Juwenalia zimnej Zośki
W Juvenaliach brałem udział tylko raz. To prawdziwy paradoks biorąc pod uwagę to, że studiowałem w Krakowie przez osiem lat. Nie mniej jednak dla mnie – rodowitego krakusa – grillowanie pod akademikiem nie było wielką atrakcją. Mój drugi udział w Juwenaliach miał miejsce w 2014 roku. W dzień zwany „zimną Zośką”.
Na Kleparzu wsiadłem do autobusu o numerze 501. W środku grupka wstawionych studentów, którzy jechali na ten sam koncert. – Piwo! Wóda! Polibuda! – krzyczeli niczym kibice piłkarscy, reklamując swoją Alma Mater. Dojechaliśmy na miasteczko. Pogoda przypominała burzę tropikalną. Ciężko było powiedzieć czy pada z góry, z dołu czy też z boku. Ale bilet kupiony więc trzeba było przetrzymać. Podchodzimy pod scenę przy ulicy Piastowskiej. – Dobry dzień, dobry dzień – to twoje radio! – śpiewały ze sceny gwiazdy z Olsztyna. Dzień nie był zbyt dobry, bo ze względu na deszcz wejście do środka przypominało zapasy w błocie. Zmoczeni ochroniarze wyglądali jak skazańcy i marzyli chyba o tym, żeby Juwenalia zakończyły się jak najszybciej.
Parasole, peleryny i zimowe kurtki. To był najczęstszy element ubrania publiczności. Większość była już tak przemoknięta, że bez wahania tarzała się w błocie niczym na Przystanku Woodstock. Byli też tacy, którzy chcieli napić się piwa. Musieli je jednak pić w specjalnej, odgrodzonej siatką enklawie. Patrzyli więc – stłoczeni pod parasolkami – przez kraty sącząc piwo na moknących pod sceną. Moknący patrzyli na nich. Bóg jeden wie kto miał lepiej. Gwiazdy z Olsztyna grały bis po raz drugi. Choć dziwny był ten bis, gdyż nikt go nie wywoływał. Ale pojawiła się nadzieja – deszcz zelżał.
Nadzieja – jak się okazało – matką głupich. Ledwo ze sceny zeszli trębacze i akordeoniści, a burza tropikalna wybuchła z jeszcze większą siłą. Na scenie pojawili się prowadzący. Rzucili w tłum dwie smyczki i spytali: – jak się bawicie? Publiczność odpowiedziała pomrukiem. – Kochani! Już za 45 minut wystąpi kolejna gwiazda!!! – zaanonsowali wodzireje i poszli za cieplutkie kulisy. Publiczność nic nie odpowiedziała. Ja poszedłem do domu suszyć ubrania. Wszystkiego najlepszego wszystkim Zośkom!
–0 Komentarz–