Od milionera do pucybuta – przez zasiedzenie
W Stanach Zjednoczonych funkcjonuje mit, według którego człowiek biedny dzięki ciężkiej pracy może stać się milionerem. Ale jest takie miejsce, gdzie powstało przeciwieństwo tego amerykańskiego snu. Tutaj beztrosko traci się majątek i nie oszczędza się na czarną godzinę, aby potem ogłosić, że stan finansów miasta jest w koszmarnym stanie. Witamy w Krakowie.
Prywatyzacja zysków, uspołecznianie strat
Jak dowiedzieliśmy się niedawno, krakowscy urzędnicy przez ostatnie 9 lat pozwolili na „zasiedzenie”, a więc tak naprawdę oddanie w prywatne ręce, 224 miejskich działek o powierzchni 14 hektarów. Dokładne oszacowanie wartości tych terenów nie należy do najłatwiejszych, ale bez zbytniej ostrożności można powiedzieć, że straty miasta należy liczyć w milionach złotych. Dobrze znany jest przypadek “zasiedzianej” działki w parku Młynówka Królewska. Przejęty teren został wystawiony na sprzedaż przez nowego właściciela, a jego cena wynosiła 2 miliony złotych. A to tylko jedna z wielu straconych działek. I choć sprawa jest poważna, to warto dodać, że w Krakowie działkę można przejąć niemal w kabaretowy sposób. Np. przez ustawienie na przejmowanym gruncie wozów cyrkowych albo przez… hodowlę rabarbaru.
I można by teraz się zastanawiać, ile za te stracone pieniądze wyremontowano by sal lekcyjnych, ile dziur udałoby się załatać w ulicach i chodnikach albo ile boisk dla dzieciaków dałoby się wybudować. Można by też pomstować, że na straconych już terenach można by było teraz stworzyć parki, wybiegi dla psów, place zabaw, parkingi, baseny i tysiące innych miejsc dla mieszkańców. Można by też napisać, że za taką nieodpowiedzialność i niegospodarność w prywatnej firmie zapewne posypałyby się zwolnienia dyscyplinarne, a, kto wie, może nawet zarzuty prokuratorskie. Że prezydent miasta w kraju, w którym chciałbym żyć, po takiej aferze honorowo podałby się do dymisji i przepraszał mieszkańców ze spuszczoną głową.
Ale tym razem zaintrygował mnie zupełnie inny aspekt tego zjawiska. Kulturowy, a nawet kontrkulturowy.
Utracjusz z walizką pieniędzy
Jednym z najważniejszych mitów Stanów Zjednoczonych jest droga „od pucybuta do milionera” (z ang. rags to riches, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „od szmat do bogactw”). Chodzi w nim mniej więcej o to, że młody chłopak, np. z Włoch lub Irlandii, przypływa do Nowego Jorku z jedną walizką, a następnie, ciężko pracując, dorabia się pokaźnego majątku. Zaczyna od zera, a kończy z milionami. Władze Krakowa stworzyły jednak nową wersję tej historii, w której wszystko dzieje się na opak. Bo wyobraźmy sobie, że ten młody chłopak działa tak, jak krakowscy urzędnicy.
Wtedy przypłynąłby do swojej ziemi obiecanej z walizką i dostał na początku podróży miliony. W czasie swojego pobytu, zamiast je pomnażać i oszczędzać, konsekwentnie by je gubił. Tu położył zwitek banknotów i sobie poszedł. Tam zapłacił i zapomniał wziąć reszty. Jeszcze gdzie indziej postawił wszystkim kolejkę i zostawił duży napiwek kelnerce, po czym zasnął, aby następnie ktoś wyciągnął mu portfel z kieszeni. Szkoda tylko, że w tej wersji historii nieuchronna rola pucybuta czeka nie tego nieodpowiedzialnego chłopaka tylko mieszkańców Krakowa.
Pastę do polerowania butów kupimy na kredyt
W wywiadzie udzielonym kilka dni temu radiu ESKA, w-ce prezydent Krakowa Andrzej Kulig powiedział, że ze względu na rosnącą dziurę budżetową „sytuacja finansowa [Krakowa – dop. red.] jest kiepska”. W związku z tym, według prezydenta, należy „oszczędzać na czym się da”, a aby uratować miejskie finanse „trzeba będzie wziąć kredyt”. Trudno nie odnieść wrażenia, że na kryzys (a kryzysy, prędzej czy później, zawsze nadchodzą) władze Krakowa mogły przygotować się jednak nieco lepiej. I skoro nawet nie oszczędzały na czarną godzinę, co przyznały z rozbrajającą szczerością, to mogły chociaż nie gubić pieniędzy. Tym bardziej, że tracenie miejskich działek to jeden z bardzo wielu przykładów liberalnego podejścia krakowskich urzędników do pieniędzy krakowian.
Jakże zabawnie, w świetle powyższych faktów, brzmi jedno z haseł prezydenta Jacka Majchrowskiego z ostatniej kampanii wyborczej:
“Wartości, wizja, odpowiedzialność za swoje czyny – to fundamenty stabilnego rozwoju”
–2 komentarze–
[…] warte wiele milionów działki można zasiedzieć, bo sadziło się rabarbar? Gdzie można zarobić 2 tysiące miesięcznie za otwieranie i zamykanie furtki? Gdzie można […]
[…] miejskich działek, które oddano w prywatne ręce w ramach zasiedzenia? Pikuś! Luksusowa motorówka za 200 tys. zł, która miała służyć do przepchania tramwaju […]