Biedronka zjadła Kino Femina
Pytam o to, bo są kraje, gdzie korporacja taka jak Biedronka planując sklep w miejscu takim jak Femina, musiałyby z góry zakładać perspektywę np. bojkotu konsumenckiego. Czy w perspektywie – powiedzmy 5 lat – u nas można spodziewać się tego samego?
Ja to widzę bardzo słabo. Jestem podbudowany tym, że coś się udało, ale z drugiej strony to miejsce było bardzo ważne dla Warszawy. Boję się, że za 5 lat będzie za późno i takich miejsc już nie będzie, a my staniemy się krajem bez tożsamości i historii. Krajem zabudowanym przez koszmarki architektoniczne stawiane byle jak i byle gdzie. Niszczone są miejsca kulturotwórcze będące zarzewiem społecznej zmiany. Wie pan, że kiedy zobaczyliśmy projekt wykonania Biedronki w miejscu kina Femina to okazało się, że ona została zrobiona przez firmę z wielkopolski? Chodzi o kultowe miejsce w stolicy, a projekt robią chłopaki spod Poznania, którzy zapewne nigdy w tym kinie nie byli. A może i w ogóle w Warszawie. Nie wiedzą, co ono znaczy dla mieszkańców stolicy.
Coś się jednak udało. Działaliście na wiele sposobów. Przez media społecznościowe. W samym Kinie też wiele się działo. Co było najskuteczniejsze?
Nie mam na to prostej odpowiedzi. Świetnie zareagowano na przedstawienie, które tam zorganizowaliśmy – Teatr Ekpia występował pro publico bono. Trzy razy była pełna sala, ale to trafiało tylko do określonych osób. Z drugiej strony była akcja na Facebooku i 25 tys. zgromadzonych fanów przyniosło spore efekty. Choćby akcja na profilu Hanny Gronkiewicz-Waltz, gdzie oburzeni warszawiacy domagali się odpowiedzi na ich list i petycję. Po pierwszej fali naszych protestów Biedronka zaproponowała „kino na pięterku”, że tak powiem: „między ladami”. Ale miasto się na to nie zgodziło. Po kolejnej fali protestów decyzja została zmieniona, ale zostało wrażenie niesmaku.
Biedronka, mimo wszystko, okazała się lepsza lub raczej mniej zła od warszawskiego ratusza?
Tak. Oni się z nami przynajmniej spotykali, rozmawiali. Chciałoby się oczekiwać więcej od korporacji, ale taki mają model biznesowy i można przyjąć, że działają dla zysku. Natomiast miasto nie reagowało w ogóle. Mówili nieprawdę. Tymczasem to właśnie miasto powinno reprezentować nasz interes. Nie tylko nic nie zrobiło Miasto nie tylko nie zdało egzaminu, ale też przeszkadzało we wdrożeniu kompromisowego planu. Kompromisowe rozwiązanie – nazywane przez Śpiewaka “kinem na pięterku” i między regałami – tak naprawdę nikogo nie zadowala, ale pokazuje jedno, że dziś w miastach jest inaczej niż jeszcze pięć lat temu i jeszcze nie wszystko stracone. Pod warunkiem, że zdążymy o nie zadbać, zanim bezmyślna władza pozwoli je zniszczyć chciwym korporacjom.
Jeszcze w trakcie trwania akcji Biedronka wydała oświadczenie, w którym napisała, że od początku planowała, by funkcje handlowe miejsca połączyć z kulturalnymi. Co ciekawe jednak o to, by móc to zrobić wystąpiła dopiero, kiedy cała awantura się zaczęła. Była to zatem raczej próba ratowania twarzy i zminimalizowania wizerunkowych strat. Jednak i to napawa optymizmem, bo ledwie kilka lat wcześniej nikt nie musiałby nawet o tym myśleć.
A tak pod “Feminą” pikietował Szymon Majewski:
[ot-video type=”youtube” url=”https://www.youtube.com/watch?v=qjY30IueKkQ”]
–3 komentarze–
Gdzie w Krakowie mamy Biedronkę w kinie? Co prawdę mamy “delikatesowe” Tesco w kinie Świt, jakiegoś “Lewiatan” w starym kinie przy św Gertrudy i to chyba tyle?
Biedronki jeszcze nie mamy. Mamy Polo. 😉
Za to mamy klub Lizard king w kinie. Apollo