Ekologia po krakowsku
Lampka mi padła. Biurkowa taka. Pomyślałem: czas na zmiany! I skoczyłem po nową do [jak Ikea wejdzie na reklamę, to napiszemy, dokąd], a starą – ryms za okno. Heh, nie no – tak nie wolno. Dlaczego? Sami zobaczcie:
„INFORMACJA DOTYCZĄCA ZUŻYTEGO SPRZĘTU ELEKTRONICZNEGO
Zgodnie z Ustawą z dnia 29 lipca 2005 r. o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (Dz. U z 2005 r. Nr 25, poz. 202) zabrania się wyrzucania niepotrzebnej lub zużytej elektroniki do kosza na śmieci.”
Czyli za okno teoretycznie by uszło. Zważywszy jednak, że polski wymiar sprawiedliwości jest nieprzewidywalny, postanowiłem nie ryzykować. Za wyrzucanie elektroodpadów tam, gdzie nie należy, można beknąć do 5 tys. zł – a tyle pod materacem akurat nie mam. Wyrzucić jednak musiałem, bo co będę chomikował szmelc. I tak oto znalazłem się w kropce.
Szczęśliwie, jako zawodowy dziennikarz „Krowoderskiej”, zdołałem uruchomić dociekliwość, czyli przeglądarkę internetową. Następnie wpisałem proste pytanie: „gdzie wyrzucać elektrośmieci?” z nadzieją na uzyskanie równie prostej odpowiedzi. No i tak:
- Wynik numer 1, ElektrosmieciWSieci.pl, informuje mnie, że w śródmieściu Krakowa jest jeden punkt (w Krowodrzy – zero) o nazwie Krak-Piec, który przyjmuje „zużyty sprzęt przy zakupie nowego urządzenia takiego samego rodzaju”. Bardzo chętnie – jak będę miał zużyty piec do wytopu aluminium, z przyjemnością wpadnę na podmiankę, tymczasem muszę ogarnąć lampkę.
- No to wynik numer 2: Recykling.pl. Zachodzę i rozeznaję, że odsyłają dalej – do strony ElektroEko.pl. Zachodzę, klikam w mapkę, wybieram Małopolskę, zaznaczam… No właśnie nie zaznaczam – zbierają w Brzesku, zbierają w Tarnowie, w Krakowie – nie zbierają. To ci pech!
- Zatem wynik numer 3. Aha, tu już byłem – ElektroEko.pl.
Patrzę niżej po wynikach – dziennikarstwo coś mądruje, ale trudno się rozczytać. Epopeje jakieś, że coś tam tego, a ja chcę prosty spis adresów. Albo info – że jak papierek, to do niebieskiego kubła, a jak lampka, to do czerwonego, tudzież w inny deseń.
I już zaczynam ulegać zdenerwowaniu, gdy słyszę podszept: „Nie idź tą drogą!”. Kulturalnie się dostosowuję i w ten sposób docieram na stronę Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Zaraz wszystko się wyjaśni! – prognozuję z satysfakcją. I co? Ano, wyjaśniło się – ale nie tak znowu zaraz.
Wyjaśnienia zacząłem od nawiązania dialogu z przedstawicielką Inspektoratu.
– Dzień dobry. Ćwik moje nazwisko. Zasadniczo chciałbym zapytać, gdzie mogę wyrzucić zużytą lampkę elektryczną.
– Oj, chwileczkę, przełączę do inspektora.
I faktycznie – po chwili moim problemem zaciekawiła się inna przedstawicielka Inspektoratu.
– Hal-loo?
– Dzień dobry. Ćwik moje nazwisko. Zasadniczo chciałbym zapytać, gdzie mogę wyrzucić zużytą lampkę elektryczną.
– Oj, nie wiem. To musi pan gdzieś w internecie sprawdzić.
– No tak, sprawdzałem i jakoś tak mnie do państwa zaniosło.
– A-ha…
– To co, pomożecie?
– To proszę chwileczkę, to ja dopytam.
I tu nastąpiła chwileczka, kiedy mogłem zanucić ulubioną piosenkę, po czym usłyszałem:
– Proszę dzwonić do MPO.
No dobrze, przyznaję, że nie zabłysnąłem. No bo skąd w ochronie środowiska mają wiedzieć, co się robi ze śmieciami? Sami pewnie wszystko recyklują gdzieś w piwnicy, a od śmieci – wiadomo – jest MPO. No to dzwonimy.
– Dzień dobry. Ćwik moje nazwisko. Zasadniczo chciałbym zapytać, gdzie mogę wyrzucić zużytą lampkę elektryczną.
– Ma się rozumieć. Tutaj, na lamusowni.
– A gdzie to tutaj?
– Nowohucka 7.
– Fiu-fiu. A tak bardziej lokalnie nie da rady? Bliżej Salwatora, przykładowo.
– Bardziej lokalnie to na Baryczy. Uprzedzając pytanie: Krzemienicka 40 – między Swoszowicami a Wieliczką.
– Aa… ha. Czyli, mówi pan, Nowohucka 7. A czy w tej lamusowni trzeba płacić?
– Zawsze oczywiście można. Ale jak pan jest zameldowany w Krakowie, to wymogu nie ma. Uprzedzając pytanie: a jak pan nie jest, to wystarczy dowód zamieszkania – rachunek za gaz, przykładowo.
Jako szczęśliwy posiadacz roweru, napompowałem kółka, wrzuciłem lampkę do bagażnika i popędziłem na Nowohucką. W lamusowni nawiązałem uprzejmy dialog z pracownikiem stróżówki.
– Nie żebym narzekał, ale jak nie tutaj, to taką elektrolampkę gdzie mogę wyrzucić, żeby było ekologicznie?
– Na Baryczy, ma się rozumieć.
– To tylko dwie lamusownie macie w Krakowie?
– Z tych sześciu, co miały być, to dwie.
– Jakich sześciu miały być?
– Tych, co Majchrowski obiecał jakieś trzy lata temu.
– Aa. Czyli jak mi, dajmy na to, lampka padnie w miejscu zamieszkania na Bielanach względnie na Azorach, to wypada, żebym te circa 10 km na Nowohucką poświęcił?
– No, jak ma być ekologicznie, to wypada.
Zawsze miło się przejechać na Nowohucką, ale gdyby ktoś miał nie po drodze, to może sprawdzić tu: www.gde.pl/KGO. Czy przyjmują od ręki, czy po złożeniu petycji albo za podmianką – tego nie wiem. W razie czego, zawsze można się przejechać na Nowohucką. Albo na Barycz.
–0 Komentarz–