Urzędnicy pomagają turystom. Kiedy pomogą mieszkańcom?
„Drodzy turyści! Miło Was w końcu widzieć w Krakowie! Cieszymy się, że w końcu jesteście!” – tak władze Krakowa przywitały turystów, którzy po trzeciej fali pandemii zaczęli znów przyjeżdżać do miasta. Uświadomiłem sobie właśnie, że urzędnicy nigdy w tak ciepły i serdeczny sposób nie odnoszą się do mieszkańców. Bo krakowianie w ostatnim czasie mogą liczyć co najwyżej na nazwanie ich „błaznem” lub „hitlerowcem”. Albo na podwyżki cen biletów.
Turysta, czyli mieszkaniec idealny
Ekipa Jacka Majchrowskiego kocha turystów miłością nieskończoną. Wcale się temu nie dziwię, bo ci jedzą, piją, śpiewają i na nic nie narzekają. Nie to, co mieszkańcy – roszczeniowi, krytykujący, wymagający ciągle czegoś od prezydenta Majchrowskiego. A to zieleni, a to, żeby nie wydawał pozwoleń na budowę na każdym wolnym skrawku ziemi, a to równych dróg czy mniejszych korków albo tego, żeby w razie oberwania chmury dało się dotrzeć do domu bez konieczności używania pontonu.
Turyści takich problemów nie sprawiają i dzięki temu mogą liczyć na zdecydowanie lepsze traktowanie. W ostatnich dniach stworzono dla nich nawet grupę pomocników, tzw. City Helpersów, którzy mają służyć radą i pomocą „drogim” gościom. Praca takiego „helpersa” nie należy do najtrudniejszych. „Przed chwilą miałem rodzinkę trzyosobową i pytali, gdzie są Sukiennice. Potem zapytali, jak wrócić na Kazimierz, na ul. Miodową. (…) Myślę, że bez problemu tam trafili – pokazałem im najprostszą drogę” – tak swoje codzienne obowiązki opisuje jeden z City Helpersów.
Do historii przejdzie konferencja prasowa, na której ekipa Majchrowskiego przedstawiała plan działań pomocników w niebieskich koszulkach. Gdy tylko poruszono temat niewłaściwego zachowania turystów – Zbigniew Ulman – z-ca komendanta krakowskiej Straży Miejskiej, niemal od razu podkreślił, że źle zachowują się – a jakże – mieszkańcy Krakowa, którzy także „popełniają wykroczenia związane z obyczajnością, czyli zakłócają porządek publiczny, spożywają alkohol w miejscu niedozwolonym, zaśmiecają teren bardzo często czy też po prostu dopuszczają się nieobyczajnych wybryków”. Jak Wam nie wstyd, krakowianie! I pewnie jeszcze robicie to wszystko przy turystach. Przestańcie, bo jeszcze nie będą chcieli przyjeżdżać do Krakowa, żeby podumać w ciszy.
Na tej samej konferencji wystąpił też Robert Piaskowski – jeden z wysoko postawionych urzędników ekipy Majchrowskiego. Ten obiecał, że turyści będą także chronieni przed „rozmaitymi nadużyciami, których w naszym mieście jest sporo – to są nieuczciwe kantory, to są pseudokabarety w których czyści się karty kredytowe”. A kto obroni mieszkańców przed turystami? Raczej nie City Helpersi, bo ci sami podkreślają, że „z nikim nie będą się szarpać, nie będą nikogo wyciągać z rynsztoka”. No tak – po co przeszkadzać turystom w dobrej zabawie.
Na marginesie dodam, że wspomniany urzędnik wykazał się sporą samokrytyką – przecież to rządząca od 20 lat ekipa (w tym także on) odpowiada za to, jak wygląda turystyka w Krakowie. To odważne, że przyznał, że efektem jego pracy są między innymi czający się na każdym kroku na turystów „rozmaici” oszuści – czy to w kantorach czy w klubach z panienkami, przed którymi teraz będzie chronił turystów.
Jako mieszkaniec Krakowa jestem zazdrosny
Krakowianie nie mogą niestety liczyć na takie traktowanie. Prędzej ktoś z urzędników Jacka Majchrowskiego określi ich mianem „hitlerowca”, „podłego” albo „błazna”, niż serdecznie zapyta, jak może mu pomóc. Ze wskazaniem drogi także bywa ciężko, bo albo jej nie widać ze względu na wyłączenie oświetlenia ulicznego albo podróż jest tak droga, przez podwyżki cen biletów, że lepiej zostać w domu. I najlepiej nie wychylać z niego nosa, bo jeszcze chodząc po mieście – jak przekonuje prezydent Jacek Majchrowski – mieszkaniec może zostać zmanipulowany przez firmę PR-ową i uwierzyć w bajki, że Kraków jest coraz mniej zielony, a coraz bardziej betonowy (tak – prezydent naprawdę tak powiedział, przeczytacie o tym TUTAJ). Dlatego jako przedstawiciel tego gorszego, zmanipulowanego, podłego sortu zacząłem zazdrościć turystom, do których ekipa Majchrowskiego zawsze podchodzi z sercem na tacy.
Kiedy City Helpersi dla mieszkańców?
Ekipa Majchrowskiego chętnie pomaga turystom, ale wydaje się zapominać o mieszkańcach. Jako dziennikarz z niemałym stażem jestem często pierwszym i często jedynym punktem pomocy dla tych krakowian, którym nie pomaga nikt. Przykłady? Tylko kilka z ostatnich dni. Mieszkaniec osiedla Złocień prosi o pomoc, bo remont przejazdu kolejowego doprowadził do paraliżu komunikacyjnego i jego podróż – do i z pracy – trwa kilka godzin. Mieszkanka Azorów pyta mnie, kiedy w końcu otworzony zostanie wybudowany niedawno parking. Pyta mnie, bo przewodniczący rady dzielnicy przestał odpisywać na jej pytania. Znajomy przekazał też mój numer pani, której kilka metrów od okien wybudowano aparthotel, gdzie turyści – pewnie po wskazaniu im drogi przez City Helpersów – są tak grzeczni i spokojni, że aż nie da się spać.
Czytaj także: Masz 300 tysięcy? W Krakowie stać cię nawet na atrakcyjny 16-metrowy apartament!
Fot. Mateusz Jaśko/Co jest nie tak z Krakowem?