Paniusie z mieszczańskiego Krakowa pluły jej pod nogi. „To ta małpa, co Rydla zbałamuciła”
„Panny z Wesela. Siostry Mikołajczykówny i ich świat.” Moniki Śliwińskiej to wspaniała kronika spotkania Krakowa i Bronowic – “Państwa”, malarzy, poetów i Chłopów. Spotkania, do którego doszło w czasie, gdy mieszczanie traktowali chłopów niemal jak inny gatunek człowieka. A przepaść między życiem jednych i drugich była tak duża, jak już nigdy później.
Ślub Tetmajera, a później najsłynniejsze Wesele w historii Polski, na którym świętowano związek Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny, odbywały się na przełomie wieku XIX i XX. Na długo zanim Polska Rzeczpospolita Ludowa przebudowała nasze społeczeństwo, zrównując przy tym poziom życia. W czasach, gdy do ślubu szli Tetmajerowi i Rydlowie – o czym dziś rzadko pamiętamy – dla jednych i drugich różne były szkoły i różne scenariusze życia.
Dla jednych były zagraniczne podróże i miłe rauty, a drudzy rzadko wyjeżdżali poza własną wieś. „Panów” i „Chłopów” różnił nawet język, bo brak powszechnego dostępu do porządnej szkoły powodował, że mało kto mówił literacką polszczyzną. W użyciu były więc różne gwary, które się od niej różniły.
Mieszczanie z mieszczankami, chłopi z chłopkami, artyści z Mikołajczykównami
Jeżeli chłopki trafiały do miasta to na ogół jako służące. O ich losie więcej pisaliśmy w tekście: „Stanisław Wyspiański i Teodora Pytkówna – skandal i najdroższy polski obraz”. Ale w zasadzie wszystko mówi to, że służące bardzo często kąpały się w wodzie po państwie. A spały na podłodze w kuchni.
Między klasami społecznymi była wtedy granica, którą bardzo trudno było przekroczyć. Mieszczanie żenili się z mieszczankami, a chłopi z chłopkami. Do czasu, kiedy krakowscy artyści, którzy zakochali się w Bronowicach, postanowili zburzyć ten mur. Włodzimierz Tetmajer ożenił się z Anną Mikołajczykówną, a poeta Lucjan Rydel z jej młodszą siostrą Jadwigą.
Ponoć niewiele brakło też, by trzecia z sióstr – Marysia – została żoną malarza Ludwika de Laveaux. Tego jednak bardzo wcześnie zabrała gruźlica i nic z tego nie wyszło. W sztuce Wyspiańskiego de Laveaux jest Widmem.
Małżeństwa były udane. Ale były też szokujące dla krakowskich mieszczan.
Ubywa znajomych
Monika Śliwińska w „Pannach z Wesela” szeroko i ciekawie opisuje relacje, tło, kulturę, wspólne losy Tetmajerów i Rydlów, ich problemy oraz radości. Ale mnie najmocniej w jej książce uderzyły opisy tego, jak ówczesny Kraków spotkał się z Bronowicami. I co myślano o chłopach z Bronowic.
Zaraz po ślubie z 16-letnią Anną – ten odbył się w roku 1890 – miasto odwróciło się od Tetmajera.
– Krakowskie salony bojkotują Włodzimierza Tetmajera i spisują na straty. Ubywa znajomych. – opisuje Śliwińska i cytuje list, który malarz wysłał do przyjaciela. – Wszyscy, cały Kraków odwrócił się ode mnie, mniejsza by o to było, nie dbam o tę całą gromadę marnych filistrów, ale co gorzej szkodzą mi wszyscy na każdym kroku. (…) Z rodziną mam fatalne przejścia, bo ojciec znać mnie nie chce. Jednym słowem straszne awantury. – pisał do historyka sztuki Konstantego Górskiego.
Powodem było to, bo ożenił się z chłopką.
„Oczy Włodzia, ale całość chłopska”
A chłopka – wiadomo – to inny gatunek człowieka, który może żyć obok, ale z Państwem żyć nie może. Kiedy na świat przyszła pierwsza córka Tetmajerów, to Julia Tetmajerowa, babcia, tak opisała ją w liście: „Włodzio ma córkę. Jadwigę, Annę, Julię. Niby oczy ojca, ale całość chłopska. Byłam na chrzcie, co mi sprawiło wielką przykrość. Czułam, że to dziecko nie nasze!”
Życie i to, że chcąc nie chcąc trzeba było się poznać bliżej i zweryfikować wyobrażenia, sprawiło, że relacje na linii teściowa – Anna Tetmajerowa później się poprawiły. Ale miasto Kraków chłopek z Bronowic zaakceptować nie mogło.
Aleksandra Czechówna – kuzynka Rydlów cytowana przez Śliwińską – po pogrzebie Klementyny Olcyngierowej, w którym brały udział kobiety z Bronowic, w pamiętniku napisała tak: „Dziś był pogrzeb, który tę miał szczególną cechę że tuż za trumną zaraz za Langami szły wiejskie kobiety, trzeba ci bowiem wiedzieć że rodzony bratanek zmarłej malarz Tetmayer ożenił się z prostą dziewczyną wiejską, która dotąd chodzi jako chłopka, co może i lepiej, gdyż w kapeluszu jeszcze by może dziwaczniej wyglądała. – Mąż jej przeważnie maluje wiejskie obrazki i to z prawdziwym talentem, czy jednak z taką wiejską babą może być szczęśliwy człowiek wykształcony, to z tem pozwalam sobie wątpić.”
Później komentowała zresztą także wesele Rydla. – Wystawiam sobie że i dla Langów małżeństwo Lucia nie będzie przyjemnem, gdyż jak tu żyć z taką bratową? – zapisała.
Panna z Wesela? Mówiły jej: „To ta małpa co Rydla zbałamuciła”
Wesele Rydla było w mieście sensacją, a Wyspiański sprawił też, że stało się sprawą publiczną. Poeci mieli wówczas status mniej więcej taki, jakim dziś cieszą się muzycy i Rydel był dla krakowianek postacią ważną. Dlatego to, że ożenił się z „wiejską babą”, a nie z jedną z nich, nie podobało im się bardzo. Ich niechęć – opisuje Śliwińska – skupiła się jednak nie na nim, a na Jadwidze z Mikołajczyków. Jego żonie z Bronowic.
Helena Rydlowa, córka Lucjana i Jadwigi, jej spacery po Krakowie, opisywała w pamiętniku tak: „Jak spod ziemi wyrastały przed nią lub obok niej różne paniusie z środowiska mieszczańskiego Krakowa. Jedne mijając ją pluły jej pod nogi, inne pokazując sobie palcem mówiły głośno: »To ta małpa co Rydla zbałamuciła«, a nawet ciągnąc za brzeg chustki lub zapaski pytały: »Po ileż to Rydel płacił za tą dziadówkę?«”
Jadwiga przestała więc w Krakowie wychodzić z domu. A spacerowała tylko po zmroku i w towarzystwie.
Jedno z najbardziej znanych zdań związanych z Weselem, przypisywane Stanisławowi Tarnowskiemu, brzmi tak: „Jaki oni, jednakowo ich interesujący, temat znajdować będą w drugiej połowie doby, tego się domyślam, ale o czym oni będą mówili za dnia?”
Jak żyć na komorze?
Ale to tylko Kraków myślał, że jest w czymś lepszy od chłopów z Bronowic. Ci – słusznie – wcale nie uważali się za gorszych od Państwa z miasta. Wręcz przeciwnie. Miejskie życie uważano za coś dziwnego. Pytając na przykład o to, jak to jest, iż niby są to wielkie Panie z miasta, a żyją w wynajętych mieszkaniach, „na komorze”?
W Bronowicach takie życie lokowało człowieka na dole drabiny społecznej, bo o statusie decydowała ziemia. A komory zajmowali głównie ci, którzy jej nie mieli i żyli z pracy dla innych. W zamian otrzymując jedzenie, kąt do spania i czasami parę groszy.
Różnice się zatarły
Z czasem świat się zmienił i różnice się zatarły. U Tetmajerów i Rydlów wcześniej, bo poznali się i dostrzegli, że o wartości ludzi decyduje to, jacy są, a nie skąd są. I bratnią duszę czasami łatwiej znaleźć w innym świecie. Tetmajer został zresztą ważnym politykiem ruchu ludowego i walczył o sprawy chłopów. U innych później, bo dopiero po wojnie, kiedy komuniści przebudowali Polskę według własnych wyobrażeń. Robiąc przy tym dużo złego. Ale wyrównując też życiowe szanse i wprowadzając powszechne szkolnictwo, które ujednoliciło język i kulturę.
Zmniejszając dystanse i otwierając możliwości ludziom, którzy wcześniej ich nie mieli.
Zmienił się też Kraków, który z niewielkiego miasteczka żyjącego dawną wielkością, rozrósł się w metropolię, do której ściągnęli ludzie z całej Polski i niemal każdy przyjechał „skądś”.
Dziś atmosferę dusznego “krakówka” przekonanego o własnej wyższości, da się jeszcze znaleźć tu i tam.
Ale, na szczęście, jest jej coraz mniej.
W historii Rydlów więcej jest też rzeczy pozytywnych niż negatywnych.
O nich niedługo. A zainteresowanym gorąco polecam “Panny z Wesela. Siostry Mikołajczykówny i ich świat” Moniki Śliwińskiej. Dla osób interesujących się historią Krakowa jest to lektura obowiązkowa.
Można ją znaleźć m. in. na stronach Wydawnictwa Literackiego.
***
Zapraszamy też do innych tekstów o historii:
- Nieznany książę Poniatowski
- Żydowski Kraków. Legendy i obrazy ze świata, którego już nie ma [FOTO]
- Wielka powódź w Krakowie. Komunikacja na łódkach, Śródmieście pod wodą
- Tak kibicowano przed wojną! “Zielona trybuna”, dach dorożki i słupy ogrodzenia [FOTO]
- Bieda II Rzeczpospolitej na zdjęciach. “Mam 20 lat, pragnę pracować i żyć uczciwie”
Zdjęcie okładkowe: Jadwiga Rydlowa z dziećmi. Źródło: Maria Rydlowa, “Moje Bronowice mój Kraków”.
–2 komentarze–
[…] Czytaj także: Paniusie z mieszczańskiego Krakowa pluły jej pod nogi. „To ta małpa, co Rydla zbałamuciła” […]
[…] Czytaj także: Paniusie z mieszczańskiego Krakowa pluły jej pod nogi. „To ta małpa, co Rydla zbałamuciła” […]