Deglomeracja: Droga Warszawo! Oddaj ministerstwa…
Deglomeracja: Stolica ostatnio bardzo narzeka na protesty. To górnicy, to rolnicy przyjeżdżają tam załatwiać swoje sprawy.
– Jeżeli ktoś w Polsce protestuje, to najczęściej w Warszawie. Dla mieszkańców stolicy oznacza to korki, zablokowane ulice, a często zniszczenia publicznego mienia – żali się stołeczna Gazeta i cytuje Andrzeja Saramonowicza, który na Facebooku napisał do rolników “Odp…….e się od Warszawy, barany.”
Współczując warszawiakom bólu, który wiąże się z posiadaniem wszystkich centralnych urzędów, mam dla nich propozycję. Oddajcie część ministerstw innym miastom.
W Krakowie chętnie weźmiemy na przykład MSW z 700 etatami dla samych urzędników i, bo ja wiem, cyfryzację z 1000. Tym bardziej, że do tego należy doliczyć jeszcze wszystkie miejsca pracy od nich zależne. Możemy nawet przyjąć od was Rolnictwo (773 etaty) przez które idzie rzeka unijnych pieniędzy i Skarb (600 etatów), bo do nas wprawdzie górnicy mają bliżej, ale autostrada – dzięki Stolico! – która łączy nas z Katowicami jest najdroższa w Europie, więc wielu chętnych do podróżowania tą trasą nie ma.
Weźmiemy je chętnie, bo chodzi nie tylko o, finansowane też z naszych pieniędzy, etaty, ale też bliskość do najważniejszych urzędów, która – nie ma się co czarować – ułatwia załatwianie wielu spraw. Korzyści dla miasta i regionu są jasne, a że idą z tym w parze problemy? No idą…
To że oddalibyście nam kilka centralnych urzędów nie jest niczym niezwykłym. Nazywa się to deglomeracja. Od lat z powodzeniem stosują ją Niemcy (polecam tekst Karola Trammera na portalu Nowego Obywatela), a do niedawna przymierzają się do tego Węgry, które rozwinęły się w kraj składający z Budapesztu i całej reszty, którą są małe i nieporównanie biedniejsze miasta i miasteczka. Czyli tak jak u nas, tylko bardziej.
Dzięki deglomeracji, to Trammer:
“władza wraz z klasą polityczną nie okopują się w jednym mieście i nie zaczynają żyć w oderwaniu od realiów i problemów całego kraju. Rozproszenie ośrodków władzy centralnej zapewnia również bardziej równomierny rozwój. Strategiczne decyzje przestają zapadać odgórnie w jednym mieście, lecz stają się kompromisem między instytucjami rozrzuconymi po różnych regionach. Dzięki deglomeracji niweluje się problem przestrzennej, politycznej oraz ekonomicznej izolacji stolicy od pozostałych obszarów. Jej wymiernym efektem jest rozwój infrastruktury wspomagającej administrację publiczną (hotele, restauracje, poligrafia, zaopatrzenie, doradztwo, informatyka itp.) także poza aglomeracją stołeczną. Wreszcie, za sprawą deglomeracji kładziony jest większy nacisk na sprawne połączenia komunikacyjne między różnymi częściami państwa.”
Mówiąc wprost. Bardzo chętnie przejmiemy część waszych protestujących, którym każecie się odp…..ć. Pod warunkiem jednak, że przyjdą do nas wraz z dobrze opłacanymi ministerialnymi etatami, możliwością decydowania o reszcie kraju i – to ważne – połączeniami komunikacyjnymi. Te ostatnie przydadzą się wtedy bardzo, bo dziś mogłyby być problemy z dojazdem protestujących do Krakowa. Autostrada z Katowic jest droga na poziomie, który mówiąc delikatnie należałoby nazwać wygórowanym, ale mniej delikatnie też da się go nazwać, obwodnica wciąż nie jest domknięta, pociąg do Katowic jedzie 2 godz., przy wjeździe i wyjeździe na Warszawę zniechęcają korki, do Pendolino z traktorem się nie wejdzie. To trzeba będzie poprawić w pierwszej kolejności.
To co droga Stolico? Czas na deglomerację? Ja bym sobie życzył…
–7 komentarzy–
Deglomeracja może i owszem. Jednakże to ze stolica ma więcej etatów i obwodnice wcale nie usprawiedliwia, że mają cierpieć z powodu protestów roszczeniowych grup
Ależ właśnie usprawiedliwia i o tym jest artykuł.
Wiem o czym jest artykuł, gdyż potrafię czytać ze zrozumieniem…. Nie zgadzam się jednak z zawartą w nim tezą.
A jakie to liczne sprawy załatwia się w urzędach centralnych? Poza tym skąd pomysł, że te etaty będą dla Krakusów? I jak by wyglądały obrady Rady Ministrów, kiedy jeden minister siam drugi owam, a między Krakowem a Warszawą nie ma połączenia drogowego… (poza drogami krajowymi). Na niezawodność PKP nie ma co liczyć.
raczej codziennie do pracy nikt z Gdańska do Krakowa nie będzie przyjeżdżał. A PIT należy płacić w miejscu zamieszkania.
a bierzcie sobie te wszystkie resorty w cholere ale razem z bydłem, które tu najechało z całej Polski. Pomieszkają tu rok czy dwa ale już czują się Warszawiakami…
Pracują za psie pieniądze bo chcą pracować za wszelką cenę i nie dość,że zabierają miejsca pracy rodowitym Warszawiakom, to jeszcze, tym swoim “za wszelką cenę” obniżają poziom wynagrodzeń.
Polecam w tym temacie dwuczęściowy wywiad z Prof. Jackiem Purchlą, który niedawno przeprowadzaliśmy dla Onetu:
Część “krakowska”: http://wiadomosci.onet.pl/krakow/jacek-purchla-dla-onetu-wywiad-o-architekturze-i-rozwoju-krakowa/e6ly7
Część ogólnopolska: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/prof-jacek-purchla-dla-onetu-czy-chcemy-faweli-w-polskich-miastach/mff0j