Radni i urzędnicy nie chcą “klimatycznego kwartału”
Urzędnicy zaplanowali wielkie zmiany na Kazimierzu i Grzegórzkach. Wielu mieszkańców jest jednak sceptycznych. Na szczęście jest prosta metoda, by przekonać ich do nowoczesności! Wystarczy zacząć od siebie i poświecić przykładem. Na razie jednak krakowscy urzędnicy i radni nie chcą swojego “klimatycznego kwartału”.
Krakowski urząd ogłosił tzw. masterplan dla Kazimierza i Grzegórzek, który ma zaowocować powstaniem “klimatycznego kwartału”. Lista zmian jest długa i całkiem ciekawa. Zawiera między innymi pomysły zmiany parkingów w zieleńce. Mimo to mieszkańcy pozostają krytyczni. Trudno się temu dziwić, kiedy weźmie się pod uwagę, czym jest dziś centrum Krakowa. A jest ładną makietą miasta, w której mieszkają głównie turyści.
By zrozumieć, że wątpliwości są uzasadnione, wystarczy dodać do tego jeszcze pojawiające się informacje, że deweloperzy już ostrzą zęby na podwórka na Grzegórzkach, w których chcą zrobić dokładnie to samo, co zrobili na przykład na Krowoderskiej.
Czyli “aparthotele” dla turystów:
I najpewniej to zrobią, bo przy dzisiejszej polityce miasta poszerzenie centrum, raczej nie może przynieść nic innego niż dalszą wymianę krakusów na londyńczyków.
Głosy sceptyczne nie zostaną jednak wzięte na poważnie i uciszy się je tak, jak zwykle się to robi. “Na Amsterdam”. Wytłumaczy się więc ludziom, że tak przecież jest w Amsterdamie i jak nie chcą tych wszystkich – skądinąd w dużej części całkiem fajnych – pomysłów, to nie dorastają do nowoczesnego miasta z wizji magistrackich dyrektorów.
Kto wie. Może nawet nie zasługują, by żyć w mieście uważającym się za zieloną stolicę Europy.
To będzie bardzo zły sposób argumentacji, bo po pierwsze wątpliwości są zasadne. Przy zmianach tego rodzaju rzeczywiście bierze się u nas pod uwagę na ogół jedynie “nadbudowę”, kompletnie pomijając społeczną bazę. I to jaki wpływ wywierają one na społeczną tkankę miasta. W tym i zmiany charakteru dzielnic na turystyczne.
A po drugie tylko zaogni i tak gorące spory.
Na szczęście jednak jest inna i dużo lepsza metoda, by przekonać ludzi do tak ambitnych planów.
Wystarczy zacząć od siebie i poświecić przykładem.
Jak? Bardzo prosto. Rzecz załatwi niewielki pilotaż.
“Klimatyczny kwartał” przy placu Wszystkich Świętych!
W jego ramach plan dla ulicy Wąskiej na Kazimierzu, który zakłada m. in. zamianę parkingu na skwer…
…trzeba zrealizować na parkingu przed krakowskim magistratem, z którego korzystają dyrektorzy z urzędu i radni.
Na wizualizacji taka zmiana wyglądałaby tak:
Sprawa jest prosta, bo plany stworzenia “Klimatycznego kwartału” na parkingu przy placu Wszystkich Świętych czekają od kilku lat. Tylko – dziwnym trafem – prezydent Majchrowski, jego dyrektorzy, a także radni dla siebie takiego klimatycznego kwartału nie chcą. I “uwalają” go za każdym razem z różnych dziwnych powodów.
Takich na przykład, że ten parking jest drogą przeciwpożarową i – twierdzi urząd – jak znikną z niego auta, to straż pożarna nie przejedzie. Co jest o tyle dziwne, że skwer, który powstanie przed szkołą na Wąskiej, nie budzi w nich obaw o bezpieczeństwo. A pojawiały się i takie argumenty – skracając je tylko trochę – że są poważnymi ludźmi, którzy mają do załatwiania wiele spraw, potrzebują to robić szybko i przecież na rowerze jeździć nie będą.
Dziwne to trochę, bo jak chce się do czegoś przekonać mieszkańców, to dobrze byłoby zacząć od siebie.
Nic tak nie przekonuje, jak dobry przykład.
W tym wypadku byłoby nim rozpoczęcie realizacji “Klimatycznego kwartału” od własnego parkingu.
To byłby najlepszy sygnał, że jest to zmiana, która ułatwia życie.
Czekamy Szanowni Państwo. Od bardzo, bardzo wielu lat.
–0 Komentarz–