Hašek: Wszędzie dobrze, a w domu najlepiej
Prawda ta bywa dzisiaj nie rozumiana i nie dostrzegana. Twierdzić inaczej to zły nawyk, który zwłaszcza w ostatnich czasach rozpanoszył się w naszej Republice. Wprawdzie nie chcemy i nie możemy mówić o prawdziwym dobrobycie obywateli naszej Republiki, trzeba jednakże napomnieć tych krzykaczy, którzy stracili szacunek dla ustroju państwowego i krzyczą na cały świat, że u nas źle się dzieje.
Pragnęlibyśmy, by słowa nasze nie uderzały jak groch o ścianę i nie padały na zły grunt. Przypuszczamy, że bywają niekiedy w życiu obywateli naszej Republiki takie chwile, kiedy to mogliby oni łatwo dostać się w ręce agitatorów, pamiętajmy jednak, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tylko człowiek, którego dręczy uporczywa myśl, że żle mu się wiedzie, może wątpić w prawdziwość tych słów.
Państwo jest organizacją tak starą, jak ludzkość sama. Od początku świata nie było państwa, gdzie nie istniałyby błędy, drobne błędy w mechanizmie państwowym. I na odwrót: w każdym państwie są malkontenci, którzy – chociażby mieli się nawet najiepiej – nigdy zadowoleni nie będą. Ludzi takich należy unikać, mącą oni bowiem nasz spokój ducha i czynią z nas ludzi patrzących z nienawiścią na pewne klasy, na ustrój państwowy oraz na kierujące losem tego czy innego państwa sfery. W końcu złudzenia ich rozpadają się, a, droga prowadzi do więzienia.
Ład w państwie powoduje, że każdy obywatel jest solidny, solidny człowiek dba o spokój swego ducha i dobrobyt, dobrobyt zaś narodu znamionuje szczęśliwą politykę.
Spójrzmy dokoła siebie. Czyż nie spotykamy ludzi o pięknych dochodach, ludzi, którzy mają duze kapitały, są zamożni i cieszą się szacunkiem nie tylko w kołach społecznie im bliskich, lecz także wśród swych robotników? Zaprawdę, tylko uprzedzony człowiek mógłby twierdzić, że jest inaczej.
W Republice naszej jest wielu ludzi, którzy drogą usilnej pracy lub drogą spadku doszli do zamożności. Czyż nie winniśmy życzyć im powodzenia, czyż mamy ich traktować z nienawiścią lub ze zlośliwością?
Czy mamy wierzyć tym, którzy powiadają, ze u nas źle się dzieje? Niedawno prasę codzienną obiegła wiadomość, że w prowincji Gan-Su w Chinach zginęło z głodu 500 000 ludzi, a w prowincji Czan-Si 300 000.
Czy dzieje się coś podobnego w naszej Republice, która kupuje chińską mąkę?
Statystyka przemawia cyframi. W Czechach, na Morawach, na Śląsku i w Słowacji ginie rocznie z nędzy i głodu nieznaczny tylko ułamek procentu wszystkich mieszkańców. A ilu ludzi umiera z głodu w Indiach, do nas sprowadza się ryż? Pół miliona. Tak mała śmiertelność w Czechosłowacji wporównaniu ze śmiertelnością W Indiach musi przekonać każdego bezstronnego człowieka. A u nas słyszy się takie narzekania, aż wywołuje to uśmiech politowania na wargi każdego statystyka.
1 kg wołowiny kosztuje dziś 16 koron, 1 kg gęsi 32 korony, 1 kg kapłona 36 koron, 1 kg wieprzowiny 28 koron, 1 kg indyka 42 korony. A mimo to wciąż słychać narzekania, że jest drożyzna.
W czasie wojny francusko-pruskiej w roku 1871, podczas oblężenia Paryża; kurczak kosztował 300 franków, gęś 500 franków, wół 800000 franków, wieprz 50000 franków. Proszę przeliczyć to według dzisiejszego kursu korony czeskiej!
Niechże każdy malkontent porówna te cyfry. Żyjemy bezapelacyjnie w dobie niezwykłej taniości artykułów żywnościowych. Kiedy przed 170 laty Francuzi byli w Pradze, funt mąki kosztował 13 talarów. A ile kosztuje dziś, kiedy Francuzów nie ma?
Na Alasce nie ma mięsa wołowego w ogóle, a u nas jest pełno bydła, W Ameryce Południowej Indianie plemienia Czamakoko w ogóle nie wiedzą, co to jest cukier, a u nas każdy radca administracji z reguły ma cukrzycę.
Skoro ludzie nie mogą uskarżać się na sytuację żywnościową, kierują uwagę na panujące w Republice stosunki. Weźmy na przykład stosunki w Tonkinie, gdzie po rozwiązaniu parlamentu posłów zabijano, biczowano i ćwiartowano. Czy u nas po odroczeniu sesji Zgromadzenia Narodowego poćwiartowano któregoś posła? Jeśli ktoś twierdzi, że jest prześladowany, niech pomyśli o Syjamie. Tam rządy są absolutne, i to do tego stopnia, że rnonarcha może samowolnie rozkazać ściąć głowę temu, komu zechce. U nas ludzie bez głowy chodzą tylko z własnej woli.
Kto, znając te fakty, narzeka u nas na brak wolności jest łotrem.
Wolność jest u nas zagwarantowana prawem, a prawa nigdy się u nas nie depcze i nie opluwa. Jeśli coś takiego ma miejsce, to tylko jakieś drobne przeoczenie, które natychmiast zostaje wyjaśnione i wyprowadzone na czyste wody.
Gdy śpimy, czuwa za nas bogato rozgałęziona sieć policyjna.
Jeśli gdzieś zostanie popełnione morderstwo, wtedy, dzięki licznym rewizjom po domach i aresztowaniom bardzo często wyłapuje się wielu nie ukaranych i nie wykrytych dotąd fałszerzy pieniędzy.
W szkołach dzieci nasze uczą się szanować prawa i modlić się do Boga; szkoła wychowuje ich na dobrych obywateli. Nasi politycy zagraniczni zdobyli sobie rozgłos światowy, zaś finansiści nasi mają takie wpływy na światowym rynku pieniężnym, że sami ustalają kurs naszej korony.
Spokój i zadowolenie bije z kazdej czeskiej chaty i każdego domu, pilne ręce pracują w fabrykach i warsztatach, a po całodziennej pracy tysiące robotników z radością spożywają na kolację swoją kromkę chleba, chwaląc Boga i dziękując swoim pracodawcom, którzy ten chleb im daja.
Przywódcy robotniczy lata całe dyskutowali, co należy przedsięwziąć, żeby klasa robotnicza uzyskała dobrobyt. Problem ten najlepiej rozwiązali pracodawcy, w ten mianowicie sposób, że dali robotnikom pracę, zagadnienie więc to odpada całkowicie, bowiem najbardziej lewe skrzydło socjalistyczne -komuniści – twierdzą: kto nie pracuje, ten nie je.
Czlowiek pracujący – pracuje i je.
Pogląd, że pracodawcy nie pracują, jest całkowicie błędny. Każdy pracodawca zabiega.
Kto zabiega – ten pracuje.
Powszechna troska o masy robotnícze w publice szybko wykazała robotnikom całkowitą bezsensowność marzeń o rewolucji. Rozkwit, na którym opiera się nasza młoda Republika, pracę tym wszystkim, którzy chcą uczciwie dla jego rozkwitu pracować.
Dziś, w okresie powszechnej opieki społecznej nad klasami nieposiadającymi, nie podobna mówić o ostrzejszym kursie w stosunku do klasy robotniczej. Krzywdzące rozporządzenia, o jakich była mowa, biły się o powszechną miłość bliźniego, jak to wyraził w swym artykule ,,Rozbitki“, poseł demokratyczny Bechynie, wahając się pomiędzy nienawiścią i współczuciem, póki nie przemówiła jego dusza.
Czytając ,,Rozbitków“, wydaje nam się, że czytamy wiersze poety:
Rozbiła się łódź moja,
Na bezludnej wyspie
znalazłem się samotny.
Morze, niebo – między nimi
biło moje „ludzkie serce”,
Robinsonie Kruzoe!
Te oto piękne, ogólnoludzkie wiersze tym bardziej przemawiają dziś do naszych serc swą potężną harmonią miłości bliźniego.
Dziś zwłaszcza, kiedy dzięki zręcznemu skierowaniu całego procesu światowa rewolucja socjalistyczna jest w likwidacji. Autokratyczne pociągnięcie rządu, rozstrzygające zagadnienie tego rodzaju, było słuszne, a sposób rozwiązania, jaki wybrał, był z normalnego, państwowego punktu widzenia najszczęśliwszy i w żadnym wypadku nie może być poddany krytyce. Musimy sobie uświadomić, w jak poważnych czasach żyjemy; to także powinno być miernikiem w ocenie wydarzeń polilytycznych.
Jest to pierwsza część tekstu “Jak pisałbym artykuły wstępne, gdybym był redaktorem organu rządowego”.
–0 Komentarz–