Karol Knaus: Skarb znaleziony w krakowskiej piwnicy
Karol Knaus. Tadeusz Marek w piwnicy jednej z krakowskich kamienic znalazł skarb. Tomkowi opowiedział o tym, jak się takie skarby znajduje i co to był za skarb. Ale też – bo pan Tadeusz, którego można spotkać w Paragrafie 22 to wspaniały historyk Krakowa – o dzielnicy, Karolu Knausie, któremu zawdzięczamy gmach Poczty Głównej i o tym, jak się w naszym mieście chroni zabytki. – Może warto, żeby Karol Knaus został patronem Towarzystwa, które zajęłoby się ochroną takich zabytków. Prawdziwych zabytków Krakowa, a nie tylko socrealistycznych potworków takich jak Hotel Cracovia czy Biprostal. Popatrzmy na Biprostal. Na mozaikę, która przez głównego konserwatora zabytków Janczykowskiego, została wpisana do rejestru zabytków. Przecież to pijany murarz po wypiciu dwóch połówek wódki robił… – dodawał Pan Tadeusz.
Rozmawiał Tomek Borejza. Przeczytajcie cały wywiad.
Jak się znajduje skarby?
Skarby znajduje się na strychu albo w piwnicy. Bywają też skarby ukryte w miejscach powszechnie znanych i widocznych. Na przykład w Bibliotece Jagiellońskiej, w Archiwum Państwowym i bibliotece Polskiej Akademii Nauk wciąż jest wiele rzeczy wartych odkrycia. W moim wypadku skarb leżał w piwnicy. Moja znajoma otrzymała od Urzędu Miasta Krakowa niewielki lokal socjalny. Był to pokój z kuchnią, ale miał za to bardzo dużą piwnicę. W niej nie było nic poza kilkutonową stertą miału węglowego. Kiedy już zagospodarowała się w mieszkaniu, postanowiła zrobić też porządek w piwnicy. Znalazła kogoś, kto miał ten miał zabrać. W trakcie prac znaleziono pod stertą mocno zetlały worek. Wewnątrz był przedwojenny mundur oficerski Wojska Polskiego i zeszyt zawinięty w papier woskowy. Oprócz niego była jeszcze fotografia i legitymacja. Wszystko było w dobrym stanie.
Co było w zeszycie?
Ten zeszyt był pamiętnikiem Janiny Knausówny, córki wybitnego budowniczego Krakowa Karola Maksymiliana Knausa. Wewnątrz opisała ona swoją wielką miłość do Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który jeszcze wtedy nie był „Boy”. Był tylko Tadeuszem Żeleńskim.
Z jakich lat jest pamiętnik?
To okres od października 1904 do 1907 roku.
Czyli „Boyem” jeszcze nie był, ale jego żoną była już wtedy piękna Zofia Pareńska?
Tak. Oni wzięli ślub w 1904 roku. Choć jak wiemy, bo to nie jest żadna tajemnica, było to małżeństwo, za którym nie stała wielka miłość.
Niegrzeczna dziewczyna z tej Knausówny. Ile miała lat?
Mniej więcej 18. Była już dziewczyną po przejściach. Nie ukończyła gimnazjum, ponieważ doznała rozstroju nerwowego, który po części wynikał z nieudanej miłości do Boya. Choć może nie do końca nieudanej, bo jeżeli wierzyć dziewczynie, to nie była mu całkowicie obojętna. Był już jednak dorosłym mężczyzną. Lekarzem mimo woli, który był już też zaangażowany w prace Zielonego Balonika. Sama Janina była zaś dziewczyną trochę niedojrzałą, ale osoby żądne szczegółów odsyłam do lektury pamiętnika…
Ta miłość jest nieznaną częścią historii „Boya”.
Pamiętnik jest cennym dokumentem relacji towarzyskich ówczesnego Krakowa?
Ona się koncentrowała na sprawach swoich, Tadeusza i rodziny Knausów. Choć oczywiście wszystko dzieje się na tle Krakowa. Opisuje na przykład wystawę przemysłową, która miała miejsce w 1904 roku w Parku Jordana. Pomagała w jej organizacji i pisze o tym, jak to wyglądało. Nie odkryłem niestety jakie ją łączyły związki rodzinne z Żeleńskim i Pareńskimi. Jest fragment, w którym razem ze swoją siostrą Emilią zwraca się do Tadeusza: „A czy Pan wiesz, że my to jesteśmy rodzina?”. Coś musiało za tym stać. Przecież to prof. Pareński przyjął Boya na asystenturę i promował go. Tak bardzo zresztą, że zrobił z niego zięcia.
Dzięki tym kontaktom jest to też opis Salonu Literackiego pani Pareńskiej, który był wtedy najważniejszy w Krakowie. Ona opiekowała się Wyspiańskim i innymi artystami młodopolskimi. Przybyszewski rujnował jej znakomitego Bachsteina grając rozmaite rzeczy. To tam Wyspiański czytał pierwsze fragmenty „Wesela”.
To Knausówna opisuje. Pojawiają się też inne ważne postaci. Jest Adam Rydel. Jest Jacek Malczewski.
Dokument epoki to jedno. Druga sprawa jest taka, że Knausówna to córka Karola Knausa. A ten jest postacią nieco zapomnianą, choć zawsze wartą przypominania. To świetna okazja.
Karol Knaus to postać nie zapomniana nieco, ale w zasadzie całkowicie, a przecież był to wielki budowniczy Krakowa. Był samoukiem, który doszedł do stanowiska budowniczego. Prowadził firmę, która budowała i projektowała. Jego najważniejsze dzieła to Poczta Główna przy ul. Westerplatte. Kasyno Oficerskie przy Zyblikiewicza i budynek Towarzystwa Sokoła przy Piłsudskiego.
Przewija się też jako ważna postać w renowacji Krakowa, która odbywała się przez lata po wielkim pożarze?
Nie bezpośrednio, ale brał udział w renowacji kościoła św. Katarzyny i Bożego Ciała. Był też w komitecie renowacji Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu, do którego zaprosił go abp Albin Dunajewski. Lista jego prac jest zresztą ogromna. Dziś jest też uznawany za budowniczego Kazimierza. Postawił tam kilka kamienic. Stoją przy ul. Dietla, ale nie tylko tam. Zasłużył się też jako obrońca pięknego Krakowa.
To wszystko ciekawe, bo on był ważną postacią, gdy – słowami Jacka Purchli – formował się nowoczesny Kraków. Jaka była jego wizja „pięknego Krakowa”?
Jest anegdota, która trochę pokazuje. Gdy za jego czasów chciano postawić wysoką zabudowę na Placu na Groblach, to Karol Knaus się temu sprzeciwił. Mówił, że w ten sposób zasłoni się piękny widok na Wawel. Występował na forum Rady Miasta. Także w prasie. Wtedy udało mu się zablokować te plany. Niestety później ta zabudowa powstała. Jednak jaką dokładnie miał wizję Krakowa? Tego nie wiemy. Knaus niestety młodo umarł, bo nie miał nawet 60 lat. Do tego był praktykiem i dużo pracował, ale mało pisał. Ale skoro przy tym jesteśmy, to pojawia się temat na zupełnie inną rozmowę. To jak dzisiaj dba się o zabytki Krakowa.
Dlaczego na inną. Porozmawiajmy od razu.
No to proszę. Hotel, który powstał pod Wawelem i zawsze zapominam jak się nazywa…
…Sheraton.
Właśnie. On powstał na miejscu browaru, który nie był browarem z XIX lub XVIII wieku. Był browarem z wieku XVI, a mimo to skreślono go „ot tak”. Może warto, żeby Knaus został patronem Towarzystwa, które zajęłoby się ochroną takich zabytków. Prawdziwych zabytków Krakowa, a nie tylko socrealistycznych potworków takich jak Hotel Cracovia czy Biprostal. Popatrzmy na Biprostal. Na mozaikę, która przez głównego konserwatora zabytków Janczykowskiego, została wpisana do rejestru zabytków.
Przecież to pijany murarz po wypiciu dwóch połówek wódki robił…
Panie Tadeuszu. Biprostalu to ja będę bronił. Piękny czy nie. Nasz i wyjątkowy. A obrona wszystkiego, wliczając w to rzeczy, które obrony nie wymagają, jest wynikiem tego, że miastu nie da się ufać, bo – właśnie tak jak Pan mówił – potrafi oddać XVI-wieczny browar deweloperce „ot tak”.
Oczywiście. Wystarczy zobaczyć, co dzieje się w mieście. Na przykład w okolicy ZUS na Świętokrzyskiej, gdzie powstają 10-piętrowce. Bez parkingów. Bez pomysłu. Taka jest polityka miasta i chociaż ja jestem zwolennikiem prezydenta Majchrowskiego…
…pomimo igrzysk?
To jeszcze inny wątek. Ale igrzyska to tylko jeden szczyt. Jest jeszcze inny – metro, które pojawia się co wybory.
Tak. Dokładnie raz na cztery lata, ale wróćmy do zabytków. Co chciałby Pan ochronić?
Bronowice. Ja wprawdzie jestem chłopak ze Zwierzyńca, ale sprowadziłem się tutaj w 1974 roku i moją parafią był wtedy św. Antoni w Bronowicach Małych. Pamiętam jak wyglądały ulice Tetmajera i Pod Strzechą, z Kuźnią która stoi do dziś. Jak tam było pięknie! Teraz w miejsce bronowickich chat stoją betonowe bunkry. Sprawa jest oczywiście skomplikowana, bo nie chodzi przecież o to, żeby się sprzeciwiać nowości. Pewnie trudno byłoby je wszystkie utrzymać do dziś. Oczywiście, że z tymi chałupami jest problem, a doprowadzenie ich do stanu, w którym można by mieszkać z przyjemnością, wymagałoby ogromnych pieniędzy. Nie da się tego wymagać od ludzi, którzy chcą mieszkać w bardziej komfortowych warunkach. Jednak czy to zwalnia nas z obowiązku dbania o nie?
Bronowice Małe umierają! Trzeba chronić przynajmniej ul. Pod Strzechą i Tetmajera.
Jasne, że nie chodzi o to, żeby nic nowego nie było. Ale chodzi o zachowanie charakteru wyjątkowego miejsca, bo modernizacja nie musi przecież wyglądać tak jak na Krupówkach, a problem jest nawet z utrzymaniem Rydlówki.
To bardzo delikatna sprawa. Rok temu w czasie osadzania chochoła pani Maria Rydlowa, kustosz tego muzeum, mówiła, że Rydlówka ginie, bo nie ma pieniędzy na jej utrzymanie. Problemem są między innymi sprawy własnościowe, bo to miejsce należy do Rydlów, ale dla mnie sprawa jest prosta. Muzeum Młodej Polski powinno być w gestii Muzeum Narodowego w Krakowie i powinno stać się Muzeum Narodowym.
Tymczasem jest pod zarządem PTTK.
Próbowaliśmy się tym zająć, ale chętnych do brania odpowiedzialności za bardzo nie ma. Inna sprawa, że pani Maria była wtedy chora. Może czas do tego wrócić.
Jest okazja. Teraz pani kustosz nieco lepiej się czuje. Wydała przepiękną książkę.
Nawet przedurkowywaliśmy fragment. A kiedy przeczytamy pamiętnik Knausówny w Pana redakcji?
Przygotowuję ją do druku. Praca już prawie skończona. Teraz trzeba poszukać wydawcy.
Będziemy mogli „przedrukować” wstęp?
Oczywiście.
Tadeusz S. Marek – ur. 1952 na Zwierzyńcu, absolwent Wydziału Prawa UJ, historyk. Autor kilkunastu prac z dziedziny historii i historii prawa. Do spotkania i posłuchania w Paragrafie 22 na Widoku.
–1 Komentarz–
[…] nawet do ogólnopolskich mediów. Jednak przez te wszystkie lata opowiadaliśmy Wam również o historii. O literaturze. O podróżach. Czy o winie, bo wino jest dla nas bardzo […]