Wierzą w dobrego Potwora i spotykają się na Miasteczku
Jest to nowa religia. Objawiła się zaledwie osiem lat temu. Jej jedyny dogmat to brak dogmatów. Zdobyła sobie już setki tysięcy wiernych, którzy dbają o to, by piątek święcić piwem i nie być dupkiem. Pastafarianie – bo o nich chodzi – są też w Krakowie i spotykają się w Krowodrzy.
Wierzą, że świat został stworzony 5 tys. lat temu przez Latającego Potwora Spaghetii, który dzieła stworzenia dokonywał po pijaku (zaczął bowiem od wymyślenia piwa) lub na kacu. – Nie wierzycie, że to prawda? To rozejrzyjcie się. Czy to wszystko dało się stworzyć na trzeźwo? – przekonują niedowiarków i wskazują na przykład na dziobaka, bo czy na trzeźwo można było wymyślić połączenie kaczki z piżmoszczurem?
Pastafarianizm nowych wyznawców zdobywa sobie jednak nie tylko na drodze objawień (które wierni nazywają dotknięciem makaronowatą macką), ale też dzięki zestawowi niezwykle życiowych nakazów moralnych, które jednak nie są żadnymi nakazami tylko zaleceniami (- Nasz Potwór nie jest zasadniczy – mówią).
Jest ich osiem, choć LPS przekazał 10. Nie wszystkie są jednak znane, ponieważ kapitan Mosey, który odbierał je na Górze Salsa, nie doniósł na dół wszystkich i dwie zgubił lub ukrył, co – jak podkreślają Pastafarianie – jest dowodem na to, że ich standardy moralne są liche.
– Generalnie chodzi o to, żeby nie być dupkiem – mówią. Ale też nie przyznawać się do rozmów z Bogiem, pamiętać, że kobiety są równe mężczyznom i nie budować kościołów (meczetów, kaplic i synagog), bo pieniądze można wydać lepiej. – Na przykład na kablówkę – można od nich usłyszeć. Przestrzegając tych prostych zasad można liczyć na pastafariański raj, w którym podstawą jest smaczne piwo ładni lub ładne striptizerzy oraz striptizerki (według potrzeb i upodobań) oraz bezprzewodowy internet. (W piekla, o ile istnieje, ma być podobnie, tylko piwo jest tam wygazowane, a striptizerki brzydkie.)
Pastafarian przybywa bardzo szybko, a w Krakowie spotykają się na Krowodrzy – dokładnie na Miasteczku Studenckim AGH. Wcześniejsze spotkania odbywały się w Klubie Filutek i gromadziły nawet kilkudziesięciu wiernych. A w ostatnią sobotę spotkanie Kościoła LPS odbyło się przy grillu. Frekwencja tym razem wprawdzie nie dopisała, ale dzięki temu mogliśmy zadać przełożonemu krakowskiej gminy Igorowi Baranowi kilka pytań.
Tomasz Borejza: Jak się do Ciebie zwracać? Wielebny? Przełożony?
Igor Baran: Nie wiem. Ani jeden, ani drugi tytuł mi się nie podoba. Nie ma co tworzyć sztucznych tworów, poziomów i hierachii. Ja w każdym razie tego bardzo nie lubię.
Zatem Igor. Jeżeli ktoś poczuje dotknięcie makaronowatej macki to, gdzie was szukać?
Przede wszystkim na facebooku. Jest tam profil Oficjalnego Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti oraz wspólnoty krakowskiej, gdzie informujemy o spotkaniach. Mamy też stronę internetową. Jest tam kontakt do mnie. Można pisać, pytać. Zawsze odpowiem.
Na żywo spotykacie się na Miasteczku?
Do tej pory spotykaliśmy się na Miasteczeku Studenckim AGH w Klubie Filutek, bo Miasteczko to jest miejsce, które sprzyja wolnemu myśleniu. Jednak jeżeli tylko ktoś ma inny pomysł to można pisać z propozycjami. Nie jesteśmy dogmatyczni.
Jak już się spotykacie to świętujecie. A jak świętują pastafarianie?
Tak jak widzisz. Przy piwie i kiełbasce.
Kiełbaska, a nie makaron?
Potwór nie jest zasadniczy. Warunki polowe nie sprzyjają makaronowi, dlatego może być kiełbaska. Ważne żeby świętowanie było udane. To najbardziej cieszy Jego Makaronowatość.
Kościół podziemny
Spotkania odbywają się w religijnym podziemiu. Całkiem niedawno Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji odmówiło bowiem wpisania Kościoła Latającego Potwora Spaghetti do rejestru wyznań religijnych. Decyzje motywując tym, że pastafariański Potwór nie może być bogiem, bo nie tremendum, czyli nie przeraża (poważnie!).
– Przede wszystkim jednak, musi pojawić się refleksja natury zasadniczej: czy jest możliwe, aby jakaś grupa ludzi w miarę rozsądnych i w miarę wykształconych w sposób poważny traktowała tezę, iż w rzeczywistości istnieje Latający Potwór Spaghetti, który stworzył wszechświat, jest wszechmogący i wszechwiedzący – pisali też pochodzący z Krakowa autorzy ekspertyzy, na którą powołało się kierowane przez Michała Boniego Ministerstwo.
Pastafarianie się tym jednak nie przejmują, nadal pamiętają o świętowaniu w piątki i zapowiadają, że jeżeli będzie trzeba to pójdą do Strasburga, by zapewnić sobie równe prawa z innymi religiami, które ich zdaniem w niczym nie są lepsze, a czasami nawet gorsze, bo ich Potwór rzeczywiście nie przeraża, a u innych różnie z tym bywa. Na dowód, że mają rację przytaczamy podpowiedzi, którymi mogą, ale nie muszą, kierować się w codziennym życiu:
Osiem „Naprawdę wolałbym byś nie…”
Chociaż Jego Makaronowatość nie ustanowił żadnych przykazań, za których łamanie szłoby się do piekła czy gdziekolwiek indziej gdzie nie można pić piwa, to dał nam osiem zwięzłych wskazówek, dotyczących rzeczy, których wolałby abyśmy nie robili:
1. Naprawdę wolałbym byś nie zachowywał się jak jakiś świętoszkowaty dupek, gdy opisujesz moją Makaronowatą Dobroć. Jeśli ktoś we mnie nie wierzy to spoko. Naprawdę, nie jestem przecież próżny. Nie zbaczajmy jednak z tematu bo to nie o to chodzi.
2. Naprawdę wolałbym byś nie wykorzystywał mojego istnienia do agresji, zniewalania, karania, patroszenia i/lub sam wiesz, bycia niemiłym dla innych. Nie wymagam żadnych ofiar, a czystość jest ważna w przypadku wody pitnej a nie ludzi.
3. Naprawdę wolałbym byś nie oceniał ludzi ze względu na ich wygląd, sposób ubierania, mówienia czy też… wiesz co, bądź po prostu miły ok? I wbij to sobie do głowy: kobieta = człowiek, mężczyzna = człowiek. Jedno i to samo. Jedno nie jest lepsze od drugiego, no chyba że chodzi o wyczucie mody gdyż, wybacz mi, ale dałem to kobietom i niektórym facetom, którzy wiedzą jaka jest różnica między kolorem morskim a fuksją.
4. Naprawdę wolałbym byś nie odbywał stosunku, który jest niemoralny dla Ciebie, lub Twojego chętnego, zgadzającego się partnera, dorosłego tak na ciele, jak i umyśle. Jeśli ktoś się z tym nie zgadza to niech spada, chyba że to też jest dla niego niemoralne, to niech wyłączy wtedy telewizor i pójdzie na spacer dla odmiany.
5. Naprawdę wolałbym byś nie sprzeciwiał się fanatycznym, mizoginistycznym, nienawistnym pomysłom innych kiedy jesteś głodny. Zjedz coś, a potem zajmij się tymi gnojkami.
6. Naprawdę wolałbym byś nie budował kosztujących wiele milionów złotych kościołów/meczetów/kapliczek dla mej Makaronowatej Wspaniałości, gdy te pieniądze możnaby o wiele lepiej wydać (wybierz sam:) A. zwalczyć ubóstwo, B. znaleźć lekarstwo na choroby, C. żyć w pokoju, namiętnie kochać, no i obniżyć koszty kablówki. Mogę być Nieodgadnioną Węglowodanową Wszechwiedzącą Istotą, jednak nie przeszkadza mi to w czerpaniu przyjemności z prostych rzeczy. Wiem co mówię – JESTEM przecież Stwórcą.
7. Naprawdę wolałbym byś nie rozpowiadał ludziom wkoło że przemawiam do Ciebie. Nie jesteś aż tak interesujący. Zrozum to. Mówiłem Ci przecież byś kochał swych bliźnich, rozważ to.
8. Naprawdę wolałbym byś nie robił innym tego czego byś nie chciał by oni robili Tobie, no… wiesz, chyba że lubisz rzeczy związane z dużą ilością lateksu/skór/lubrykantów/Las Vegas, to tego też raczej nie rób. Jeśli druga osoba też to lubi (Pamiętaj jednak o punkcie czwartym) to działajcie, róbcie zdjęcia, ale na miłość Makaronu, użyjcie PREZERWATYWĘ!!! Naprawdę, to tylko kawałek gumki, jeżeli nie chciałbym by TO było przyjemne, dodałbym Wam jakieś kolce, albo coś.
–2 komentarze–
Napisz
[…] pamiętacie, ale wcześniej krakowscy pastafarianie spotykali się w Krowodrzy (pisaliśmy o tym TUTAJ), ale teraz spotkają się na […]