„To wielka strata dla miasta. Wyświetlimy na Arenie »Pozdrowienia do więzienia«”
Pozdrowienia do więzienia / Zatrzymanie Jana T. i przewiezienie go do aresztu na Monte, spotkało się z szybką reakcją magistrackiego Departamentu Propagandy. Ten wystosował wzruszający list otwarty, w którym pisze o zamkniętym dyrektorze: „Janku, trzymaj się! To wielka strata dla miasta. Etat będzie czekał tyle, ile trzeba.”
Dalej wspomniano, że zatrzymanie człowieka o nieposzlakowanej opinii budzi wątpliwości z punktu widzenia osób podających się za prawników i legalistów. Podkreślono, że mimo problemów charakterologicznych, skazany jest człowiekiem kompetentnym, uczciwym i dla osób jego pokroju miasto Kraków zawsze znajdzie miejsce.
Przy okazji publikacji listu poinformowano, że miasto rozważa wyświetlenie na krakowskiej Arenie komunikatu „Pozdrowienia do więzienia”. To ma mu dodać otuchy. Wielu urzędników o szlachetnym sercu przygotowuje również paczkę. Znajdą się w niej między innymi konfitury, które z jednej strony mają osłodzić więzienny chleb, a z drugiej stanowczo przypomnieć, co czeka konfidentów. „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Pamiętaj, że łączy nas Kraków. PDW, KMWTW” – napisał na Twitterze jeden z radnych.
* Powyższy artykuł jest inspirowany ASZDziennikiem i nie ma w nim zupełnie nic prawdziwego. Przede wszystkim w magistracie nie ma jednostki, która nazywa się departament propagandy. Nawet jeżeli niekiedy może się wydawać, że jest inaczej.
Fot.
***
Na naszej stronie przeczytacie więcej tekstów o dziwnych zachowaniach krakowskiego urzędu, które w krowim odczuci bywają aroganckie. Tak jak na przykład deklaracja, że wyrok za ustawianie przetargów nie przeszkadza tam w byciu dyrektorem. Co jest tylko jednym z przejawów tego, że plac Wszystkich Świętych przypomina farmę z “Folwarku zwierzęcego”.
–2 komentarze–
[…] z Krakowa to – kiedy nie ma korków na „Zakopiance”– jakieś 14-15 godzin zgodnej z przepisami […]
[…] Innym. Tajster poszedł siedzieć, więc trudno by mu było czymkolwiek kierować. Ale zanim poszedł siedzieć, to był po raz drugi […]