Fort Bronowice. To perła, którą należy wykorzystać
Dziś ostatnia część wywiadu z dr. Krzysztofem Wielgusem. Wcześniej rozmawialiśmy o historii Fortu nr 7 Bronowice. Rozmawiamy o tym, co można z nim zrobić, by stał się powodem do dumy dla mieszkańców dzielnicy i miejscem żyjącym wraz z nimi i dla nich. Fort Bronowice może być perłą, mówi Wielgus.
Wcześniejszą część rozmowy o Twierdza Kraków z architektem z Politechniki Krakowskiej znajdziecie pod tymi linkami: Jedyny tak Fort i Kraków przed szansą, której nie wolno przegrać.
Rozmawia Tomasz Borejza.
Niedawno był Pan na spotkaniu u wiceprezydent Elżbiety Koterby. Był tam też dyrektor AMW i radny Grzegorz Stawowy oraz Zielone Bronowice. Jakieś ustalenia?
Konsensus jest jeden. Konieczny jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Konieczne są zmiany w przygotowywanym projekcie Studium. Teraz nikt nie neguje, że tutaj nie ma zieleni. Musi jednak zostać rozszerzony wpis do rejestru zabytków. Teren, na którym stoją baraki idzie zgodnie z tym założeniem pod zabudowę, ale zieleń pomiędzy nimi ma zostać zachowana.
Jest też zgoda, gdy chodzi o konieczność rozszerzenia planu. Tam gdzie przewidziano zabudowę może się udać ochronić istniejącą zieleń. Będzie to osiedle o stosunkowo niedużej intensywności zabudowy. Nie będzie to pustynia bez zieleni. Centralna część, czyli fort i bezpośrednie otoczenie, ma być nienaruszalne. Część niepodlegająca zabudowie ma zostać rozszerzona na południe.
W Studium nie sposób określić tego tak szczegółowo. Dokumentem, w którym da się to zrobić, jest Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Drugim, kompromisowym wynikiem tego spotkania, jest to, ze musi powstać taki plan z dokładnością do jednego drzewa.
Mamy szansę, że tutaj nie będzie „wolnej amerykanki”. Szansę – podkreślam.
Czyli mówiąc krótko. Zgodnie z kompromisem Fort będzie chroniony. Bezpośrednie otoczenie fortu będzie chronione. A reszta działek zostanie wykorzystana, ale nie wiemy jak. Nie jestem pewny, czy to jest kompromis, który może się podobać.
Jednak tym, którzy żądają ochrony tego miejsca lub takich miejsc w ogóle zarzuca się przeciwstawianie się rozwojowi miasta.
Wszelka ochrona traktowana jest jako działanie antyinwestycyjne i hamujące rozwój.
To jest bardzo silne przekonanie.
Tak silne jak głupie.
Nie sposób zaprzeczyć.
Tymczasem ochrona krajobrazu rodziła się jako próba racjonalizacji gwałtownego kapitalizmu. W Polsce i Krakowie przestrzeń zieleni traktujemy pretekstowo, a nie kontekstowo.
W powszechnym zrozumieniu takie obiekty jak Fort Bronowice nie są cenne
Czyli?
Jest pretekstem do zabudowy. Unika się umieszczania ich w kontekście całego systemu miasta.
W powszechnym zrozumieniu takie obiekty jak ten cenne nie są. Polska zaczęła się od 1918 roku. Wszystko co wcześniej jest obce. Jednak tradycja C.K. jest inna niż np. Królestwa Polskiego. Zwłaszcza po 1867 roku.
Zawsze myślałem, że gdzie jak gdzie, ale w Krakowie kochamy naszą C. K. Tradycję. Pan ma doświadczenie w zagospodarowywaniu miejsc takich jak Fort nr 7. Co da się zrobić w takim miejscu?
Fort to budowla wielostrukturalna. Są kubatury. Są elementy murowe. Jest ziemia i jest zieleń.
Zacznijmy od zewnątrz. Zieleń powinna być dostępna publicznie.
Przecież to będzie największy park w Bronowicach. I tak trzeba zacząć przygotowywać plan. Mieszkańcy muszą upomnieć się w pewnym momencie o publiczną dostępność zieleni, która się tutaj znajduje. To musi być publiczny park.
To jest dość trudne, ponieważ fort najprawdopodobniej od AMW kupi jeden właściciel. On musi wiedzieć i mieć jasno określone, co można w tym miejscu zrobić, a czego nie wolno. A odnośnie budynków tego rodzaju są dwie legendy. Czarna i złota. Pierwsza, że nic nie wolno. Druga, ze wszystko wolno.
A co wolno?
To na co pozwala naturalna chłonność takich obiektów. Mamy doświadczenia z Europy, z Polski, jak Forty sprawdzają się w różnych rolach i co się w takich miejscach sprawdza.
Fort tego typu nie za bardzo nadaje się np. na hotel.
Fort Bronowice. Centrum Kultury i dzielnicy?
Ale na centrum kultury i dzielnicy Fort Bronowice się nadaje?
Jak najbardziej. Doskonale nadają się na galerie sztuki, na cele muzealne, filmowe, koncertowe. W Krakowie brakuje centrum sztuki filmowej. Mogą też pełnić funkcje targowe. Redita przykryta dachem to wielka sala audytoryjna. Część fortu może być zadaszona. Część nie. Istotne jest to, że powinien to być teren dedykowany. Obiekt ma swoją tożsamość. Jest na przykład związany z okresem wielkiej wynalazczości. To wiek pary i elektryczności. Wiek Juliusza Verne’a. Można do tego nawiązać. Taka nutka XIX-wieczna, ciekawa, odmienna.
Na przykład jeżeli restauracja to właśnie taka. W klimacie epoki.
Właśnie. Restauracja. W tej części miasta nie ma ani jednej z prawdziwego zdarzenia, a chętnych zdaje się, by nie brakowało. Dla mnie to miejsce, jeżeli zostanie sensownie zagospodarowane, ma potencjał na stanie się czymś w rodzaju Bronowicko-Azorskiego Rynku.
Takie dzielnicowe forum.
Miasto samo takiego wysiłku nie zniesie. Musi znaleźć się kupiec, a dla niego trzeba wcześniej wszystko przygotować. Żeby się np. nie rozbił o konserwatora zabytków. Wiemy, jak takie obiekty zachowują się w Świnoujściu, w Krakowie także. Wiemy, jak to zrobić. Trzeba też dodać synergię funkcji. Powstaną w koło nowe bloki. Będą nowi mieszkańcy. Takie miejsce powinno realizować ich potrzeby.
EEE: education, entertainment, excitation
Ja wciąż mam nadzieję, że na nowe bloki to AMW poszuka inwestora, ale w innym miejscu. Ale obok są Azory, gdzie na kilkanaście tysięcy mieszkańców nie ma ani jednego miejsca kultury, sensownej knajpy. Fatalnie zabudowana Radzikowskiego. Widok, gdzie jest podobny problem.
Także ośrodki akademickie. AGH.
Jest dobra tradycja. Tutaj kiedyś były prezentacje Teatru STU. Wróćmy do tego. Wyobraźmy sobie, że na tym placyku stawiając trybuny da się zmieścić kilka tysięcy osób. Na koncercie. Przedstawieniu.
Forty Kleparz nie są porażką. Dlaczego tutaj nie można? Twierdza Kraków wymaga ambasadorów.
To jest też klucz do turystyki kulturowej. Jeszcze kilka lat temu w Europie najlepiej zarabiało się na turystyce oznaczonej przez Anglików trzema literami SSS. Sun, sand, sleep. Lub sun, ski, sleep. Czyli katowaniu jednej plaży i jednego stoku. Teraz to jest EEE: education, entertainment, excitation.
Szukanie czegoś ciekawego.
To chyba nie mamy wyboru. Ani plaży, ani stoku, a miasto „stawia na turystykę”.
Tutaj nie zgadzamy się z radnymi. Większość z nich uważa, że Rynek i Wawel wystarczą.
Jednak turystów zainteresowanych niecodziennością jest coraz więcej. Każdy kto przyjeżdża do Krakowa będzie pod Kościołem Mariackim, w Auschwitz i na Wawelu. Ale możemy im pokazać też miasto-widmo. Twierdzę Kraków, która jest naszym śladem rewolucji przemysłowej. To jest ostatnia szansa, ponieważ te obiekty zaczynają dochodzić do końca swojego okresu gwarancyjnego.
Dochodzimy do czasu decyzji. I teraz rzecz kluczowa. Nic o nas bez nas. Po to mamy demokrację i samorządy lokalne, żeby w decyzjach strategicznych miały swoje zdanie.
Te tereny poforteczne, powojskowe, pokomunikacyjnych to ostatnia szansa na zagospodarowanie dobra pozostawionego po poprzednich systemach politycznych i gospodarczych. Jeżeli zaniedbamy to teraz, to nigdy już nie będzie szansy na taki „odzysk” w jednym kawałku.
Te miejsca można zagospodarować w całości. Tak jak i fort, który jest całością.
Twierdza Kraków potrzebuje ambasadorów. Fort Bronowice też
A jak zrobić, żeby tak zrobić?
Poprzez działania organiczne. Przygotowywanie mieszkańców.
We wrześniu organizujemy bronowickie dni otwartych drzwi, żeby mieszkańcy mogli zobaczyć, jakie miejsce, jaka perła znajduje się tuż za płotem. Przygotowujemy materiały. Trzeba też dopilnować powstania planu i warunków, które zostaną w nim zawarte. Należałoby pomóc też Agencji. Niech AMW pozbędzie się tego strupa, ale niech go sprzeda w sensowny sposób.
Jak na razie sprzedaje chodząc i opowiadając, że to miejsce jest nic nie warte…
Trzeba przygotowywać obywatelski plan zagospodarowania. To jest bardzo drogie, ale jest wielu pozytywnie zakręconych ludzi, którzy pomogą. Teraz powstał np. projekt dyplomowy dotyczący tego fortu. Jest zrobiona inwentaryzacja zieleni. Tu jest kilka tysięcy drzew. Ten park musi być jakiś. Niech będą miejsca dla wszystkich. Dla młodzieży, dla matek, dla miłośników militariów. Ważne w tym wszystkim jest to, żeby planów nie zaatakowały bardzo niebezpieczne zwierzątka, które funkcjonują w architekturze i nazywa ją się „botakami”. A dlaczego „botakami”? Bo tak. Trzeba uruchomić kreatywność. Ale nie tylko architektów.
Przygotujmy i przeprowadźmy bronowicką dyskusję o tym, co chcielibyśmy tu mieć.
TUTAJ do pobrania przygotowany na Politechnice Krakowskiej dokument pt. „O BRONOWICKI, FORTECZNY PARK OBYWATELSKI”.
Dr inż. Krzysztof Wielgus – architekt krajobrazu, pracownik naukowy Politechniki Krakowskiej, autor licznych prac badawczych i projektowych w dziedzinie architektury obronnej, przemysłowej, architektury lotnisk oraz historii lotnictwa czasu I wojny światowej i archeologii lotniczej. Współautor projektu Lotniczego Parku Kulturowego na lotnisku Rakowice-Czyżyny oraz programu konserwacji zabytków lotniczych z okresu I wojny światowej w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.
–5 komentarzy–
[…] to jeszcze nie koniec, bo będzie też część trzecia (sic!), w której pomówimy o tym, co w Forcie nr 7 da się zrobić. Wiemy, że to dużo, ale myślimy, że warto. I żałujemy jedynie, że nie zapisaliśmy C. K. […]
[…] i terenem wokół niego dałoby się zrobić, gdyby nie trafił w ręce deweloperów przeczytacie TUTAJ, a Krzysztof Wielgus opowiedział nam także, że Kraków staje właśnie przed szansą, której […]
Bardzo fajny wywiad, troszkę tu się narobiło bałaganu w komentarzach…
no ale co sie dzieje aktualnie ? jakas kontynuacja tematu ?
[…] nie usłyszałem też sensownej propozycji, jak mógłby być zagospodarowany fort. Być może dlatego, że osoby znające wnętrza takich obiektów doskonale wiedzą, że ich adaptacj…. Do tego proszę sobie doliczyć utrzymywanie takiego obiektu przez kolejne lata! […]