Krakowska triada wykańcza 30-letnią firmę. Najpierw turyści i strefa, później remonty
Krakowscy sklepikarze mogą znieść wiele, ale w zderzeniu z krakowską triadą stają się bezbronni. Turyści wypierający lokalsów, wpływ drogiej strefy płatnego parkowania oraz ciągnące się i źle koordynowane remonty potrafią położyć każdy niewielki biznes. Tym razem ich ofiarą może paść pan Jacek z Placu na Stawach.
W niedzielę napisał do nas Łukasz, który jednocześnie jest naszym czytelnikiem i klientem sklepu pana Jacka. Napisał tak:
„Cześć. Mam drobny temat, w którym myślę że moglibyście pomóc, bo już wiele razy u Was widziałem podobne sprawy:-) Organizujemy w firmie akcje promocji sklepu z częściami samochodowymi na Placu na Stawach. Prowadzi go Pan Jacek i niestety z powodu remontu Kościuszki obroty spadły mu o 70%. To sklep jakich już w mieście właściwie nie ma, bez klientów Pan Jacek nie przetrwa:-( może moglibyście go odwiedzić albo chociaż wrzucić posta na fb:-)”
Odwiedziliśmy więc pana Jacka i okazało się, że po pierwsze pan Jacek jest świetnym facetem. A po drugie jego firmę niszczy zabójcza triada, która niczym walec przewala się po krakowskich biznesach. To turyści wypierający lokalsów z okolic coraz bardziej odległych od centrum. Droga strefa płatnego parkowania, która zniechęca zmotoryzowanych klientów oraz remonty, które powodują, że biznesy niemal zamierają na wiele miesięcy. Historia pana Jacka jest więc także doskonałą ilustracją większego problemu.
Zapraszamy na wywiad:
Klienci bardzo pana chwalą i powiedzieli, żeby zajrzeć i napisać, bo nastały gorsze czasy dla sklepu. Napisali, że przyszły w związku z remontem Kościuszki.
Tak. Pogorszyło się głównie przez remont. Jak we wrześniu zamknęli Kościuszki i dojazd od księcia Józefa, to przyszło naprawdę konkretne tąpnięcie obrotów. A jak ponad miesiąc temu doszedł jeszcze objazd i zamknięcie Emaus, to spadek się jeszcze pogłębił.
Jakie to są spadki obrotów?
Nawet o 50 procent.
Obroty spadły o połowę?
O połowę.
Tylko u pana tak się stało?
Na całym placu. Wszyscy to odczuli. Do którego sklepu pan nie zajrzy, powiedzą to samo.
To nie jest pierwsza remontowana ulica, przy której się dzieją takie rzeczy. Czy miasto coś zrobiło, żeby wam ułatwić przetrwanie tego okresu?
Przy Kościuszki jakoś się z ludźmi dogadują. Tam, gdzie sklepy są bezpośrednio przy remontowanej ulicy. A plac? To już ich nie obchodzi.
Nikt nie zajrzał? Nie zapytał?
Z tego co wiem to nie.
A jak długo pan już tutaj pracuje?
Od lat 90.
To już będzie 30 lat.
Prawie.
Kawałek życie pan tu zostawił. Jak się zmieniła okolica w tym czasie?
Ludzie zniknęli. Część wysiedlono. W kamienicach wokół się porobiły biura i apartamenty na wynajem.
Nie pierwszy raz słyszę to w Krakowie. Im bliżej centrum tym o to łatwiej.
Tutaj pierwsze objawy problemów się pojawiły, kiedy wprowadzili strefę płatnego parkowania. Jeszcze na początku to chociaż soboty były fajne, bo wtedy nie było strefy i ludzie przyjeżdżali. Ale odkąd zrobili ją też w sobotę, to i w ten dzień handel się urwał.
Teraz nas jeszcze przenieśli do najdroższej strefy A. I mówię nie tylko o sobie, ale o całym placu.
To ciekawe, bo miasto mówiło, że klient na rowerze i na nogach jest lepszy od tego zmotoryzowanego i więcej pieniędzy zostawia.
No oni różne dziwne rzeczy mówią. A już zupełnym idiotyzmem było wycięcie na raz mostu Dębnickiego, który był jeszcze nieskończony, Kościuszki i Zwierzynieckiej. Korki były takie… Otworzyli most, coś się poprawiło, to niebawem zamknęli Emaus…
A co pan tutaj ma w sklepie?
Filtry, części, oleje, akcesoria. Część jest na stanie. Część można zamówić i odebrać w ciągu maksymalnie jednego dnia.
Ale stojąc tu chwilę słyszałem, że w cenie są też porady. Pomaga pan.
Staram się doradzić, jak ktoś ma jakiś problem. W tym kierunku byłem wykształcony. Grzebałem kiedyś ostro przy autach. Mam też wiedzę wyuczoną w tym temacie.
To bonus w porównaniu z zakupami w sieci.
Akumulatory też mam.
Części teraz to raczej mechanicy kupują?
Tak, ale ludzie normalni też zamawiają. Niektórzy wolą sobie sami kupić, bo mechanicy różne marże i ceny dają.
Kupić można tylko na miejscu? Czy jakieś większe zakupy pan dowiezie?
Ja jestem sam, więc z dowozami temat jest ciężki. Ale telefon i odbiór – jak najbardziej.
Tylko odbiór – zgodnie z logiką urzędu – to chyba rowerem cargo. A miasto jakby mogło pomóc, gdyby chciało?
Od jakiegoś czasu jest dążenie do tego, by zmienić umowę, którą spółka zarządzająca placem podpisała z miastem. Są naciski, żeby zrobić w niej trzymiesięczne wypowiedzenie. Dziwne rzeczy się dzieją. Nie za bardzo się chcemy na to zgodzić, więc są naciski i kwasy różne z ich strony. Nie wiem, czy deweloperzy jacyś sobie ostrzą pazurki na ten teren? Może dojść do tego, że w trzy miesiące trzeba będzie posprzątać budki i zostanie pusty teren.
Jak tak słucham to może być i tak, że strefa, turyści i remonty doprowadzą do tego, że nie będzie się opłacało tutaj handlować i plac sam się opustoszy. Ale dopóki jest, to niech pan coś poleci z budek po co warto przyjechać, jak ktoś wpadnie po części.
Są dobre sklepy. Ten rybny obok mnie jest świetny. Asortyment dobry. Jakość dobra. Ryby od nich są okej. Są też Oliwki ETC.
Pisaliśmy o nich.
Wędliny są różne. Warzywa na stoiskach. Zwłaszcza w lecie, kiedy przyjeżdżają ludzie sprzedający własną produkcję. Generalnie – jak to na placu. Dużo dobrych rzeczy.
Sklep pana Jacka znajdziecie na Placu na Stawach w budce numer 2.
Zamówienia można składać pod numerem telefonu: 12 427 25 92.
***
Czytaj także:
–1 Komentarz–
[…] Krakowska triada wykańcza 30-letnią firmę. Najpierw turyści i strefa, później remonty […]