Czy warto wydawać 60 milionów?
W toczonej od kilku tygodniu dyskusji nad planami budowy parkingu podziemnego pod Placem Inwalidów, głównym argumentem jaki pojawia się ze strony pracowników ZIKiT i wice-prezydenta Trzmiela, jest potrzeba nowych miejsc parkingowych dla dojeżdżających do pracy. Jako mieszkaniec najbliższych okolic Placu Inwalidów, kierowca i osoba zaniepokojona pomysłami decydentów, chciałbym nieśmiało zabrać głos w tej dyskusji.
Przez połowę stycznia w dni powszednie przechodząc przez ul. Lea (róg Lea i Józefitów, ok. 100m od Pl. Inwalidów) fotografowałem niemal to samo miejsce. Zdjęcia robiłem w różnych godzinach, między 11 a 17 (zwykle koło 13), czyli wtedy, kiedy większość z nas jest w pracy, w szkole, czy na uczelni (dokąd musi dojechać). Ani razu nie zdarzyło się tak, aby nie było przynajmniej kilku wolnych miejsc, co ilustrują fotografie. Zupełnie inaczej ma się jednak sytuacja w weekendy (nie obowiązuje strefa), kiedy faktycznie bywa trudno o miejsce. Jeszcze trudniej zaparkować w dni powszednie przy ul. Lea za al. Kijowską (poza strefą), gdzie kierowcy walczą o każdy fragment chodnika. Wnioski wydają się być proste: dla kierowców nie jest problemem brak wolnych miejsc, co konieczność opłat. Jeśli ktoś chce zaparkować przy pl. Inwalidów i skłonny jest za to płacić, to miejsce znajdzie bez większego problemu (wymagana umiejętność równoległego parkowania). W tej sytuacji racjonalne wydaje się budowanie parkingu pod Placem Inwalidów tylko w sytuacji, gdy chce się udostępnić go bez dodatkowych opłat mieszkańcom posiadającym wykupiony abonament w celu oczyszczenia pobliskich ulic z samochodów. Tylko czy warto wydawać na to 60 milionów?
Mieszkałem kiedyś na Woli Justowskiej i codziennie przejeżdżałem koło parkingu przy ul. Kraszewskiego (bezpośrednie sąsiedztwo stadionu Cracovii), który od czasu wprowadzenia strefy stał w znacznej części pusty. Jednocześnie obok miasto przymierzało się do budowy płatnego podziemnego parkingu. Wydawało mi się to irracjonalne i nawet interweniowałem w tej sprawie w Radzie Dzielnicy, ale zapewniano mnie, że to ma sens. Wyobrażałem sobie, że ludzie, którzy projektują i realizują takie inwestycje muszą bazować na poważnych analizach. Teraz parking za 17 milionów stoi pusty, a ja zaczynam w tym widzieć racjonalność innego typu. W myśl starej rzymskiej zasady – cui bono fuerit – zadaję sobie pytanie, komu budowa tego parkingu przyniesie korzyść? Osobom dojeżdżającym do centrum do pracy nie, bo te wolą zostawić samochód za darmo przed strefą lub skorzystać z niezłej (choć załoczonej) komunikacji publicznej w tym rejonie, niż płacić za te miejsca, które fizycznie są. Mieszkańcom też raczej nie, bo rzecz jasna miasto nie udostępni im nieodpłatnie podziemnego parkingu, a w miejscach zwolnionych nie stworzy np. zieleńców. Zapewni im tylko miesiące uciążliwych prac budowlanych i wycinkę drzew. Pozostaje mi zatem trzecia grupa: ktoś przecież musi wygrać przetarg, ktoś musi go przeprowadzić i ktoś w końcu musi zarobić na jego prowadzeniu. Racjonalne? Bardzo!
Andrzej Śledź
–3 komentarze–
Mieszkam blisko Pl. Inwalidów i w ciągu dnia parking pod moją kamienicą pustoszeje! Między 8 i 15 najłatwiej znaleźć miejsce!
Tak a propos:
http://www.skyscrapercity.com/showpost.php?p=121544581&postcount=5859
Ludzie odpowiedzialni za pomysł i realizację tego przedsięwzięcia( wydz.inwestycji UM) powinni dostać nakaz parkowania na tym parkingu 8 godz dziennie (w godz.pracy)-wg cennika.