Politycy ratują psy i koty!?
Od kilku dni facebook atakuje zdjęciami miejskich polityków, którzy z radością i zaangażowaniem pomagają bezdomnym zwierzakom w schronisku przy Rybnej.
Bardzo dobrze, że pomagają. Każda puszka karmy jest na wagę złota. Mam jednak nieodparte wrażenie, że coś jest tu nie w porządku. I nie chodzi nawet o pomoc na pokaz, która dla polityków jest czymś naturalnym, a i wybrzydzać nie można (więc pomagajcie, pomagajcie drodzy radni i magistraccy urzędnicy), bo sytuacja nie pozwala. Zresztą na pokaz, czy nie na pokaz – pomoc to pomoc.
Mimo to można pomyśleć: zaraz, a przez kogo ta akcja jest w ogóle potrzebna? Czyją odpowiedzialnością jest schronisko dla zwierząt przy ul. Rybnej? Tych oczywiście, którzy dziś z radością i uśmiechem przeznaczonym dla fotografa pomagają, a później chwalą się tym na facebooku.
Zatem jak zawsze w Polsce. Najpierw coś schrzanić. A później przy okazji katastrofy, którą się spowodowało, robić “pijar” i odgrywać dobrego Samarytanina. Wiadomo – łatwiej kupić torbę karmy, uśmiechnąć się do aparatu i pochwalić na facebooku, niż wcześniej przewidzieć efekty własnych decyzji. Ja bym wolał jednak, żeby okazji do robienia PR było mniej, a błędy naprawiano tak jak się je zrobiło – systemowo. Tak to można je co najwyżej zamaskować.
Drodzy państwo. Może czas zająć się przyczynami, a nie tylko skutkami. I PR? Bo dziś to wygląda tak, że ratujecie psy i koty – za co chwała – ale ratujecie je przed sobą.
Schronisko przy Rybnej potrzebuje karmy, koców, kołder (z wyjątkiem kołder z pierza, gdyż roztargane zatykają kanalizację), ręczników, prześcieradeł i kubraczków chroniących przed zimnem. Informacje o tym jak pomagać znajdziecie TUTAJ.
–0 Komentarz–