Galeria ORA: od 21 lat krakowianie kupują tutaj piękne prezenty
Prawdziwe miasto tworzą lokalne firmy. Ulubiona piekarnia. Pani z warzywniaka, która zna imię naszego dziecka. Sklep papierniczy, który do szkoły wyprawia kolejne pokolenie krakowian. Warsztat rowerowy prowadzony przez pilota Boeingów. Galeria ORA, w której od 21 lat można znaleźć biżuterię artystyczną, która świetnie nadaje się na prezenty. A wyjątkowe jest w niej już nawet to, że od ponad 20 lat można ją znaleźć w centrum Krakowa, które przeszło przez ten czas ogromne zmiany i ubywa w nim takich, ważnych miejsc.
Od ilu lat Galerię ORA można znaleźć w tym miejscu?
Jolanta Wrona, Galeria ORA: Firma istnieje od 1999 roku. Pierwsze trzy lata spędziliśmy na Sławkowskiej. Tutaj, przy Świętej Anny 3 jesteśmy od ponad 17 lat. To miejsce nam się spodobało. Jest przestronne. Organizujemy wernisaże. Mam tutaj też pracownię, w której wykonuję wszystko to, co aktualnie można oglądać na ekspozycji.
Centrum miasta zmieniło się przez ten czas. U Państwa też coś się zmieniło?
U nas się nic nie zmieniło. Od 20 lat bazujemy na tych samych kolekcjach. Klienci regularnie wracają. Odwiedza nas już drugie, a nawet trzecie pokolenie krakowian. To jest niesamowite.
Co można znaleźć w Galerii ORA?
Mamy biżuterię artystyczną, ręcznie robioną, autorską, zupełnie inną niż w sieciówkach. Na pewno jest to biżuteria dla osób odważnych, bo nie pochodzi z masowej produkcji. Wyroby bardzo często są w pojedynczym egzemplarzu. Nawet, jeśli coś jest podobne, to prawie zawsze różni się detalami.
Teraz staramy się zaistnieć w mediach społecznościowych.
Pomożemy.
Jest tutaj biżuteria ze srebra, złota, stali i innych materiałów w zaskakujących połączeniach. Mamy dużo kolorów, różne kolekcje. Są takie, które nadają się na specjalną okazję. Są też takie, które można nosić na co dzień. Bardzo często zjawiają się u nas przyszłe panny młode i przygotowujemy coś wyjątkowego do sukni. Tworzymy też biżuterię na zamówienie. To jest wspaniałe, bo cały proces twórczy zaczyna się od kreacji i jest to wyrób dla konkretnej osoby.
Uwagę zwraca duży zakres cenowy. Część osób słysząc „galeria z biżuterią” może sobie pomyśleć, że ich na to nie stać. Tymczasem patrzę na ceny i widzę, że nie ma się czego bać.
Zawsze można z nami negocjować. Staramy się też raczej oferować biżuterię, a nie sprzedawać. Nie ma się więc czego bać. Ceny zależą od ilości użytego materiału i technik użytych podczas wykonania. Mamy więc też rzeczy droższe. Bardzo dużo osób przychodzi do nas kupić coś na prezent. Na przykład na urodziny koleżanki. Wśród klientów mamy wielu krakowian, którzy odwiedzają nas od lat, bo znajdują tutaj biżuterię nietypową, oryginalną, wyglądającą inaczej.
Z czego, kiedy chodzi o Galerię ORA, jest pani najbardziej dumna?
Jestem dumna, że w długi weekend majowy skończymy 21 lat i przez cały ten czas klienci wracają. Czasami wypiją kawę, porozmawiają, inspirują, przysyłają zdjęcia z podróży z naszą biżuterią. Te spotkania z ludźmi są dla mnie ważne, historie, które przynoszą do tego miejsca. Oni również współtworzą różnorodność ORY.
Po co wracają najczęściej?
Dużą popularnością cieszy się biżuteria, która odwzorowuje naturę. Liście, kwiaty, zwierzęta. Szczególnie ta galwanizowana. To zaczęło się tak, że pewnego razu w Krakowskim Ogrodzie Botanicznym zebrałam kilka liści miłorzębu i noski klonowe. Naśladując dziecięcą zabawę przyklejania ich sobie do nosa, przyłożyłam je do ucha i pomyślałam, że może będzie z tego fajny kolczyk…
Można to obejrzeć w internecie?
Mamy sklep internetowy, ta kolekcja nazywa się “Garden”.
Co was najbardziej motywuje do tego, by się tym zajmować?
Zawsze chciałam robić sztukę. Myślę, że jest to coś, co przejmowałam od swojej mamy, kręcąc się pod jubilerskim stołem i biżuteria była dla mnie zawsze sztuką najbliższą człowiekowi, użytkową. Uważam, że „perłę nosi się do dżinsów”. Oznacza to, że robię tutaj biżuterię, której nie trzeba ściągać. W Orze nie ma czegoś takiego jak duch czasów mody. ORA to rzeczy unikatowe. Artyzm biżuterii polega u nas na tym, że jest poza modowym trendem. Można znaleźć tutaj rzeczy, które aktualnie są modne. Ale mieliśmy je też wtedy, kiedy takie nie były. Niektóre wzory mamy od 20 lat i bez przerwy dobrze się sprzedają.
To jest bardzo ciekawe, bo zanim tutaj wszedłem, to myśląc o biżuterii w głowie miałem tylko sieciówki. A teraz pierwszym miejscem, do którego bym przyszedł na takie zakupy, jest ORA.
Klienci przynoszą do nas też swoją starą biżuterię. Ja wykonuję jej renowację, niekiedy ją przerabiam. Tą nowszą też chętnie się zajmę. Ludzie mają realny wpływ na to, co u nas jest. Mówią, co by zmienili, co im się podoba. Staramy się zwracać na to uwagę i brać sobie to do serca. Nie ma tutaj rzeczy, które kupujemy w hurtowniach i wykładamy na półki. Wszystko wynika z potrzeb klientów. W odpowiedzi na nie wzory przechodzą metamorfozy. To prawdziwy lokalny biznes. Ludzie przychodzą na kawę, pogadać. To jest historia pisana przez nas, ale też przez tych, którzy do nas zaglądają.
To proszę jeszcze zaprosić do ORY klientów, którzy tu jeszcze nie byli.
Zapraszamy serdecznie po coś oryginalnego dla siostry, żony, męża, chłopaka.
Ja bym powiedział, że każdy, kto właśnie wybiera się do sieciówki, żeby kupić biżuterię na ślub lub prezent, zaczął od św. Anny i sprawdził, czy nie znajdzie czegoś ciekawego. Warto.
Tu jest domowa biżuteria. Z solidnych materiałów, prawdziwego srebra, złota, która przetrwa upływ czasu. To ważne, co nosimy. Jak coś mamy przy ciele cały, to wchłania nam się to do organizmu. W sieciówkach do biżuterii dodają nikiel, nawet ołów. A my to cały czas nosimy. Z biżuterią jest tak samo, jak z rzemieślniczym chlebem, o którym pan pisał. Jest taka domowa, porządna, oryginalna, zdrowa. I jest masowa produkcja.
***
Zachęcamy, by śledzić media społecznościowe Galerii ORA. Można ją znaleźć na Facebooku i Instagramie.
***
Zapraszamy też do lektury innych tekstów z cyklu Krakowski biznes. W tych przeczytacie między innymi o doskonałej pizzerii w krakowskich Czyżynach, Hucie Wypieków, którą także znajdziecie nieopodal Zalewu Nowohuckiego, tym jak na dachu bloku zrobić elektrownię słoneczną oraz warsztacie rowerowym, w którym osoby bezdomne doprowadzają do porządku nawet te rowery, na których inni postawili już kreskę. A także za kulisy słynnego Coctail Baru Czarodziej. Oraz o krakowskich restauracjach, które są polecana na Trip Advisorze i miejscach, gdzie w Krakowie warto zamówić jedzenie z dowozem.
–1 Komentarz–
[…] ORA Gallery: sinds 21 lat krakowianie kupują tutaj piękne prezenty […]