– Mój ojczym przejął zakład od Żyda jeszcze przed wojną. Był to czas, gdy ulica Świętego Krzyża tętniła rzemiosłem. W okolicy działały stolarnie, ślusarnie, szewcy, i my — szklarze. Początki były trudne, bo to była precyzyjna robota, często bez maszyn, wszystko ręcznie. Pamiętam historię z tamtych czasów — jak się nosiło tafle szkła na plecach,…