Przegubowce dla azorzan!
Czym jest 130-ka dla osieda Azory? To symbol. Połączenie z centrum, biegnące przez malowniczą ulicą Wrocławską z przystankiem na Kleparzu.
Każdy mieszkaniec Azorów spędził w tym autobusie tysiące godzin, poznając na pamięć „syk” otwieranych drzwi. Był taki czas, że na 130-tce jeździł przegubowy Ikarus 280. Wtedy jako dziecko stałem przy kierowcy i z wypiekami na twarzy oglądałem jak zmienia biegi i obraca wielką kierownicą. Mniej frajdy mieli dorośli, których wyobrażanie sobie bycia kierowcą autobusu już tak nie bawiło. Oni jadąc ulicą Wybickiego musieli zdecydować czy rąk użyć do trzymania poręczy, czy zatykania sobie uszu, bo skaczący na wertepach Ikarus wydawał takie odgłosy, jakby ktoś zamiast silnika wmontował młot pneumatyczny. Azorska 130-ka to dla mnie również pierwszy „pomost do miasta”. Kiedy udało mi się „przychomikować” pieniądze z kieszonkowego, jechałem 130-ką na dworzec, żeby kupić sobie kasetę w budce i zjeść kapiące tłuszczem frytki z brązowego worka na Kleparzu. Kiedy dorosłem 130-ka stała się środkiem transportu na imprezy, potem na studia, a na końcu do pracy. I choć dziś zdecydowanie wole przespacerować się na pętle tramwajową na Krowodrzę Górkę, to wciąż uśmiecham się, gdy widzę sunącą po Makowskiego 130-tke.
A dlaczego już ze 130-tki nie korzystam? Odpowiedź jest dość prozaiczna – resztki miejsca w skróconej 130-tce zostawiam osobom starszym, którzy swoich przyzwyczajeń nie zmienią, a na dwudziestominutowy spacer na Krowodrzę nie zawsze pozwalają nogi.
Ostatnio jednak zerknąłem jak jeździ się 130-ką w 2013 roku.
To był zwykły krakowski, jesienny dzień. Do 130-tki wsiadłem pod Galerią Krakowską i dojechać chciałem aż do końca – na pętle. Sił starczyło mi jednak tylko do wiaduktu na Łobzowie. Wysiadłem i podróż dokończyłem na nogach. Miałem dość tłoku i kierowcy wiozącego nas jak worek ziemniaków.
Niestety większość pasażerów jeżdżących 130-tką nie ma sił na kilkunastominutowy spacer, bo są to osoby starsze. To one cierpią najbardziej w związku z wycofaniem przegubowych autobusów na linii Dworzec Główny – Azory. Miasto może jednak spać spokojnie – oni nie napiszą petycji, nie zrobią demonstracji i nawet nie założą fan page’a na facebooku. Będą jeździć pokornie w nieludzkim tłoku i tak miasto odwdzięczy im się za to, że przez całe życie płacili podatki do miejskiej kasy.
Długie przegubowce i tramwaje dostaną za to studenci, którzy podatki płacą w Mielcu, Będzinie i Jędrzejowie. Staruszka, która zbiera warzywa z podłogi autobusu, bo kierowca musi zahamować do zera przed skrzyżowaniem, nie interesuje już nikogo ze specjalistów od miejskiej komunikacji. Oni wolą prowadzić akcje propagandowe w internecie, telewizji i prasie wmawiając nam, że dbają o polepszenie warunków pasażerów. Ale zapominają o najważniejszych pasażerach – naszych babciach i dziadkach, którzy nie dość, że się nie obronią, to jeszcze mają coraz mniej siły na trzymanie się poręczy. Szkoda, że meczą się po to, żeby wygodnie siedzieć mógł student.
Niedawno opublikowano raport ONZ z którego wynika, że w Polsce starsze osoby czują się opuszczone. Nic lepiej nie oddaje wyników tego opracowania niż właśnie 130-ka łącząca Azory z centrum. Średnia wieku w tym autobusie to ok. 60-70 lat. Staruszkowie, którzy jeżdżą na Kleparz od lat, zmuszeni są do ekstremalnego przejazdu w puszce, w której robią za sardynki. I aż ciężko przełknąć ślinę widząc, jak ci ludzie są miotani przez ścisk, gwałtowne hamowanie i zaduch. Trzymają dzielnie swoje siatki i próbują utrzymać równowagę. Pamiętają oni zapewne pierwsze 130-ki, które dla dawnej wsi Azory, były jedynym sposobem na opuszczenie otoczonego torami kolejowymi osiedla. Jeździli „ogórkami”, Jelczami, Ikarusami, a po 1989 Scaniami i Mercedesami.
Kiedyś 130-tki były duże, przestronne i przegubowe. Z biegiem lat – niczym ci biedni staruszkowie – 130-ki zmalały i skurczyły się. I choć różni azorscy aktywiści od lat nawołują do przywrócenia przegubowych 130-tek – choćby kilku w godzinach szczytu – to wciąż nic się nie zmienia. Niestety.
To nie jest miasto dla starych ludzi.
Tłocz się, trzymaj siatkę zębami i ciesz się, jeśli kierowca nie zahamuje tak, że ktoś będzie musiał podnosić się z ziemi. Tak właśnie miasto dba o swoich najstarszych mieszkańców, którzy płacą tu podatki od urodzenia. I choć czasem ta podróż na Kleparz jest dla nich najważniejszym punktem dnia, to jadąc tam są pewni, że dla miasta najważniejsi z całą pewnością nie są.
–1 Komentarz–
A spróbuj wsiąść do 130 na Kleparzu około 17-18…. już pod Galerią jest zazwyczaj wypchana po brzegi. Wiele osób musi odpuścić nawet 2-3 kursy zanim uda im się wcisnąć do środka.