“Kazimierz stał się dzielnicą turystyczną i moja działalność tam zanikała”
– Jestem panem własnego losu i czasu. Oczywiście są takie momenty, że pracuje całymi dniami, przychodzę w soboty i w niedziele, ale wiem, że robię to dla siebie – tak o swoim biznesie mówi Marcin Nawrot, właściciel Serimax Pracowni Sitodruku, w którym zrobicie nadruki na koszulki.
Jak zaczynałeś?
Marcin Nawrot: Nie było to jakoś specjalnie wyszukane lub poprzedzone głębokimi przemyśleniami. Po prostu odpowiedziałem na ogłoszenie w gazecie. Skończyłem telekomunikację i po szkole szukałem pracy w zawodzie, a że takich ogłoszeń nie było, to brałem, co jest.
Po latach mogę stwierdzić, że właśnie to ogłoszenie zmieniło całkowicie moje życie.
Jego treść brzmiała podobnie jak większości ogłoszeń. Czyli, że młody zespół poszukuje osób dynamicznych, komunikatywnych, chcących się rozwijać w działającej w Krakowie polsko-amerykańskiej drukarni. Każdy mógł się zgłosić. Poszedłem na rozmowę i dostałem pracę na okres próbny. Łatwo nie było, rzucili mnie prosto na głęboką wodę, tzn. odbiór koszulek przy karuzeli automatycznej o prędkości 600 sztuk na godzinę. Docelowo z kilku osób z mojej grupy zostały tylko dwie.
Nauczyłem się tam wszystkiego, o czym wcześniej nie miałem zielonego pojęcia. Jak chociażby procesu przygotowania klisz, matryc i obsługi wszystkich maszyn.
Po kilku latach stwierdziłem, że chcę czegoś więcej. Chcę się rozwijać właśnie w tej dziedzinie. Nie miałem takiej możliwości w firmie, w której pracowałem więc postanowiłem iść własną ścieżką. Zacząłem jeździć po Europie, gdzie podejmowałem pracę w drukarniach. Były to Włochy, Wielka Brytania. Każda z tych firm miała inny profil działalności. Jedni prowadzili nadruki na odzieży, inni na znakach drogowych, jeszcze inni na elementach elektronicznych. Ta przygoda uświadomiła mi, jak duże zastosowanie ma druk w życiu codziennym.
A jak wyglądały twoje początki na polskim gruncie?
Sitodruk pod koniec lat 90. w Polsce był już standardem. Ale termotransfer Caviar Bead (czyli nadruk pokryty małymi bezbarwnymi kuleczkami) z którym pierwszy raz miałem styczność we Włoszech spróbowałem przenieść na polski rynek. Zamówiłem w Korei małą partię z tego typu drukiem i uderzyłem z tym na rynek w Krakowie oraz na Krupówki w Zakopanem. Produkt się przyjął i zamówienia miałem już nie na 10 sztuk, ale na 50 sztuk, a z czasem ich jeszcze przybywało. Był to moment przełomowy w mojej działalności, bo biznes powoli zaczął się kręcić.
Pozwoliło mi to bardzo powoli oszczędzać na sprzęt, który chciałem sobie kupić, aby samodzielnie móc wykonywać wszelakie nadruki. Mam w pracowni swoją pierwszą maszynę, którą wtedy kupiłem do wgrzewania właśnie termotransferów. Jest to ręczna prasa, która do dziś działa bez zarzutów. Tak powolutku przez kilka lat dokupywałem kolejne elementy dzięki czemu stałem się niezależny od innych branżowych firm usługowych. Z małych nadruków nie da się wyżyć, więc zależało mi na czymś konkretnym abym mógł obsłużyć większe zlecenia.
Kupiłem zestaw do sitodruku, który pozwala na wykonywanie większych nakładów.
Co u ciebie można zamówić?
Głównym profilem w mojej działalności jest sitodruk, jest to bardzo trwała metoda nadruku na odzieży. Wywodzi się z XVII wieku, ale przez wszystkie lata była ciągle udoskonalana. Obecnie zaczyna on być wypierana przez nowe metody druku cyfrowego. Póki co nie staram się z tym walczyć. Łączę w pracowni zalety obu technik.
Klientami są osoby prywatne, które na przykład zamawiają kilka sztuk nadruku na koszulki pod specjalne okazje. Drukujemy dużo dla Harcerzy na wyjazdy obozowe oraz klubów sportowych. Obsługuję również większe firmy czy agencje reklamowe. Zlecenia dotyczą oczywiście koszulek, bluz, polo, kamizelek dla pracowników. Obsługujemy firmy w Polsce i zagranicą.
Większość czynności wykonujecie ręcznie?
Wszystko jest wykonywane ręcznie, jest to manufaktura. Do sitodruku mamy karuzelę, gdzie najpierw trzeba przygotować matrycę, na którą nakłada się farbę ręcznie i również ręcznie rozprowadza się ją po materiale. Odzież na maszynę również nakłada się ręcznie. Proces suszenia wymaga od nas pracy fizycznej, czyli jest to od początku do końca praca ludzkich rąk, która kosztuje sporo wysiłku. Zdarza się, że dziennie musimy wydrukować 500 i więcej sztuk koszulek, będąc cały czas na nogach. Praca nie jest łatwa i przyjemna, ale efekt końcowy cieszy.
Jaki macie zespół?
Na ten moment to ja i Basia, czyli dwie osoby. Jeszcze chwile temu pomagał nam mój tata. Jeżeli jest duże zamówienie zawsze mogę liczyć na pomoc rodziny, w końcu to firma rodzinna.
A co w tej pracy lubisz najbardziej?
Zdecydowanie to, że jestem niezależny, nikt mi nie dyktuje, co mam robić i jak długo zostać w pracy.
Jestem panem własnego losu i czasu. Oczywiście są takie momenty, że pracuje całymi dniami, przychodzę w soboty i w niedziele, ale wiem, że robię to dla siebie.
Przeniosłeś się z Kazimierza do Huty. Dlaczego?
Kazimierz stał się dzielnicą turystyczną, restauracyjną i moja działalność tam zanikała. Dodatkowo ogromne problemy z miejscem do parkowania nie pomagały. Lokal został zresztą przejęty na restaurację. Potrzebowałem też więcej miejsca na sprzęt i trafiłem na dobre miejsce w Nowej Hucie na osiedlu II Pułku Lotniczego. Mam tutaj większy parking a sam lokal jest bardziej zadbany, cieplejszy i bardzo dobrze zlokalizowany.
Mam pomysł na wzór na koszulce, więc jak to ciebie przyjdę, to mi pomożesz w doborze odpowiedniej techniki?
Obsługujemy klientów zarówno w pracowni jak i przez internet. Każdemu doradzamy technikę jaka najlepiej sprawdzi się w jego projekcie. Wszystko zależy od wielkości wzoru, ilości kolorów czy samego przygotowania projektu. Współpracujemy z kilkoma hurtowniami, dlatego też dobór koszulek, ich wielkość czy kolor jest do ustalenia. Na miejscu można zobaczyć jak wyglądają nadruki w różnych technikach, dotknąć materiał i wzór i dobrać sobie coś typowego dla własnych oczekiwań.
Widzę, że jesteś pełen energii, więc nie sądzę, że masz zamiar ,,spocząć na laurach”. W jakim kierunku chcesz rozwijać swoją firmę?
Cały czas obserwuję co dzieje się „na rynku”, jakie nowości są wprowadzane, niestety wielkość lokalu nie pozwala mi na poszerzenie asortymentu czy zakup nowych maszyn, ale na pewno wycisnę z sitodruku, co tylko się da! Obiecuję!!!
Serimax Pracowni Sitodruku mieści się na osiedlu 2 Pułku Lotniczego, Pawilon 1 w Nowej Hucie.
Szczegóły i profil firmy można zobaczyć na stronie internetowej Strona główna – Printing-Service.
***
Czytaj także:
- “To ogromna satysfakcja, że mieścimy marzenia dwójki zakochanych ludzi na małych krążkach”
- Mistrz z Krakowa zrobił szachy dla Stinga
- Kultowa piekarnia z ulicy Długiej. Tutaj od 70 lat powstaje chleb na naturalnym zakwasie, bez ulepszaczy i konserwantów
- Ostatni krakowski czapnik: zacząłem, bo żona zaszła w ciążę [FOTO]
–1 Komentarz–
[…] wiele, ale w zderzeniu z krakowską triadą stają się bezbronni. Turyści wypierający lokalsów, wpływ drogiej strefy płatnego parkowania oraz ciągnące się i źle koordynowane remonty potrafią położyć każdy niewielki biznes. Tym […]