Nowy pan minister rolnictwa: nie wiecie, co to takiego rośnie na drzewach?
Nowy minister rolnictwa: Jest na świecie państwo, gdzie weterynarz może być ministrem sprawiedliwości, a prawnik ministrem rolnictwa. Skutkiem tego między nowym ministrem rolnictwa a jego sługą Franciszkiem doszło do następującej interesującej rozmowy:
Nowy minister rolnictwa do sługi Franciszka:
– A więc widzicie, Franciszku, jestem już ministrem. A propos Franciszku. Wy znacie wieś, jesteście ze wsi, prawda?
– Do usług, ekscelencjo!
– Pięknie musi być na wsi, Franciszku. Gdy tonąłem w tomach paragrafów, często przychodziła mi na myśl wieś. Podobno tam są drzewa. A nie wiecie, Franciszku, co to takiego rośnie na drzewach – kuliste, rozmaitych kształtów? Kiedyś widziałem to, gdy jechałem do stolicy.
– To owoce, ekscelencjo.
– Aha, rozumiem. Pamiętam także, że zwożono z pól coś takiego długiego. Gdy wiatr wiał, to się po chylało. Na końcu miało to kudły. Nie wiecie, co to mogło być? Możliwe, że teraz, jako minister roiniciwa, będę miał z tym do czynienia, powinienem wiedzieć.
– To było zboże, ekscelencjo.
– Zboże, zboże, zapiszcie mi oddzielnie to słowo na tabliczce pod telefonem. Słyszałem już, że o tym mówiono, czy to przypadkiem ma coś wspólnego ze słomą?
– Ma, ekscelencjo. Otóż ze zboża zjadasię sam ten czubek. Ale z tym są jeszcze pewne trudności znudziłoby to ekscelencję, to długa procedura.
– Mówcie, Franciszku, wszystko otwarcie. Nowoczesny minister rolnictwa powinien być o wszystkim dokładnie poinformowany.
– Niech więc ekscelencja pozwoli: zboże musi być wymłócone. Najpierw się je kosi, a potem robi się snopy.
– Nie tak szybko, Franciszku, abym mógł zrozumieć. Więc: najpierw robi sie snopy, te się kosi, a wszystko razem się młóci. To już zaczyna być nudne.
– Tak jest ekscelencjo. Ale żebym nie zapomniał: gdy się zboże młóci, ziarna wypadają, a to długie, żółte, co zostaje, to nazywa sie słoma. Słomę tę ściele się pod bydło.
– Jak powiedzieliście to ostatnie słowo? Bydło to jakieś bardzo specjalne słowo. Zapiszcie to słowo na tabliczce obok zboża. O bydle już coś słyszałem. Podobno to żre, biega i ryczy, ale nie wypada o tym mówić w salonie. Powiedzcie mi raczej, co to takiego mogło być: pewnego razu, gdy jechałem pociągiem, wisziałem koło toru jakieś zielone liście, przy nich stał człowiek. W ręce trzymał jakiś przedmiot: kopał nim pod liśćmi i za każdym razem wykopywał coś okrągłego, białawego.
– To były buraki, ekscelencjo.
– Dobrze, zapiszcie to: Franciszku. Czy buraki też się ściele pod to tak zwane, jak to wy mówicie, bydło?
– Nic podobnego, ekscelencjo. dotychczas jeszcze tego nie wprowadzono. Zamiast tego z buraków robi się cukier.
– To bardzo interesujące, Franciszku. Kto by to pomyślał, że ten człowiek, który tam stał, potrafi coś takiego zrobić. Ale na dzisiaj już dosyć.
Dnia tego w ministerstwie rolnictwa bardzo wszyscy .się dziwili, że ich nowy pan minister chodzi po swym gabinecie i ciągle powtarza: ,,Bydło, zboże, buraki, słoma, słoma, buraki, zboże, bydło”.
Tłumaczenie:Stefan Krysiak.
Tekst znajduje się w domenie publicznej.
–2 komentarze–
[…] Pan minister ma willę, pan minister wyjeżdża z rodziną na letnisko. Nie tak w praktyce wyobrażaliśmy sobie […]
[…] prezydenta jest ona pracownikiem bardzo […]