeczny!
Azorów nie ominęła też gospodarka planowa. W roku 1949 Samorządowy Fundusz Wyrównawczy przeznaczył na budowę nawierzchni dróg oraz na rozbudowę kanalizacji 31 milionów zł. (Ułożenie chodników na Azorach wykonano zgodnie z tym planem w 96%).
Z początkiem 1951 roku krakowski MHD (Miejski Handel Detaliczny) uruchomił na Azorach sklep spożywczy sieci „Wielki Kraków”. W roku 1955 do planu inwestycyjnego PKPG włączyło budowę nowej szkoły na Azorach. Fundusz Budowy Szkół przeznaczył na ten cel 700 tysięcy złotych. Miał to być duży gmach – z 15 salami lekcyjnymi, salą gimnastyczną oraz dużym zapleczem naukowym. Szkołę oddano do użytku we Wrześniu 1956 roku.
Aby usprawnić komunikację w 1958 roku wyremontowano i zmieniono nawierzchnię na wiadukcie trasy Nowa Huta-Katowice, który leży na terenie Azorów.
To drugi z cyklu tekstów poświęcony historii Azorów, których autorem jest Grzegorz Krzywak. Pierwszy, poświęcony Azorom przedwojennym, można przeczytać TUTAJ.
Zdjęcia: www.osiedleazory.pl
–3 komentarze–
[…] Dziś publikujemy trzecią część historii Osiedla Azory autorstwa Grzegorza Krzywaka. Poprzednie dwie znajdziecie TUTAJ i TUTAJ. […]
[…] Najpierw trzeba przyznać jedno: Azory są nieźle skomunikowane z centrum jeżeli chodzi o autobusy. Mamy 144-kę, 194-kę, możemy gościnnie pójść na pętlę na Krowodrzę Górkę. Jednak 130-ka to bardzo ważne – i co najważniejsze – bezpośrednie połączenie. […]
[…] Najpierw trzeba przyznać jedno: Azory są nieźle skomunikowane z centrum jeżeli chodzi o autobusy. Mamy 144-kę, 194-kę, możemy gościnnie pójść na pętlę na Krowodrzę Górkę. Jednak 130-ka to bardzo ważne – i co najważniejsze – bezpośrednie połączenie. […]