Książkoteka: jedna z najbardziej lubianych krakowskich księgarń
Do “Książkoteki” zaglądnąłem, bo ludzie bardzo ją chwalą. Mówią, że nikt w Krakowie nie potrafi doradzić w wyborze książek dla dzieci tak dobrze, jak Kinga Borowiecka-Woźniakiewicz, która ją prowadzi. To się potwierdziło.
O „Książkotece” słyszałem bardzo dużo dobrego, a nic nie jest tyle warte, co rekomendacje zadowolonych klientów. Ale przyszedłem dlatego, że ktoś powiedział mi, że potrafi pani opowiedzieć coś ciekawego o każdej z książek, które można znaleźć na półkach. To prawda?
Kinga Borowiecka-Woźniakiewicz, Książkoteka: Nie o każdej. O 90 proc. tych z kategorii 0 – 6 i wszystkich, które mają do 100 stron. Kiedy chodzi o książki dla nastolatków, to może być już trudniej, bo książki są grubsze. Chciałabym przeczytać wszystko, ale się nie da. Jednak tam, gdzie nie jestem w stanie tego zrobić, staram się dowiedzieć, co o nich piszą na blogach, w recenzjach. Zmuszam też syna do bycia testerem książek. Nie przeczytałam więc wszystkich, ale na półkach nie mam nic, o czym bym czegoś nie wiedziała.
Sposób, żeby do czytania zachęcić
Mam wrażenie, że przekonanie, iż czytanie książek dzieciom to dobra sprawa jest powszechne. Ale nie tak dużo osób zwraca uwagę, na to, że znaczenie ma także to, co się czyta.
Kiedy rodzice pytają, co czytać młodszym dzieciom, zawsze mówię, że to wola rodzica. Dziecko słucha i opatruje się z czymś takim jak książka. Są książki dedykowane od „zera”, ale wtedy to nie robi wielkiej różnicy, czy czytamy fragmenty „Gazety Wyborczej”, czy Iliadę i Odyseję. Choć jedna z moich koleżanek mówi, że jak była mała, to ojciec czytał jej właśnie greckie eposy i odbija się to na niej do dziś. Tembr głosu przy czytaniu uspokaja, a niektórzy mówią, że takim dzieciom najlepiej jest śpiewać. Czytałam też, że niektórzy zalecają wiersze. Do pewnego wieku to „co” się czyta ma jednak mniejsze znaczenie – największe mają ilustracje. Później to się zmienia i trzeba bardziej zwracać uwagę na treści w książkach.
Książki dla dzieci bywają mądre i mniej mądre. Lepiej kupić jedną dobrą niż 10 gorszych.
Zgodziłabym się. Jednak jest „ale”. Czasami rodzice przychodzą i mówią, że dziecko nie chce czytać. Wszyscy w rodzinie czytają, a dziecko nie. Pytają, czy jest sposób, żeby dziecko do czytania zachęcić. Wtedy podpowiadam „Dzienniki cwaniaczka”, „Domki na drzewie”. To prawie komiksy, ale z większą ilością treści. Jest to humor slapstickowy. Czyta się łatwo, dzieci to lubią. Nie jest to może Tolkien, ale też nie można powiedzieć, że jest to literatura bezwartościowa.
Rzecz w tym, że książkę trzeba dobrać do adresata.
Niektórzy rodzice mają pretensje do dzieci, że czytają tylko fantastykę. Tu byśmy się kłócili.
Bardzo bym się kłócił.
Ja też. Niektórym rodzicom jednak to przeszkadza i chcą, żeby dzieci nie czytały o czarach, magii, smokach. Pytają więc, co zrobić, żeby wyjść z tej literatury. Sposoby są.
Może są, ale nie uważam, żeby było trzeba.
Potrafi Pan już jednak tego bronić, a dzieci nie potrafią. Mówi się więc, że z fantasy można wyjść przez literaturę historyczną.
Którą z książek leżących na półkach lubi pani najbardziej?
To jakbym miała wybierać, które dziecko kocham najbardziej. Na każdej półce jest coś, co uwielbiam. Mam też książki, których nie lubię, ale mogą się spodobać komuś innemu.
Książka dla trzylatki
A jakbym chciał kupić coś dla sprytnej trzylatki, która lubi książki?
Pytam – co lubi? Jakie tematy? Czy ma już cierpliwość, która pozwala na więcej tekstu, czy raczej mniej tekstu, a więcej ilustracji?
Powiedziałbym, że więcej ilustracji, ale nie za dużo.
Bardziej tematyka dziewczęca czy sowizdrzał? Bardziej księżniczka czy raczej smok?
Smok.
No to są takie rzeczy. Na przykład książka, która jest kompromisem między księżniczką i smokiem. Opowiada o dziewczynce, która nie chciała być księżniczką, bo wolała być smokiem.
A ja ją mam i to jest najlepszy dowód na to, że pani wie co robi. „A ja nie chcę być księżniczką” to jedna z ulubionych książek trzylatki, o której rozmawiamy.
To jeszcze mamy Basię, którą można dobierać sobie do tematów, które akurat są ważne. Ma specyficzne poczucie humoru, które nie każdemu odpowiada. A inna seria to Nusia. Jest to literatura skandynawska, gdzie dzieci są dużo bardziej niesforne niż polskie i na więcej im się pozwala. O ile Basia to totalna realność, to w Nusi są mówiące wilki i bracia łosie.
Książka dla pięciolatka, który nie chce czytać
Biorę. Ale rozmawialiśmy o dzieciach, które nie chcą czytać, ale trzeba ich do tego nakłonić. Powiedzmy, że mamy w domu pięciolatka, z którym jest taka sprawa. Co pani poleci?
„Biuro detektywistyczne Lassego i Mai”. Wydawnictwo mówi, że to jest 7+, ale moim zdaniem czytający dziewięciolatek przeczyta to w ciągu jednego wieczora – nie warto więc inwestować 24 złotych w 15 minut. Ale dzieci w wieku 5-7 lat spokojnie są w stanie się tym zainteresować. Tego jest w tym momencie 25 tomów, a każdy dotyczy czegoś i przybliża jakieś zagadnienie. Wszystko jest historią detektywistyczną. Zawsze jest mapa sytuacyjna, potencjalni sprawcy, których można wykreślać w czasie prowadzenia śledztwa. Dzieci się w to wciągają. Kiedy zaczynają czytać, to cała seria leci. Później wchodzą już preferencje rodziców i niektórzy takie dzieci próbują zaczepiać „Mikołajkiem”, ale ten jest lekturą klasy trzeciej i dla kilkulatka jest za trudny.
Nie mam pretensji, bo też kupuję książki dla siebie, uzasadniając to zakupem dla córy. „Mikołajka” bym kupił. Ale też na przykład „Alicję w krainie czarów” lub „Guliwera”, chociaż wiem, że to niekoniecznie dobry pomysł, bo to pozycje dla dorosłych, a nie dla dzieci.
Gdyby mnie pan zapytał, czy są książki, które polecam niechętnie, to na liście jest właśnie „Alicja w krainie czarów”. Także „Pinokio”. „Muminków” też jakoś bardzo nie lubię. Ale wróćmy do pięciolatków. Mamy jeszcze opowiadania pani Piątkowskiej. Są książki Kaspedkego o Bodziu i Pulpecie. Jest pełno opowiadań o psach, kotach. Jest też Tappi, który rośnie wraz z czytelnikami. Te są i dla dwulatków, i dla dzieci, które nie potrzebują już kolorowych obrazków. Są w serii nawet książeczki paragrafowe, gdzie po zakończeniu rozdziału można wybrać, co się będzie działo dalej.
Zupełnie jak w ostatnim „Black Mirror”.
Można to przeczytać kilka razy, a wciąganie dziecka w czytanie też zwykle działa.
Coś dla młodego mola książkowego
A jak mamy mola książkowego w wieku 9+, który zna już wszystko, a trzeba mu dać prezent?
Trzeba zadać kilka pytań. Jaki temat? Sensacja, obyczajówka, detektywistyka czy fantastyka?
Widzę też na półce Stephena Hawkinga.
To jest właśnie sensacja, bo jest to świetnie napisana książka z zagadką i suspensem. Przemyca się tam też dużo wiedzy, ale jest to jednak przygoda. Z detektywistyki może być na przykład coś w stylu retro, Agathy Christie. W obyczajówce na przykład „Bystrzak”, który opowiada o mężczyźnie z niepełnosprawnością umysłową i jego młodszym bracie. Temat trudny, ale świetnie napisany. Można się śmiać na głos, choć temat nie jest do śmiechu. Wydawnictwo Dwie Siostry, to od nich jest „Bystrzak”, ma dużo książek dla dzieci starszych, które można polecać w ciemno. W ubiegłym roku głośno było na przykład o książce „Pasztety do boju”. Kapitalna rzecz. Poważny temat o akceptacji własnego ciała, który jest jednocześnie niezwykle ciekawą przygodą. Mamy „Tippi i ja”, który jest napisany białym wierszem, co może się wydawać zniechęcające, ale czyta się świetnie. Jest też coś, co jest zjawiskiem wyjątkowym na skalę światową. To seria „Wojownicy”, która jest pisana przez cztery autorki, ale pod jednym nazwiskiem – Erin Hunter. Na świecie jest już około 60 tomów. One są dzielone po sześć i co sześć tomów zaczyna się nowa historia. Początkowo nie wiedziałam, komu to polecać, ale czytają to wszyscy. Proszą o nią już nawet ośmiolatki, ale jest raczej dla nastolatków. Od dwóch lat sprzedałam jej zdecydowanie najwięcej. To prawdziwy bestseller i kiedy wychodzi nowy tom, to trzeba odkładać egzemplarze dla stałych klientów. Polecam „Wojowników”.
Są też kategorie, których niekoniecznie bym się spodziewał. Jest prawo i ekonomia.
Są książki, które chcą przybliżać i popularyzować takie tematy wśród dzieci. Świetna jest seria „Czego dorośli ci nie powiedzą”, a w niej: polityka, ekonomia i mózg. Jest „Demokracja” Biedronia, „Skrzatowisko” Ewy Łętowskiej. Dużo jest książek o pieniądzach dla dzieci. Niektóre uczą, jak zarządzać kieszonkowym, a inne opowiadają o tym, jak działa światowa gospodarka.
Książkoteka: Pomoc przez internet i telefon. Dostawa do domu
Kiedy można przyjść, skorzystać z pomocy w wyborze i kupić coś ciekawego?
Od poniedziałku do piątku od 9.00 do 18.00. W sobotę od 10.00 do 15.00. I mamy też otwarte w jedną niedzielę w miesiącu, ale nie zawsze w tę samą.
Informacje można znaleźć na Facebooku?
Tak. Można się tam też dowiedzieć o nowościach.
Można zamawiać wysyłkowo?
Nie mam księgarni internetowej. Próbowałam kiedyś, ale to co ja z nią zrobiłam, to była czysta historia. Może kiedyś spróbuję jeszcze raz, ale zawsze jest możliwość wysyłki.
Czyli można zadzwonić i pogadać tak, jak przed chwilą pogadaliśmy, a książka dojdzie?
Tak. Można też pisać przez Facebooka. Ja dopytuję i pokazuję propozycje. Można sobie wtedy zobaczyć okładki, podrzucam linki do recenzji. Łatwiej wybrać, a ja wybrane wysyłam lub dowożę.
***
Książkoteka mieści się przy ulicy Rajskiej 3 w Krakowie. Numer telefonu to 797 926 010, ale można też pisać przez “messengera”.
***
W serii Krakowski biznes przeczytacie też między innymi rozmowę z Łukaszem Suszkiem z antykwariatu Suszek Books. Ale dowiecie się też, jak dobrać akumulator i gdzie bezpiecznie kupić go z dowozem: Bracia z Azorów naładują wam akumulatory Lub o tym, skąd na pętli 130-ki wzięły się prawdziwe wietnamskie banh mi. Nie brakuje tam także nowohuckich ciast oraz pizzy.
–4 komentarze–
[…] z okazji zapraszamy, by na naszej stronie przeczytać o świetnej księgarni dla dzieci, czyli Książkotece z ulicy Rajskiej. A także tym, co może Wam polecić Łukasz Suszek z antykwariatu Suszek […]
[…] też do lektury innych tekstów z cyklu Krakowski biznes. W tych przeczytanie również o Książkotece, która pomoże wybrać lektury dla młodszych czytelników, Ministerstwie, w którym zamiast […]
[…] też do lektury innych tekstów z cyklu Krakowski biznes. W tych przeczytanie również o Książkotece, która pomoże wybrać lektury dla młodszych czytelników, Ministerstwie, w którym zamiast […]
[…] pomocną racicę do uratowania kina „ Mikro”. To również nasze liczne wizyty w księgarniach i […]