Małopolski Wagon Rodzinnie: Zmienili słynny osiedlowy bar w polecaną restaurację!
Małopolski Wagon Rodzinnie znajdziecie w miejscu, w którym kiedyś był znany na Azorach Bar u Taty. Ten zmienił się nie do poznania i dziś przy ulicy Czerwieńskiego 20a znajdziecie polecaną restaurację. Jej klasę potwierdzają kulinarni blogerzy, ale też doskonałe opinie w internecie. Krowa też poleca, by zajrzeć.
Wyjątkowe jest w niej to, że stworzono ją tak, by było wygodnie także z dziećmi.
***
“Pan Tata był kelnerem, barmanem i kucharzem”
Jak się zaczęło? I co ma z tym wspólnego Bar u Taty.
Dorota Waga, Małopolski Wagon Rodzinnie: Przeglądałam ogłoszenia i był do odstąpienia. Przyjechałam. Stan był mocno nadszarpnięty. Można powiedzieć, że była to mordownia.
Chyba można. Bar u Taty miał urok, ale ciężki.
Pan Tata był kelnerem, barmanem i kucharzem. Spodobało mi się miejsce. Dom. Obejście. Fajne miejsce na rodzinny lokal, a ja od początku chciałam właśnie taki. Ale z Panem Tatą był ciężki temat negocjacyjny. Miał nierealne oczekiwania. Negocjowałam miesiącami. Podnosił. Obniżał. Nie dogadaliśmy się. Temat odpuściłam. Ale poznałam przy okazji pana Andrzeja, który jest właścicielem tego budynku. Polubiliśmy się. Wymieniliśmy się telefonami i po dwóch latach pan Andrzej mnie znalazł, zadzwonił i się dogadaliśmy.
Dwa lata czekać na lokal? Nietypowo.
Nie czekałam. Odpuściłam. Nie paliło mi się. Ale temat sam wrócił. Zrobiliśmy remont i zaczęła się pandemia. Umowę z panem Andrzejem podpisywałam 1. kwietnia w pierwszej fali pandemii.
Małopolski Wagon Rodzinnie startował w pandemii
Odważnie. Wszyscy się raczej zastanawiali, jak przetrwać lub umowy rozwiązać.
Nie planowałam się spieszyć. Jeszcze byłam po drodze w ciąży i musiałam to pogodzić. Dlatego robiłam wszystko powoli. Bez ciśnienia. Byle dotrzeć do celu, ale się nie „wyżyłować” fizycznie i psychicznie. Dzięki temu mieliśmy czas przemyśleć restaurację. Remont zrobił teściu z mężem, tatą i kolegami. Tapety kleiłam ja. Dwa tygodnie przed porodem. Teść kładł płytki. Pomogły też chłopaki z kuchni, którzy też nie są tu przez przypadek. Moja koleżanka z dawnych lat wyszła za kucharza i kiedy dowiedziałam się, że Łukasz jest szefem kuchni, to go tu zaprosiliśmy. Stworzył sobie zespół.
I jak przyszli w sierpniu do pracy, to się okazało, że jest poślizg z tematem budowlanym i tynki jeszcze nie są położne. Stanęli na wysokości zadania i sami robili tutaj budowlankę.
Uczyli się. I tak pomogli doprowadzić do otwarcia.
Fajnie. Skąd pomysł?
Na lokal czy formę?
“Nie chciałam otwierać nic na Rynku”
Jedno i drugie.
Ja od dziecka jestem wychowywana wokół jedzenia. Wszystko to, co z nim związane jest mi bliskie. Od wielu lat prowadzę na Długiej Małopolski Wagon Smaków. Ja w tym żyję. A forma taka, bo mam troje dzieci. Dla mnie wyjście na obiad z małymi dzieciakami, to jest ciężka sprawa. Żeby dziecko nie uciekło. Nie wpadło pod samochód. Żeby dało się odpocząć. Nie chciałam otwierać nic na Rynku. Na Kazimierzu. Chciałam stworzyć miejsce odpoczynku, gdzie da się dobrze zjeść. Zwykle jest bowiem tak, że jak jest coś dla dzieci, to jedzenie nie jest zbyt dobre. A jak jest dobre jedzenie, to nie jest dla dzieci i ma się wrażenie, że dzieci przeszkadzają. Trzeba iść na kompromis. U nas nie trzeba.
Doświadczenie widać. Polecał was Kamil z bezfarmazonu.pl. Macie też rewelacyjne opinie. Jak się robi tak, że ma się prawie 5.0 w sieci?
To nasza filozofia przegadana z kuchnią. Dobrze wiedziałam, czego chcę. Kucharze też wiedzą, czego chcą. Łukasz, szef kuchni, ma bardzo podobny pomysł. Dograliśmy się. Żeby było dobrze muszą być fajni kucharze, fajne kelnerki i wszystko musi być uczciwe. I tak właśnie jest.
Analizujemy każdą opinię.
Widziałem właśnie, że nawet na negatywy odpowiadacie bardzo skromnie.
Negatywy są potrzebne. To drogowskaz. Są i takie, na które nie odpowiadam, bo każdy jest człowiekiem i czasami się zwyczajnie nie da. Ale uwagi są bardzo cenne.
Mięso i pizza
Specjalność zakładu?
Mięso i pizza. Mięso to moje życie od dzieciństwa, coś na czym się znam i czym chciałabym podzielić się z ludźmi. A pizza to filar dla rodziny. To co dzieci chcą jeść. Pizza musi być taka, żeby każdy miał poczucie że zjadł coś naprawdę dobrego. Karmię nią swoje dzieci, więc na wątpliwą jakość tu nie może być miejsca.
Małopolski Wagon Rodzinnie znajdziecie między osiedlami
A co decyduje o tym, że miejsce jest też dla dzieci?
Obejście, mamy parking, duży plac zabaw. Jesteśmy na uboczu więc jest daleko od ruchliwej drogi. Mamy osobne menu dla dzieci i kącik z zabawkami w środku. Rodzice mogą spokojnie usiąść i zjeść a dzieci w tym czasie mają gdzie bezpiecznie się bawić.
No tak. To jest w centrum między Radzikowskiego, Chełmońskiego. Ze Stelmachów też jest blisko. Ale jednocześnie trochę z boku. Wiedzą o was?
Właśnie chyba tu jest problem, że nie wiedzą.
Jesteście między kilkoma osiedlami, ale z boku.
I dzięki temu są drzewa, krzewy.
“Nie wyobrażam sobie powtórki lockdownu”
To się ludzie dowiedzą. Mam nadzieję. Jak się otwierało interes w pandemii?
Ja jestem idealistką. Jak sobie coś wymyślę, to latami dążę, żeby to było. Oduczyłam się robienia w życiu rzeczy szybko, nagle. Z pandemią wydawało mi się, że może być trudno, ale kiedyś się skończy. Jednak kiedy w październiku praktycznie z dnia na dzień zamknęli nam lokal, to było zaskoczenie. Głównie finansowe. Wcześniej zatrudniłam ludzi. Wiem, że każdy ma rodzinę. Chłopaki z kuchni są głowami rodzin. A tutaj się zderzyliśmy z totalnym niczym. Kompletnie nic nie było. Knajpa była otwarta za późno w stosunku do wymogów tarczy.
W CEIDG na pierwszym miejscu miałam sklep, a nie gastronomię. To wykluczyło nas z wszelkiej pomocy i nie dostaliśmy nawet zwolnienia z ZUS. Otworzyliśmy się chwilę przed zamknięciem knajp. Nie istnieliśmy w sieci, bo nie istnieliśmy jeszcze w rzeczywistości. To był ciężki okres. Dołujący. Pensje, ZUS to nie było po kilka tysięcy miesięcznie. Byłam przygotowana, tworząc biznesplan, że przez jakiś czas trzeba będzie dokładać.
Ale nie tyle. Nie wszystko. Jakoś przeżyliśmy. Jesteśmy z tyłem, ale do przodu.
Boicie się powtórki?
Nie wyobrażam sobie. Na logikę – skoro leżą szczepionki, to chyba jest wybór. Ale też jak nas zamkną, to mamy już rok. Jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji, że istniejemy i mamy klientów.
Do 3 kilometrów
Dowozicie?
Tak. Korzystamy z Deligoo. Oni dowożą trzy kilometry od lokalu. Mieli pięć, ale schodzą z tego, bo przez krakowskie korki to traci sens. Dojeżdża zimne. Bez sensu.
Korki w Krakowie?
A skąd. 🙂 W tygodniu mamy ofertę lunchową, pizzę. I całą naszą stałą kartę, która jest dopracowana przez nas wszystkich. Pracujemy nad nią wspólnie.
Małopolski Wagon Rodzinnie zaprasza na święcę wołową
Jest danie popisowe szefa kuchni? Na co byś zaprosiła gościa, który przychodzi pierwszy raz?
Świeca wołowa! Sam kawałek mięsa to mój wymysł, znam się na tym dobrze i zależało mi, żeby ludzie mogli spróbować czegoś czego nie znają. A świecy nie podają praktycznie nigdzie. Przeważnie kucharze korzystają z łatwych i popularnych kawałków. Dobrze brzmiących jak polędwica. Wiesz co to świeca?
Nie mam pojęcia.
Jeszcze jakiś czas temu nikt nie wiedział. To element woła, który dorównuje polędwicy. Za komuny nauczono nas, że tego się nie je. A to szlachetny kawałek mięsa. Szef kuchni Łukasz potrafi go rewelacyjnie przyrządzić i skomponować wybitne danie. To jest coś co trzeba zjeść.
***
Czytaj też o krakowskim lumpeksie, który trafił na okładkę Vogue. I świetnych banh mi, które znajdziesz w Przystanku Vietnam na azorskiej pętli 130-ki.
Małopolski Wagon Rodzinnie polecało m. in. bezfarmazonu.pl.
- Czytaj także: Gdzie tanio zjeść w Krakowie? Turyści polecają
- Czytaj także: Atrakcje w Krakowie, które polecają turyści!
–1 Komentarz–
[…] Czytaj także: Zmienili słynny osiedlowy bar w polecaną restaurację! […]