Dlaczego ludzie z magistratu obrażają Krowę, zamiast zajrzeć do własnego rejestru umów?
W ubiegłym tygodniu opublikowaliśmy tekst, w którym informowaliśmy, że koszt przeprowadzenia ubiegłorocznej imprezy pod nazwą Dzień Otwarty Magistratu przekroczył 150 tys. złotych.
Napisałem w nim, że usługa konferansjerska w czasie Dnia Otwartego Magistratu kosztowała 9450 złotych. Informacja spotkała się z reakcją, w której magistraccy urzędnicy i prezydenccy radni napisali o Krowie kilka brzydkich rzeczy. Oparcie znaleźli – tak się przynajmniej wydaje – w tym, że pomylili umowy. Wnioskuję z tego, że pisano – proszę mi wybaczyć, ale to cytat z podrzuconych mi wpisów – o “aktorzynie”. Zwracano uwagę, że kwota była przeznaczona dla 10 osób, a więc nie była wysoka.
Co sugeruje, że chodziło o umowę oznaczoną W/I/2836/KS/159/2019, która jest opisana tak: “REALIZACJA PROGRAMU ARTYSTYVZNEGO I WYKONANIE USŁUGI KONFERANSJERSKIEJ PODCZAS DNI OTWARTYCH MAGISTRATU”.
Ja natomiast wspominałem o innej umowie (W/I/2819/KS/153/2019), która była opisana w taki sposób: WYKONANIE USŁUGI KONFERANSJERSKIEJ PODACZAS DNI OTWARTYCH MAGISTRATU 9.06.2019. I za którą zapłaciliśmy 9450 złotych.
Magistracki atak na Krówkę był więc chyba związany z tym, że krakowski urząd nie potrafi rozeznać się w swoim własnym rejestrze umów. To mnie specjalnie nie dziwi, bo wiem, że do pieniędzy podchodzi się tam lekko.
W związku z tym, że weekendowa dyskusja w internecie ujawniła nowe fakty, skierowałem natomiast do Pana Dyrektora Macieja Grzyba oraz biura prasowego, którym kieruje, prośbę o wyjaśnienie sprawy oraz umowy.
Wiadomość w największym skrócie brzmi tak:
“W związku z informacjami, które dotarły do mnie dzisiaj za pośrednictwem internetu w związku z Dniem Otwartym Magistratu, mam pytanie. Rozumiem oczywiście, że prędzej odpowiedź uzyskam od anonima w internecie, ale mimo wszystko spróbuję. (…) Uprzejmie proszę o wyjaśnienie dlaczego potrzebne były dwie umowy na prowadzenie imprezy, skąd dysproporcja w kwocie skoro pan Przemysław zapewnił kompleksową obsługę i zrealizował program artystyczny, a także udostępnienie obydwu umów.”
Publikuję jej treść dlatego, że krakowski urząd zdecydował ostatnio, iż ma prawo dzielić dziennikarzy oraz mieszkańców na takich, których lubi – i tym udziela odpowiedzi na pytania – i takich, których nie lubi. Tym odpowiedzi nie udziela. Dlatego takie rozmowy muszą być prowadzone publicznie. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, więc nie spodziewam się uzyskania wyjaśnień. Natomiast zapowiadam oczywiście, że jak tylko je otrzymam, to w pełnej treści pojawią się one na stronie.
Przy czym od razu chciałbym podkreślić, że nie każdy wydatek pokazujemy dlatego, że coś jest z nim nie w porządku. Pokazujemy je dlatego, że są to zamówienia finansowane z publicznych pieniędzy i każdy ma prawo ocenić, czy jest zadowolony z tego, w jaki sposób i na co pieniądze te są wydawane.
Rzecz bowiem nie tylko w tym, czy jest tanio, drogo, czy może w sam raz.
Rzecz także w tym, czy zamówienia są w ogóle potrzebne.
Trudno jednak prowadzić sensowną rozmowę w przestrzeni publicznej, kiedy jedna strona unika udzielania wyjaśnień i ogranicza się do obrażania oraz ataków.
***
Urząd Miasta Krakowa po publikacji tekstu zdecydował się przysłać lakoniczne wyjaśnienie dotyczące tej pozycji rejestru umów. Konieczność zatrudnienia dwóch konferansjerów wytłumaczył tym, że Dzień Otwarty Magistratu odbywał się w dwóch miejscach. – Kwota obu umów obejmowała nie tylko konferansjerkę, ale też inne działania artystyczne, w tym przygotowanie scenariusza imprezy i oscylowała na podobnym poziomie tj. 8-9 tys. złotych – napisano w przesłanej informacji.
Różnicę kwot uzasadnia tym, że usłudze konferansjerskiej towarzyszyło także przygotowanie śpiewników, które były wykorzystywane w czasie prowadzonej z teatrem Loch Camelot lekcji śpiewania. Usługę świadczoną przez teatr zafakturowano oddzielnie. W bardzo rozsądnej kwocie.
–0 Komentarz–