Mała stabilizacja Gomułki: Osiedle Azory z fabryki domów
Mała stabilizacja Gomułki: O budowie nowego osiedla zadecydowała bliskość z centrum Krakowa. Dzisiejszego kształtu osiedle nabrało w latach 60-tych, gdy oddano większość bloków, a także słynny tysięcznik. Pierwszy z nich – zbudowany w systemie Żerań – stoi dziś przy ul. Palacha 15.
Dziś publikujemy trzecią część historii Osiedla Azory autorstwa Grzegorza Krzywaka. Poprzednie dwie znajdziecie TUTAJ i TUTAJ.
W pięcioletnim planie gospodarki miasta z 1961 r. zatwierdzono budowę kanalizacji dla osiedla Azory, a także wyznaczono pierwszą inwestycję budowlaną. Miało powstać 2075 „izb mieszkalnych”. Oznaczało to, że teren Azorów stanie się jednym z ważniejszych punktów polityki mieszkaniowej na planie Krakowa. Do realizacji planu przystąpiono dopiero w 1964 roku, gdy ruszyła budowa sieci wodociągowej dla powstających bloków.
Budowie bloków towarzyszyła modernizacja dróg dojazdowych do osiedla. Zmodernizowano tzw. trasę południową, czyli ulicę Mehoffera i Murarską. To strategiczna trasa dla Azorów – była droga wylotowa na północ (trasa Nowa Huta-Katowice) i południe Krakowa (Łobzów). Dodatkowo remont czekał inne drogi łączące Azory z Krakowem.
Ruszyła także budowa zaplecza handlowego. Było to związane z zarządzeniem MHW. Mówiło ono, że na tysiąc mieszkańców powinno przypadać co najmniej 140 m. kw. powierzchni sklepowej. W związku z niespełnieniem tego warunku przez Azory, budowano nowe placówki handlowe.
Zadbano również o wypoczynek i rekreację dla mieszkańców. W ramach obchodów komunistycznego święta Manifestu Lipcowego, 22 lipca 1964 r. otwarto osiedlowy Park Wypoczynku. Inwestycja dotycząca rozbudowy osiedla była niewątpliwą chlubą polityki mieszkaniowej tamtych czasów. Świadczy o tym fakt, że szczegółowy plan zagospodarowania Azorów dostępny był w lokalu prezydium WRN Kleparz – do wglądu dla obywateli.
Mała stabilizacja Gomułki: Palacha 15
Pierwszy blok, znajdujący się pod kuratelą Spółdzielni Mieszkaniowej „Krakus” (działającej do dziś) został oddany do użytku w 1965 roku. Był to pięciokondygnacyjny budynek z czterema klatkami. Znajdowało się w nim 80 mieszkań. Blok zbudowany był w popularnym wówczas systemie typu Żerań. Obecnie znajduje się pod adresem: ul. Palacha 15. Był to pierwszy z sześciu bloków ustawionych w trzech rzędach.
Przybywały coraz to nowe bloki wraz z tysiącami napływowych mieszkańców („Azory, gdzie wybudowano osiedle mieszkań socjalnych, do których przenoszono mieszkańców poddaszy i suteren, a więc ludzi najbardziej potrzebujących”) Oprócz wspomnianych bloków przy dzisiejszej ulicy Palacha i Radzikowskiego, powstawały kolejne przy ulicy Traktorzystów (obecnie Pużaka), Jaremy, Weissa i Stachiewicza. W 1969 roku postawiono największy blok na Azorach, tzw. tysięcznik, w którym znajdują się 374 mieszkania. (Powierzchnia zabudowy to 1961,8 m2. Powierzchnia użytkowa wynosi 14586,70 m2, przy kubaturze 66074 m3).
Pod koniec lat 60-ych i na początku 70-ych powstały, nieobecne wcześniej, 11-kondygnacyjne bloki przy ulicy Gnieźnieńskiej, Jaremy, Elsnera, Stachiewicza, Chełmońskiego i Różyckiego.
Problemy? Bez zmian
Azory w ciągu kilku lat stały się ogromnym osiedlem, na którym zamieszkało ponad 10 tys. osób. Obok dorosłych wzrosła też – oczywiście – ilość dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. Problem ten rozwiązać miała nowa szkoła. Jak na specyfikę czasów PRL-u przystało, oddanie jej do użytku, zbiegło się ze świętem. Szkoła miała być „upominkiem” na sześćsetlecie dzielnicy Kleparz, a otwierali ją miejscowi notable.
Ciągle – mimo dokonanych zmian – problemem była komunikacja. Choć właściwie była ona problemem coraz większym. Azory wciąż były peryferyjnym osiedlem i podróż do centrum miasta była problemem. Pierwsza linia autobusowa – nr 130 – kursowała niezmiernie rzadko (początkowo tylko do końca ulicy Wrocławskiej). Problemem był też brak postoju taksówek.
Mieszkańcy dziesiątek wielkopłytowych bloków upchanych na małej przestrzeni potrzebowali szkół, sklepów, punktów usługowych i placów zabaw. Zamiast tego mieli między blokami wiejskie chaty (często nawet przedwojenne¬) oraz niedrożne ulice. Groteskowy widok – wiejska chatka z płotem i studnią, stała w cieniu wielkiego, socjalistycznego bloku – był wizytówką Azorów.
Napływowi mieszkańcy zostali wrzuceni do szarego, wielkopłytowego kotła. Azorzanie żyjący tu od lat byli nagminnie wysiedlani ze swoich domów, które były rozbierane pod budowę bloków. Jedyne w swoim rodzaju zmieszanie architektury oraz warstw społecznych było kolejnym etapem historii osiedla.
Władza ludowa usiłowała zaradzić tym problemom. Zgodnie z planami z roku 1970 władze miasta i dzielnicy miały przystąpić do: „realizacji zaplecza usługowego i tzw. małej architektury. W większości osiedli opracowano już harmonogramy robót budowlano-porządkowych dotyczących wykonania zaległych elewacji budynków, porządkowania terenu, urządzania boisk sportowych i sadzenia zieleni i drzew”. Powstały pawilony handlowe – przy ulicy Makowskiego, Jaremy i Radzikowskiego.
Szarości miały zaradzić nowe tereny zielone. W roku 1970 w czynie społecznym rozpoczęły się prace nad parkiem. Budowano go na gruzach dawnego fortu austriackiego (fort nr 11 – Krowodrza). Ciekawostką jest, że w latach powojennych plany urbanistyczne Krakowa opierające się na pomyśle Janusza Bogdanowskiego, mówiły o tworzeniu terenów zielonych właśnie w miejscu dawnych fortyfikacji austrowęgierskich. Azorski park jest jednym z niewielu powstałych na bazie tego planu.
Starano się poprawić kulejącą komunikację. 1 marca 1971 roku uruchomiono pospieszną linie B – na linii Azory – Centrum Administracyjne Nowej Huty. Powstała kolejna linia autobusowa (numer 116) łącząca osiedle z centrum, a kursująca dotychczas tylko do granic osiedla, została przedłużona do ulicy Mehhofera. W jesieni tego samego roku poszerzono jezdnię za wiaduktem łobzowskim po stronie Azorów. Punkt ten był bolączką mieszkańców, gdyż przejazd wąskim, jednopasmowym tunelem odbywał się na zasadzie ruchu wahadłowego. Poprawiła się także infrastruktura gastronomiczna. Z końcem kwietnia na skrzyżowaniu ulic Radzikowskiego i Stachiewicza otwarto bar samoobsługowy „Gryf”.
Lepiej, ale nie dobrze
Były to zmiany na lepsze, ale jednocześnie mieszkańcy zgłaszali kolejne problemy. Od śmieci, które stały się bardzo widocznym elementem osiedlowego krajobrazu, przez brak kina i tramwaju, po obecną na osiedlu chuliganerię. Mówili o tym Azorzanie, ale pisała też krakowska prasa.
W jednym z numerów „Dziennika Polskiego” z 1969 roku pojawił się artykuł o Azorach. Porusza on problem wielkiego placu budowy – jakim wówczas były Azory. Pojawia się także głos rdzennych mieszańców Azorów, czyli zamiana dawnych ogrodów na bloki rotacyjne i szare chodniki. Mówią oni także o ciągłym strachu związanym z wysiedlaniem ludzi z domów pod budowę nowych bloków.
Niezmiennie jednak, na Azorach, pojawiają się wciąż te same sprawy, sprawiające, że opisuje się osiedle jako: „(…)nowoczesną, rosnącą jak na drożdżach (11 tys. izb w ciągu trzech lat!) wielkomiejską dzielnicę. Z jej wszystkimi zdobyczami i brakami. Z kuchniami bez okien, mieszkaniami bez przedpokoi, osiedlem bez restauracji ni baru mlecznego bez żłobka, bez domu kultury, czy bodaj świetlicy(…)”.
Autorka artykułu wspomina również o chuliganach – zawsze kojarzącego się z Azorami elementu: „(…)na przeciwległym chodniku grupa wyrostków z falistymi plezerami poczęła obrzucać się grudami zmarzłej ziemi soczyście częstując „łaciną”. Przyszły na myśl napomknienia azorskich działaczy o chuligańskich wybrykach, o wypadkach włamań, niszczenia dobra publicznego (zdewastowany ogródek jordanowski), o salach nowej szkoły zabryzganej atramentem(…)”.
W roku 1970 w „Gazecie Krakowskiej” pojawia się artykuł o znamiennym tytule: “Jak nie należy planować – wielkomiejskie życie Azorów”. W artykule poruszane są sprawy beznadziejnej komunikacji oraz o zaniechaniu uruchomienia na Azorach linii szybkiego tramwaju. Dziennikarz przypomina także o obiecanym kinie i domu kultury, których oczy mieszkańców Azorów nigdy nie ujrzały. I pojawiają się ciekawe statystyki milicyjne. Oto one: „Sięgnijmy tymczasem do milicyjnych statystyk, w stosunku do całej dzielnicy moralnie zagrożeni stanowią na Azorach 45,3 proc., przestępstw kryminalnych dokonywanych przez osoby dorosłe i nieletnie było tu 20,8 proc. Chuligańskich wybryków 17.2 proc., poważne przestępstwa w stosunku do wszystkich popełnionych w dzielnicy zajmowały 27,3 proc.”.
Konkluzją artykułu jest przestroga: żeby Azory były ostrzeżęniem dla budowniczych sąsiedniego osiedla Krowodrza („ochrzczonego” potem mianem XXX-Lecia PRL) i dla wszystkich inwestycji urbanistycznych w Krakowie.
To trzecia część historii Osiedla Azory autorstwa Grzegorza Krzywaka. Poprzednie dwie znajdziecie TUTAJ i TUTAJ.
Cykl zamknie jeszcze jeden tekst, który będzie poświęcony kryminalnej historii Osiedla.
–8 komentarzy–
sadsadsa
Przez kilka lat (1973-1980) mieszkałem na Azorach z rodzicami i babcią (potem jeszcze siostrą) w takiej klitce w bloku przy ul. Stachiewicza – jeden pokój, łazienka czy raczej mikrołazienka (bez umywalki), kuchnia – tzw. ślepa kuchnia (bez okna).
Teraz Azory są niszczone systematycznie przez niekompetencję radnych dzielnic, miasta i prezydenta. Na rogu ulic jaremy i Gnieźnieskiej na miejscu drzew powstanie następny blok.
Pozwolę sobie przypomnieć wycięte trzy drzewa na rogu Jaremy i Weissa, żeby biedni kierowcy mieli gdzie parkować.
Mieszkam i wiem, że mieszka się bardzo miło
Urodzilem sie w domu ktory wybudowal moj dziadek. Stachiewicza 28. W latach siedemdziesiatych byl na dole fotograf. W roku 1981 wyjechalem z mama do Stanow. (dlatego przepraszam za bledy z Polskiego) Azory wspominam jak raj. Cudowne dziecinstwo. Trzy bloki pelne kolegow. Kilka miesiecy temu dowiedzialem sie ze trzy domy, tez i ten gdzie sie urodzilem, zostaly wyburzone. Smutne to malo powiedziane. Pozdrawiam wszystkich z Azorow!!
[…] zmiany – zapowiada starszy z braci. Auto Gigant wpisał się już w krajobraz osiedla. Azorzanie lubią tu przychodzić nie tylko dlatego, że to porządny sklep, ale też dlatego, że znają ich właścicieli, dwóch […]
[…] wszystkie dzieci. O “Madzie” – która od blisko trzech dekad działa na osiedlu Azory – rozmawiamy z Magdaleną Prochal-Bosak – właścicielką rodzinnego sklepu […]