Krowodrza słupkami stoi
Gdzie się nie odwrócić – stoją. Szaro-czerwone, czerwono-białe, niektóre jakby wyszły prosto z fabryki, inne pordzewiałe, ale ciągle sterczące na baczność. Dumnie zagradzają drogę dla aut, pieszych, wózków i rowerów. Jeśli chodzi o ich ilość, to mogłyby konkurować tylko z krakowskimi gołębiami.
Chodzi oczywiście o słupki, które w Krakowie rozprzestrzeniają się w zastraszającym tempie. Co więcej, można odnieść wrażenie, że ostatnie rozszerzenie strefy parkowania zorganizowane było przez jakieś lobby słupkowe, które „osłupkowało” całą Krowodrzę.
Na kilometrowej trasie możemy spotkać całe stada słupków – różnorodnych, stawianych na zlecenie miasta i wymieszanych z tymi, które stawiają zarządcy posesji. Słupki małe, słupki duże, stare, nowe, odblaskowe i zwykłe – tyle tego jest, że aż oczy bolą, szczególnie gdy naokoło piękna przyroda, zielono, kwieciście i ptaki śpiewają. Dlaczego nie można postawić kamiennej donicy, która się roślinnością wpasuje, tylko te arogancko wręcz wyglądające, kolorowe rury?
Inna sprawa to bezmyślność, tak bardzo wszechobecna jak i same słupki. Słupek po środku trasy, która prowadzi do przejścia dla pieszych? Proszę bardzo. Dwa rzędy słupków? Nie ma sprawy, już stoją. A może małe słupki razem z tymi dużymi? Voilà! Wszystko gotowe.
Niechże mi ktoś wyjaśni, co jest takiego w tych słupkach, że wszędzie ich pełno i czemu nawet samo miasto nam je stawia, zamiast zadbać o to, żeby miasto było ładne? Niechże ktoś wyłuszczy, co w tych słupkach jest, że są dosłownie wszędzie, sami je stawimy pojedynczo i w grupach. Dlaczego sami sobie to robimy?
Tym retorycznym pytaniem zakończę i dalej będę w głowę zachodzić, co ludźmi powoduje, że wolą tandetę i prostactwo od przyjemnego dla oka widoku, czemu wolą iść na łatwiznę i załatwić sprawę byle jak, zamiast chwilę się natrudzić z myślą, ile dobrego może to przynieść w przyszłości.
Luiza Kucharczyk
–4 komentarze–
W Hucie nie ma nawet słupków i wszędzie stoją auta zajmując całe chodniki, a straż miejska nic nie może zrobić :/
Nie zgadzam się z tym listem. Słupkom może brakuje estetyki, ale pełnią bardzo pożyteczną funkcję, a ich stawianie nie jest generalnie objawem bezmyślności. Gdyby nie one, wszystkie te miejsca byłyby obstawione samochodami. Całe szczęście, że podczas poszerzania strefy postawiono tych kilka słupków.
Co więcej pani Luiza wykazuje się niekonsekwencją. Z jednej strony psioczy, że słupki przeszkadzają pieszym, wózkom i rowerzystom, a chwilę później postuluje postawienie zamiast słupków — donic. No naprawdę, serio?!
To nie niekonsekwencja, tylko postulat, żeby tam, gdzie to możliwe, nie szpecić miasta. Często się nad tym zastanawiam. Czasem słupki są potrzebne, często jednak są stawiane zupełnie bez sensu, w miejscach, gdzie i tak nie można wjechać, a albo gdzie wkoło mnóstwo miejsca do parkowania. Całkowita niewiara, że ludzie nie będą wjeżdżać na trawnik pod blokiem, jeśli tam słupka nie będzie.
Jeden z najbardziej rażących przykładów, co prawda nie całkiem słupka, tylko takiego niby znaku pomalowanego w pasy, niby sygnalizującego, żeby nie wjeżdżać, jest na ul. Krupniczej, na odcinku, gdzie nie wolno parkować, gdzie postawiono ładne stojaki na rowery, gdzie zrobiło się naprawdę ładnie… Te trzy stojaki obłożono z obu stron większymi niż one same biało-czerwonym paskudztwami na plastikowych podstawach.
@Ewelina: Jednak w większości przypadków słupki stawiane są sensownie. Tyle, że aby to dostrzec trzeba poobserwować dane miejsce i wiedzieć jak funkcjonowało zanim postawiono słupki. Okazuje się że w większości przypadków przed postawieniem słupków kierowcy zajmowali bez umiaru przestrzeń przeznaczoną dla pieszych. I stąd słupki. Ta jak to napisałaś “całkowita niewiara” wynika wprost z wieloletnich obserwacji.