Kraków nie będzie Zieloną Stolicą Europy 2024
Ogłoszono dziś finalistów konkursu na Zieloną Stolicę Europy 2024. Do finału weszły włoskie Cagliari i hiszpańska Valencia. O nagrodę starał się między innymi Kraków, który z tej okazji zasadził już nawet na Rynku chorągiewki (zamiast drzew).
Ale mimo to odpadł na wczesnym etapie konkursu.
Szkoda, bo aktualnie jest tam nagroda finansowa, która pozwoliłaby odzyskać wydatki na motorówkę i kilka ławek. A w tym roku była znacznie mniejsza konkurencja niż w normalnych latach. Aplikacje do konkursu, które przeszły ocenę formalną, złożyło zaledwie osiem miast. W tym na przykład słowackie Koszyce, które są miastem bardzo sympatycznym, ale jednak trudno je uznać za metropolię. A także bułgarska Sofia, która kiedy chodzi o ekologię, zdecydowanie nie jest wzorem do naśladowania.
Zwykle chętnych było kilkudziesięciu, ale zapewne w tym roku najpoważniejsze miasta postanowiły, że lepiej skupić uwagę na sprawach najważniejszych dla mieszkańców – takich jak łagodzenie skutków kryzysu i inflacji, niż na konkursach, które są głównie narzędziem public relations.
I wolały zaoszczędzić czas urzędników oraz pieniądze mieszkańców.
“Tajna” aplikacja
Na samo tłumaczenie zgłoszenia do konkursu krakowski zakład zieleni wydał 18 450,00 złotych. Niestety nie wiemy, co w nim wpisał, choć po ubiegłorocznych doświadczeniach (czytaj: Kraków przyłapany na dopingu. Czy miasto przeprosi innych uczestników konkursu na Zieloną Stolicę?) chcieliśmy to sprawdzić. Udostępnienia aplikacji jednak odmówiono, tłumacząc to m. in. tajemnicą konkursu. Tajemnicą, dodajmy, nieistniejącą, bo kiedy poprosiliśmy jego organizatorów o wskazanie punktu regulaminu, który zabraniałby miastu pokazania zgłoszenia, okazało się, że nie ma takiego.
To samo zrobiono zresztą, kiedy o wniosek zapytała Gazeta Krakowska:
Z czego należy wyciągnąć wniosek, że zakład zieleni po prostu się wstydził.
Być może znowu naściemniał.
W najbliższych dniach pojawią się zapewne tłumaczenia urzędników, którzy będą mówić, że są zawiedzeni i zdziwieni taką decyzją jury. Cóż. Na to zdziwienie jest jedna rada.
Wybrać się poza plac Wszystkich Świętych i obręb plant.
Na przykład na ulicę Stelmachów:
Stańczyka:
Albo Azory: