Niedźwiedź Wojtek. Park Jordana ma nowego lokatora
Park Jordana zyska nowego lokatora. “Zamieszka” w nim niedźwiedź Wojtek. I będzie to niedźwiedź wyjątkowy, bo waleczny, palący, pijący i lubiący słodycze. O tym co to za miś i skąd się wziął pisze Ewa Cuber-Strutyńska.
Wiosną 1942 roku tysiącom polskich żołnierzy i cywilów udało się ewakuować ze Związku Radzieckiego do Iranu. Tam skrzyżowały się losy wojska polskiego oraz małego perskiego niedźwiadka brunatnego, który został brutalnie wyrwany ze swojego środowiska. Myśliwi zastrzelili jego matkę a on sam znalazł się w rękach perskiego chłopca. I pewnie gdyby nie Polka – Irena Bokiewicz, zostałby poddany brutalnej tresurze, stając się jedną z wielu atrakcji ulicznych jarmarków.
Osiemnastoletnia Irena doprowadziła do wykupienia niedźwiadka i zaniosła go do obozu dla cywilów pod Teheranem. Irenę najprawdopodobniej rozczulił widok bezbronnego, przypominającego szczeniaka misia. Jednak pomimo rozczulającego wyglądu i zachowania, po pewnym czasie jego obecność stała się zbyt uciążliwa dla towazyszek dziewczyny. Skończyło się tolerowanie wybryków mniejszego kalibru w postaci chodzenia po głowach śpiących Polek czy tych bardziej dokuczliwych jak wyżeranie prowiantu. Wspólnie podjęły trudną decyzję o przekazaniu go dowódcy 5. Wileńskiej Dywizji Piechoty gen. Mieczysławowi Borucie-Spiechowiczowi, który zdawał sobie sprawę, że trzymanie zwierzęcia w oddziale frontowym byłoby czystym szaleństwem. Dlatego przekazał go dalej…
Niedźwiedź Wojtek: Pers w wojsku polskim
22 sierpnia 1942 roku młody miś znalazł się szeregach 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii 2 Korpusu Polskiego. Nadano mu imię Wojtek, które oznacza wojaka cieszącego się z walki i oddano pod opiekę Piotrowi Prendyszowi, który od tej pory zyskał dodatkowy obowiązek: bycia mamką dla szeregowca Wojtka. W pierwszej kolejności należało nowego żołnierza wychować. „Matka Prendyszowa” karmiła go mlekiem podawanym w butelce po wódce, pozostali żołnierze podrzucali mu słodycze. Wojtek dorastał i mężniał na ich oczach. Szybko zamienił mleko na bardziej dorosły trunek, jakim było piwo, które sprawnie otwierał wbijając w puszkę swój kilkunastocentymetrowy pazur. Zapatrzony w swoich starszych kolegów polubił także smak tytoniu a delektował się nim w dość osobliwy sposób, poprzez połykanie zapalonych papierosów, innych nie zjadał.
U boku polskich żołnierzy Wojtek mógł się czuć bezpiecznie a nawet bardzo komfortowo. Pomimo że miał własne legowisko, lubił zakradać się do łóżka swojego opiekuna. Gdy kąpał się w łaźni polowej, najczęściej zużywał całą wodę, dlatego żołnierze zaczęli ograniczać mu ten przywilej. Pewnego dnia Wojtek wykorzystał ich nieuwagę i wszedł pod prysznic. W pewnym momencie żołnierze usłyszeli przerażliwy krzyk dobiegający z łażni. Po przybyciu na miejsce okazało się, że autorem tych wrzasków był nieproszony gość – arabski szpieg, którego celem było znalezienie magazynu broni. Dzięki Wojtkowi plan się nie powiódł, otoczył sparaliżowanego ze strachu intruza, którego następnie przejęli polscy żołnierze.
Ta nieprawdopodobna historia jest jedną z, wielu, jakie przytrafiły się w ciągu kilkuletniej wędrówki żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii przez Iran, Irak, Syrię, Palestynę, Egipt do Włoch.
Niedźwiedź Wojtek: Od maskotki do żołnierza
Wojtek dorastał na oczach swoich opiekunów dostarczając im rozrywki oraz ubarwiając im szarą, wojenną rzeczywistość. Szybko z małego rozkosznego misia stał się przewyższającym pod względem wzrostu, siły i wagi swoich towarzyszy niedźwiedziem.
Równie szybko Wojtek przyzwyczaił się do żołnierskiego stylu życia, przyswajając sobie nie tylko ludzkie używki, ale również pomagając w swój niedźwiedzi sposób polskim kompanom. Pozostawienie Wojtka w ciężarówce gwarantowało, że nikt nie ośmielił się jej zwędzić. Pilnował także obozowego zaopatrzenia gdyż często zdarzało się, że za sprawą tubylców znikały całe namioty. Niezwykłe talenty niedźwiedzia jeszcze pełniej ujawniły się w czasie bitwy o Monte Cassino, podczas której Wojtek pomagał swoim kolegom nosząc kilkudziesięciokilowe skrzynki z amunicją. Pamiątką po tym wydarzeniu jest odznaka przedstawiająca niedźwiedzią niosącego pocisk artyleryjski, która stała się symbolem 22. Kompanii.
O tym, że Wojtek traktowany był na równi ze swoimi ludzkimi towarzyszami świadczą również kary, jakim był poddawany. Pewnego dnia stał z plecakiem na stójce wraz z dwoma innymi żołnierzami, co miało być konsekwencją niedopilnowania niedźwiedzia, który się lekko wstawił i zaczął broić. Rzucającą się w oczy różnicą między Wojtkiem a pozostałymi żołnierzami, oczywiście poza wyglądem, było noszenie przez Wojtka obroży. Co tu dużo mówić, Wojtek był prawdziwym żołnierzem w stopniu szeregowca, mogącym wylegitymować się własną książeczką wojskową i będącym na żołdzie Jej Królewskiej Mości. Był również a może przede wszystkim niezwykłym przyjacielem żołnierzy 22. Kompanii.
Człowiek w niedźwiedziej skórze?
Wojtek miał wiele cech ludzkich, w tym uczucie empatii. Potrafił wyczuć nastrój swoich kolegów. Na swój sposób starał się ich pocieszać, siadając blisko i zwieszając głowę. Wyrażał również tęsknotę jak tylko Prendysz oddalał się gdzieś na dłuższy czas. Potrafił się także bawić a jego ulubioną rozrywką było uprawianie zapasów i boks z żołnierzami. Jak każdy człowiek miał również swoje słabości. Podstawową była oczywiście słabość do wszystkiego, co słodkie, drugą – kąpiele.
Żołnierze ulegając urokowi swojego włochatego kompana starali się jak najczęściej umożliwiać mu korzystanie z wody. Na pustynnym szlaku polewano go wodą z cysterny, we Włoszech umożliwiono mu kąpiele w Adriatyku, a w Szkocji zawożono go nad rzekę. Wybudowano także dla niego specjalny basen. Wojtek uwielbiał także płatać figle świadomie lub mniej, gdy na przykład dewastował magazyny w poszukiwaniu słodyczy. Pamiętać należy również o tym, że Wojtek odżywiał się wyłącznie tym, czym jego koledzy, dlatego przebywające w kompanii inne zwierzęta mogły czuć się bezpiecznie.
Końcówkę wojny Wojtek spędził nad Adriatykiem, niejednokrotnie wywołując popłoch wśród plażowiczów. W tym czasie ulubioną rozrywką Wojtka było podpływanie pod wodą do kąpiących się kobiet i niespodziewane wynurzanie się z wody. Niezapomniane spotkanie!
Wojtek był także „psem na baby”, ale tu podkreślić należy, że jego sympatię wzbudzały tylko kobiety-żołnierze, pozostałe nie były w jego guście. Swoim koleżankom także lubił robić kawały. Jednego dnia zerwał suszącą się damską bieliznę i uciekł ku przerażeniu jej właścicielek. „Ofiarami” Wojtkowych żartów były także szkockie mewy. Wojtek kładł się na plaży udając trupa i czekał aż mewy zaczną się nim interesować i coraz bardziej się do niego zbliżać. Gdy były wystarczająco blisko łapał mewę by po chwili ją wypuścić, była to dla niego świetna zabawa. Kres człowieczeństwa niedźwiedzia przyniósł rok 1947.
Od żołnierza do cywila
Po wojnie Wojtek wraz z żołnierzami ze swojej kompani znalazł się w Szkocji. W Glasgow przywitano ich z wszelkimi honorami. Wojtek robił furorę. Zwłaszcza w okolicznych knajpach i na potańcówkach, na które był zabierany przez swoich kolegów.
Ze względu na tymczasowość ośrodków dla zdemobilizowanych Polaków należało zatroszczyć się o przyszłość niedźwiedzia. W 1947 roku zamieszkał w zoo w Edynburgu, w którym przebywał aż do swojej śmierci 2 grudnia 1963 roku. Wojtek przez cały ten okres był odwiedzany przez kolegów z kompanii reagując na język polski. Nigdy nie powrócił do swojej ojczyzny podobnie jak bardzo wielu Polaków. Stracił także swoją dawną energię a nieczesane futro utraciło swój blask, stając się szare i przykurzone. Jednak bez wątpienia umieszczenie niedźwiedzia w zoo było dla jego opiekunów lepszą alternatywą od uśmiercenia go strzałem w głowę. Ten niesamowity niedźwiedź doczekał się różnych form upamiętnienia w Szkocji i Wielkiej Brytanii. Teraz czas na Polskę.
Pomnik. Park Jordana zyska nowego lokatora
W kwietniu Rada Miasta Krakowa podjęła decyzję o upamiętnieniu niezwykłego żołnierza 2. Korpusu Polskiego, który u boku Polaków przeszedł cały szlak bojowy od Iranu po Monte Cassino. Jego pomnik ma stanąć na początku przyszłego roku w Parku im. dr Henryka Jordana [ Park Jordana ], między drogą prowadzącą do placu zabaw a drogą do galerii Wielkich Polaków. Towarzystwo Parku zadeklarowało ufundowanie pomnika. Jego projekt zostanie wybrany w drodze konkursu.
–0 Komentarz–