Kronika Krakowa 1976 – 1977. Były morderstwa, ale wszystkich sprawców złapali [FOTO]
Na półce w antykwariacie znalazłem “Kronikę Krakowa 1976 – 1977”. Ponieważ kosztowała 3 złote, to ją kupiłem. Dobrze zrobiłem, bo to niewiele, jak za bilet na podróż w czasie. A dokładnie tym okazała się 400-stronnicowa Kronika Krakowa.
Zacząć należy od tego, że w ówczesnym Krakowie było bardzo dobrze. Było tak dobrze, że nawet jak było źle, to i tak było dobrze. Na przykład z rozdziału poświęconego pracy organów bezpieczeństwa i porządku publicznego – tym poświęcono pełne cztery strony niemal na początku kroniki – można dowiedzieć się, że w mieście doszło wprawdzie w ostatnich latach do wielu kradzieży, ale najgorsi sprawcy już siedzą.
Wyliczano więc , że w 1977 roku przestępstw było o 2 proc. więcej niż rok wcześniej. Ale za to kradzieże kieszonkowe, które wcześniej dominowały w statystyce – w wyniku skutecznej postawy MO – spadły na drugie miejsce.
Recydywy generalnie było dużo, ale to dlatego, że przestępcy szybko trafiali za kratki i praktycznie nie zdarzało się, by kogoś nie złapano. Służby doskonale radziły sobie także w przypadku zabójstw, gdzie wykrywalność – jak podkreślano: “od wielu lat” – wynosiła okrągłe 100 proc.
Tak wysoka skuteczność pracy milicjantów, nasuwa pytanie, czy za każdym razem na pewno wykryto tego sprawcę, który zabił. Trudno bowiem przypuszczać, by każdy śledczy pracował wówczas z gracją porucznika Borewicza. Choć oczywiście – jak czytamy i możemy zobaczyć – funkcjonariusze świecili przykładem i szczególną troską otaczali dzieci.
Widać to na stronie 46.
Najciekawsze wydaje się być jednak zdjęcie, do którego w tekście nie ma nawiązania i wygląda, jakby autor chciał je przemycić. Opisano je tak: “Gigantyczna kolejka na ul. Siemiradzkiego przed Biurem Paszportowym MO”.
Jest smog, ale ma kto leczyć
Autorzy Kroniki nie zapomnieli wspomnieć o smogu i napisali tak: “Niekorzystny klimat naszego miasta, o którym pisaliśmy w poprzedniej Kronice, w dalszym ciągu powoduje wysoki wskaźnik zapadania na choroby układu oddechowego oraz układu naczyniowo-krążeniowego. Wzrasta niestety zanieczyszczenie środowiska naturalnego wskutek rozwoju przemysłu i motoryzacji. Sprawą bardzo pilną jest wybudowanie racjonalnie zaplanowanych obwodnic, które sprawiłyby, iż centrum Krakowa nie będzie narażone na działanie spalin i hałasu.” Wyliczano nawet, że choroby górnych dróg oddechowych to jedna z głównych przyczyn brania zwolnień chorobowych z pracy. Obok zszarganych nerwów, za które najczęściej odpowiadają uciążliwe dojazdy do pracy. Ale nie tylko, bo także to, że ludzie się w Krakowie dobrze bawią i pracownicy nadużywają alkoholu.
Do tego nawet jak ktoś zapadł na zdrowiu, to miał się gdzie leczyć, bo w 1977 roku oddano nową stację Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.
Którą na dodatek obsługiwały nowoczesne karetki reanimacyjne.
Kronika Krakowa: Miejsc brakuje, ale turystyka się rozwija
Informowano, że w Krakowie brakuje miejsc noclegowych (tych na całe województwo było 10 444 stałych i 6221 sezonowych) oraz lokali, w których turyści mogą coś zjeść. Wyliczano, że jest niedobór lokali typu “bistro”, barów mlecznych oraz stoisk wzdłuż ciągów turystycznych.
Zwracano także uwagę na to, że w Krakowie da się bez trudu kupić pamiątki. Problem był tylko taki, że to nie były pamiątki z Krakowa. Co rzeczywiście musiało być dość zaskakujące, bo jednak do Krakowa jedzie się po pamiątki z Krakowa, a nie Gdańska.
Ale nie było aż tak znowu źle, bo turystyka prężnie się rozwijała.
Jak to możliwe, że nie było gdzie spać, a turyści byli?
Tak:
Urbanistyka kuleje, ale mieszkań przybywa
Pod czujnym okiem najwyższych władz państwowych prężnie rozwijało się też budownictwo mieszkaniowe. 25 marca 1977 roku “z gospodarską wizytą do krakowskich hutników przybył I sekretarz KC PZPR Edward Gierek”.
W Czyżynach rósł nowy gmach Politechniki Krakowskiej.
A między osiedlami Azory i XXX-lecia PRL nowy park.
Dużo psioczono na jakość nowego budownictwa, a także…. krakowską urbanistykę. W tym i to, że nie dba się odpowiednio o komunikację. Tymczasem rosła liczba samochodów osobowych i w 1977 roku po ulicach jeździły ich już ponad 63 tys., więc coraz częściej narzekano na korki.
Ale nie było aż tak źle, bo zaczęto np. planować tramwaj na Azory Chwalono się też, że szybko postępują prace na budowie Zakopianki.
Było więc niezbyt dobrze, ale tak naprawdę dobrze, bo zdarzały się też budynki bardzo ładne, by nie powiedzieć wzorowe. Takim był na przykład Mister Krakowa z roku 1976, którego do dziś można oglądać przy Nawojki.
A poza tym jeżeli nawet były jakieś braki, to tak naprawdę nie chodziło o to, że czegoś nie zrobiono, ale o to, że zostawiono to “żywiołowej aranżacji”.
Tak jak na Prądniku Białym.
Towaru nie było, ale pensje rosły
Średnie wynagrodzenie w Krakowie wzrosło w dwa lata o 18 proc. W 1975 roku wynosiło 3750 złotych, a w 1977 już 4465 złotych. Co było bardzo optymistyczne, ale – jak informuje Kronika – był problem z zaopatrzeniem.
Zarabiało się więc dobrze, ale wydawało gorzej. Mimo wszystko można było próbować dostać coś w nowoczesnych sklepach.
Lub – jeżeli udało się kupić jeden z samochodów, które do Krakowa przypływały między innymi z FSM w Bielsku…
…w stacji Polmozbytu przy ulicy 29. listopada.
Jak więc widać, bywało źle, ale tak naprawdę było dobrze.
27 kin
Szczególnie, kiedy ktoś był fanem sportu lub miłośnikiem kultury.
Kazimierz Kmiecik został wtedy królem strzelców, a Wisła dzielnie radziła sobie w europejskich pucharach i w Krakowie pokonała 2 do 0 Celtic Glasgow. Obie bramki strzelił właśnie Kmiecik, któremu w ataku asystował Marek Kusto. W drugiej linii wspomagał ich Adam Nawałka, a w obronie olimpijczyk Antoni Szymanowski.
Być może najbardziej uderzającymi statystykami całej Kroniki były te, które dotyczyły kultury. Wydawano bowiem wówczas w Krakowie aż 158 tytułów prasowych – w tym ogólnopolskie tygodniki, np. Przekrój. Z krakowskich wydawnictw wyszło w samym tylko 1976 roku ponad 1100 książek. A do tego w mieście działało 27 kin i – między innymi – studio filmów animowanych, które wypuściło 22 filmy. Na deskach teatrów brylował już Jerzy Stuhr. Ale można było oglądać też na przykład Tadeusza Kwinto.
Kręcono też w Krakowie “Człowieka z Marmuru”.
***
Źródło zdjęcia w nagłówku: Gazeta Krakowska, 26 III 1977 roku. Edward Gierek przyjechał do Krakowa m.in., by odwiedzić nową walcownię. O jej ciekawej historii jej powstania, więcej przeczytacie w tekście:
–2 komentarze–
[…] Korzystając z okazji zapraszam też do zajrzenia do relacji z tego, co działo się w Krakowie w latach 1976-1977. […]
Ten warsztat polmozbytu przy 29 listopada był bardzo dobry szkoda że rozebrali teraz tam są jakies głupie biurowce.