Czerwone Berety na świetnych zdjęciach, które zrobił Jakub Włodek
Czerwone Berety: Na Wrocławskiej stacjonuje 6. Brygada Powietrznodesantowa. To crème de la crème armii. Kuba Włodek odwiedził ich z aparatem.
Więcej o jednostce z Wrocławskiej przeczytacie w tekście Grzegorza Krzywaka “Miasto powietrznodesantowe”.
Grzegorz pisze o nim tak:
Deweloperzy daliby za nią miliony złotych, okoliczni mieszkańcy chcą zmienić ją na park, a Minister Obrony Narodowej uznał za niezbędną dla obronności kraju. Pracuje tutaj prawie 1,5 tys. osób, a chciałoby pewnie drugie tyle. Najciekawsze jest jednak to, że jeszcze kilka lat temu nikt nie chciał tu być, ale wielu musiało.
Tutaj przed I Wojną Światową zatrzymywał się bezpośredni expres z Wiednia, a w czasie II Wojny Światowej Niemcy stworzyli obóz jeniecki. Potem – po wojnie – bywali tu towarzysze z Układu Warszawskiego, po upadku ZSRR – przyjaciele z NATO.
To prawdziwe “miasto w mieście” – jest rynek, straż pożarna, kilka boisk piłkarskich, muzeum, a nawet wewnętrzny system nazewnictwa ulic. Patronem głównej arterii jest gen. Sosabowski – legenda dla żołnierzy służących tutaj – w jednostce wojskowej przy ulicy Wrocławskiej. A służy tu nie byle kto, bo „czerwone berety”, spadochroniarze – dla fanów wojska – crème de la crème armii.
Byli w Iraku, służyli też w Afganistanie, ale najlepiej czują się jednak w Krowodrzy. Pytanie tylko czy Krowodorza potrzebuje ich, bo przecież czasy się zmieniają, Kraków się rozrasta a obiekty wojskowe są wypychane z miast. Jednostka na Wrocławskiej – co pokazuje nawet jej historia – jest jednak miejscem wyjątkowym i wymaga też wyjątkowego potraktowania.
Co jest za tym murem?
Więcej w tekście “6. Brygada Powietrznodesantowa: Miasto powietrznodesantowe.”
–0 Komentarz–